Rabka-Zdrój
Góry
Flaga z napisem Rabka w Pamirze
Autor: Piotr Kuczaj
Sporo osób przyszło w czwartek 12.08 do Galerii Pod Aniołem MOK, aby wysłuchać świeżych wspomnień Jakuba Panka o zdobywaniu jednej z największych gór w Pamirze – Piku Lenina (7.134 m n.p.m.). Jakub jest rabczaninem, tegorocznym maturzystą, należy do ścisłej krajowej czołówki tzw. górskich maratończyków, między innymi zwycięzcą Kołowrotu k. Limanowej – biegu na 100 km na orientację. Większość szczytów w Tatrach i Beskidach zdobył kilka lat temu. W alpinizmie i himalaizmie dopiero zdobywa doświadczenie. W ubiegłym roku wszedł na Mont Blanc. Pik Lenina miał być jego drugą wielką górą.
Mało brakowało, a do wyprawy w ogóle by nie doszło. W Kirgistanie, gdzie znajduje się szczyt, w lipcu trwała wojna domowa po zamachu stanu. Wprawdzie uczestnicy wyprawy nie byli bezpośrednimi świadkami walk, ale w kraju tym obowiązywała godzina policyjna, co ograniczało możliwości dojazdu do Ługowej Polany, skąd zaczyna się zdobywanie góry. Nawalił też wcześniej umówiony transport i liczący 1000 km dojazd przez dziki kraj musieli sami organizować, opóźnienia miały później swoje konsekwencje. Już w trakcie podchodzenia dwoje uczestników czteroosobowej wyprawy wysokościowej zaczęło dramatycznie odczuwać skutki choroby wysokościowej. Trzeba ich było sprowadzić do niższych obozów. Jakub z kolegą pomagali także dwóm Polkom, które spotkali na trasie wspinaczki.
Zaczęły kończyć się im zapasy żywności. Ostatecznie obaj wdrapali się do IV obozu na wysokość 6.450 m n.p.m. Do zdobycia szczytu pozostało im 4 do 10 godzin wspinaczki. Sił im nie brakowało. Niestety, rozszalała się śnieżna burza, wicher wiał z szybkością 100 km/h. A w plecakach zostało już tylko po jednym batoniku. Musieli wrócić. Wyprawa miała czysto sportowy charakter. Jej uczestnicy, nie skorzystali z pomocy tragarzy ani większości udogodnień, jakie na miejscu oferują agencje turystyczne.
W przyszłym roku Jakub Panek chce tam pojechać raz jeszcze, bo Pamir to jedne z najpiękniejszych gór świata, a Kirgizi to bardzo życzliwi ludzie. Liczy na to, że kolejna próba będzie łatwiejsza, bo na własnej skórze, płucach i nogach przekonał się, co znaczy różnica temperatur +450C w ciągu dnia i – 150C nocą. Że wąska rano rzeczka, którą trzeba przekroczyć w bród, pod wpływem dziennego topienia się lodowców po kilku godzinach zamienia się w rozszalałą rzekę. Że w bardzo rozrzedzonym powietrzu ogień można wykrzesać tylko przy pomocy jednego typu zapalniczki itp, itd.
P.S. Dziękujemy Jakubowi za udostępnienie zdjęć. Na jednym z nich pokazane jest miasto Osz, a jezioro to Issyk-kul, słone, nad którym uczestnicy wyprawy zatrzymali się w drodze powrotnej z Piku Lenina do Biszkeku.
- Naszyjnik "Turkoza"Naszyjnik "Turkoza" Obwód 47 cm. Materiały: Turkus (duże owale i kule), Stare szkło weneckie, Piryt, Hematyt, Srebro. Biżuteria zaprojektowana i wykonana przez Elżbietę...175 zł
- Aniołek średni IIIAniołek wykonany z drewna, ręcznie malowany. Zapakowany w celofan z ozdobnym sznureczkiem. Wymiary: Szerokość 6,5 cm. Wysokość 9 cm. Ozdoba np. choinkowa. 13 zł
- Grafika Folk w ramce IXGrafika Folk to autorska, oryginalna czarno-biała grafika w stylu ludowym. Autorski wzór zainspirowany polską sztuką ludową oraz motywami z regionu Podhala. Świetnie...55 zł