Zakopane
Góry
Odszedł Andrzej Kruk – Andrzej z Kondratowej – przyjaciel Tatr i ludzi...
Autor: Wojciech Szatkowski
W dniu 12 maja 2011 r. pożegnaliśmy na Nowym Cmentarzu zakopiańskim Andrzeja Kruka, człowieka, którego poznali prawie wszyscy Ci, którym udało się w życiu dotrzeć do schroniska na Kondratową. Andrzej miał 49 lat. Pracował w ostatnich latach schronisku PTTK na Kondratowej. Serdeczny przyjaciel turystów, zawsze uśmiechnięty i życzliwy był bliski wielu zakopiańczykom.
Andrzej był Przyjacielem ludzi. Chociaż spotykaliśmy się tylko w schronisku, to jakaś dobra więź wywiązała się szybko między nami. Dla mnie taka znajomość była naprawdę Bezcenna. I bardzo sobie Go ceniłem. Ile razy zaglądałem na Kondratową – a zdarzało mi się to często - to szeroko wyciągniętą prawicą Andrzej witał mnie i moich przyjaciół. Na zawodach ski-turowych, na Spotkaniach z Filmem Górskim, na spotkaniach seniorów, dzięki Andrzejowi, Iwonie, Basi w schronisku zawsze panowała wspaniała, niemalże rodzinna atmosfera. Dla mnie Kondratowa dzięki Nim – a w tym bardzo dzięki Andrzejowi – była i jest, dosłownie ciepłym kątem w sercu Gór. To miejsce, do którego się zawsze chętnie wraca. A jaki był Andrzej? Zawsze uśmiechał się szeroko, zadawał dyskretne pytanie: co byście zjedli? i rozdawał uśmiechy. Chętnie częstował pyszną szarlotką, gorącą herbatą, czasami dowcipkował, pytał: - gdzie idziecie? Rozmowa z Nim zawsze się kleiła, jak to się mówi.
Był Dobrym duchem Kondratowej. Serdeczny i bardzo gościnny. Ostatnio na zawodach im. Stanisława Skupnia znowu zachwalał bigos, fasolkę, częstował gości, przy Nim ludzie zawsze czuli się dobrze. Bo najważniejsze w postaci i osobowości Andrzeja było chyba to, że biła z Niego jakaś naturalna dobra siła i energia. Gościnny, zawsze uśmiechnięty, uczynny, dowcipny. Był Dobrym Człowiekiem w pełni tego słowa znaczeniu. Tym razem Ci na Górze, którzy decydują przecież o naszym losie, podjęli decyzję, że zabierają Andrzeja, - tam - do siebie, na najwyższą Grań, na niebiańską Kondratową. Według naszej ludzkiej miary nie tak miało być, bo chcielibyśmy przecież, by był tu – na dole - z rodziną, z nami, z przyjaciółmi, ale tak się nie stało. Andrzej odszedł. Za wcześnie, ale odszedł. I jednak nie możemy naszą miarą mierzyć planów tych, co są na górze... Moje myśli pomknęły znad Nowego Cmentarza ku Andrzejowi, jakiego pamiętałem, jakiego wciąż pamiętam i będę pamiętał i pomyślałem krótko: - żegnaj. Śmierć jest nieodłączną częścią życia, choć oswojenie się z tą myślą nie jest do końca łatwe. Kiedyś i my umrzemy, ale jeszcze nie teraz... Zostawił w Górach wysokich i Zakopanem, a zwłaszcza na Kondratowej swój ślad, jakże dobry ślad, a więc poniekąd żyje wciąż poprzez to, co po Nim zostało - poprzez dobrą energię, którą zarażał nas zawsze i wspomnienia. I pamięć. A ta przecież nie przeminie. Góry pożegnały Andrzeja piękną pogodą. Licznie zgromadzeni na uroczystościach pogrzebowych znajomi, rodzina i przyjaciele mogli Go pożegnać w ciszy i modlitwie. Prywatnie powiem, że bardzo Cię będzie brakowało Andrzeju na Kondratowej, ale wiedz też tam na Górze, że nigdy o Tobie nie zapomnimy...
- Naszyjnik "Miłość uskrzydla"Naszyjnik "Miłość uskrzydla" Obwód 64 cm. Materiały: Sukno, Cekiny, Koraliki. Biżuteria zaprojektowana i wykonana przez Elżbietę Krzemińską-Owczarz. 65 zł
- Naszyjnik "Kropla miodu"Naszyjnik z nieregularnych koralików - Koral, oraz kilku koralików z bursztynu. Jako przekładki małe rureczki - Koral. Obwód 50 cm. 85 zł
- Torebka filcowa XIITorebka filcowa z haftowanym ludowym motywem (haft maszynowy). Zamykana na zamek błyskawiczny. Środek z różowej podszewki, z kieszenią boczną i smyczą. Szerokość ok. 35...160 zł
- Odszedł Andrzej Kruk – Andrzej z Kondratowej – przyjaciel Tatr i ludzi...Autor zdjęć: Wojciech Szatkowskiobejrzyj galerię
Liczba zdjęć: 8