PODHALAŃSKI SERWIS INFORMACYJNY Podhalański Serwis Informacyjny WATRA
« Luty 2014 12345678910111213141516171819202122232425262728 »

Zakopane

Sport

Kamil Stoch mistrzem olimpijskim

Środa, 12 lutego 2014 r.
Autor: Wojciech Szatkowski

Kamil Stoch fot. Piotr KorczakW niedzielę 9 lutego 2014 r. spełniły się sportowe marzenia. Jego i nasze. Kamil Stoch został mistrzem olimpijskim w skokach narciarskich na skoczni normalnej w Soczi. W poniedziałek odebrał w wiosce olimpijskiej złoty medal olimpijski, który wręczyła mu Irena Szewińska. W Soczi wysłuchaliśmy Mazurka Dąbrowskiego. Wszystko Kamilowi wychodzi na tych igrzyskach. Jego szeroki uśmiech powoduje, że i my jesteśmy niesłychanie dumni z jego sukcesów. 11,5 miliona Polaków oglądało w telewizji konkurs skoków na skoczni normalnej. Na łamach portalu watra.pl składamy najserdeczniejsze gratulacje Kamilowi...


Na łamach portalu watra.pl składamy najserdeczniejsze gratulacje Kamilowi, jego kolegom z drużyny, trenerom Łukaszowi Kruczkowi, Zbigniewowi Klimowskiemu i rodzinie Kamila Stocha. Myślę, że tysiące Podhalan przyłączy się do tych życzeń. Tekst niniejszy jest też pokazaniem i przypomnieniem długiej drogi Stocha od pierwszych skoków po olimpijskie złoto. Drogi niełatwej, ale jakże pięknej...

Z Zębu w szeroki świat...

Ząb jest najwyżej położoną wsią w Polsce. Położoną na wysokości od 920 do 1018 m. n. p. m. Widok stąd jest rozległy, piękny i obejmuje położoną na zachodzie Babią Górę, a kończy się na Tatrach Wysokich i Bielskich. Z Zębu, w bezchmurną pogodę widać największe tatrzańskie olbrzymy: Lodowy, Łomnicę, Durny i inne. Na tych terenach, gdzie zima trwa prawie 7 miesięcy, młodzi chłopcy i dziewczęta rodzą się narciarzami. Mają to w genach. Stąd wywodził się świetny polski skoczek lat 70 i 80 – Stanisław Bobak, z okolic Zębu pochodził Józef Łuszczek i kombinator klasyczny Stanisław Ustupski. Sport jest od dawna wpisany w historię tej górskiej miejscowości. Dlatego też w 1995 r. zaczął działać klub sportowy LKS Ząb. Jednym z jego zawodników był Kamil Stoch. Przeszedł on długą drogę w swoim sportowym rozwoju. Wraz z jego talentem rozwijała się osobowość Kamila. A jaki on jest? Ambitny aż do granic, tak samo pracowity, przy tym wesoły, dowcipny, zarazem skromny. Polski skoczek szybko podbił serca kibiców. Nie lubi, gdy nazywa się go następcą Adama Małysza. „Najważniejsze żebym pozostał sobą. Kamilem Stochem” - powiedział w jednym z wywiadów. I za te słowa cenimy go najbardziej.

Małymi krokami do przodu...

Letniego Pucharu Kontynentalnego w 2010 r., jego skoków.
 Z początku swojej kariery Stoch  reprezentował barwy klubu LKS „Ząb (lata 1995-1999), potem LKS „Poroniec”- Poronin (1999-2010), AZS Zakopane (2010-2013) i WKS Zakopane (od 2012). Przeszedł długą drogę, od narciarskiego przedszkola po podium mistrzostw świata FIS w Pragelato w 2013 r. I mistrzostwa olimpijskiego. Z „koliberką” stał się orłem. Ale nie od razu. Trwało to kilka lat. Jakie czynniki miały na to wpływ? Jak rozwija się ta kariera? Jak daleko może zajść Kamil Stoch w skokach narciarskich? Na te i podobne pytania próbujemy odpowiedzieć w tym tekście. Zacznijmy jego historię od momentu, gdy Kamil po raz pierwszy przypiął narty, by poszusować  na okolicznych stokach. Okazało się rychło jednak, że jemu nie są pisane szusy, lecz zupełnie co innego...

Stoch bardzo wcześnie zaczynał przygodę z nartami. - Już w pierwszej klasie powiedział mi, że chce skakać, bo sama jazda na nartach jest nudna – wspomina początki narciarskiej przygody Kamila, Jadwiga Staszel, prezes LKS Ząb, w barwach którego Kamil stawiał pierwsze kroki. To prawda. W wieku 3 lat Kamil już zjeżdżał na nartach. Nauczył się z czasem skoków na „skoczniach”, usypanych ze śniegu. Ale przecież na takich skoczniach zaczynali też swoje kariery Marusarz, Fortuna, Bobak, Małysz i inni wielcy polscy skoczkowie. Jemu podobnie, jak wyżej wymienionym wybitnym skoczkom, też marzyły się długie podniebne loty. I mistrzostwo olimpijskie. Opowiada o tym w filmiku, który krąży po sieci. Marzenia – okazuje się – spełniły się.

Fruwający maluch z Zębu...

Potem nastał rok 1999 i Kamil odniósł pierwszy wielki sukces po którym w prasie zaczęto pisać o nim jako o „nadziei polskich skoków”. „Fruwającym maluchu” i objawieniu polskich skoków. Latem w zawodach młodzików w Garmisch-Partenkirchen zdobył złoty medal. Kamil szczególnie mile wspomina moment w którym wręczono mu puchar za zwycięstwo. – Nie pamiętam, kiedy byłem tak szczęśliwy, jak wtedy, gdy odbierałem puchar wraz z tytułem mistrza świata młodzików – mówi Kamil. Potem mały miejsce następne sukcesy, Kamil ustanowił rekordy skoczni we Frendstacie w Czechach i Klingenthal w Niemczech. To talent i fenomen – donosiła prasa sportowa. 12 –latek z Zębu powszechnie był uważany za następcę naszych wielkich mistrzów. W 1999 r. miał miejsce jeszcze jeden z wyczynów Kamila Stocha. Stało się to podczas finału Pucharu Świata FIS w kombinacji norweskiej na Wielkiej Krokwi w Zakopanem.

12-latek, który skoczył 128 metrów...

Gdy w świetnym stylu pofrunął jako przedskoczek na Wielkiej Krokwi w Zakopanem podczas zawodów PŚ w kombinacji norweskiej aż na 128 metrów, zaczęto mówić, że jest wielkim talentem i nadzieją polskich skoków narciarskich. Kamil ważył wtedy 28 kg i miał 138 cm wzrostu. Jego niesłychanie daleki skok zastanawiał  znawców narciarstwa i ... samych zawodników, gdyż tego dnia niewielu kombinatorów miałoby szanse wygrać z Kamilem. Kamil był bowiem jedynym zawodnikiem, który przekroczył 125 metrów, a z zainteresowaniem przyglądał mu się też „król nart” z Norwegii, Bjarte Engen Vik, który właśnie na Wielkiej Krokwi odebrał Kryształową Kulę za zwycięstwo w PŚ w kombinacji norweskiej. Czyżby dokonywała się zmiana mistrzów i rodził się nowy wielki skoczek na miarę Bobaka, Fortuny? Zachował jednak spokój. Realizował wytyczne trenerów, pracował nad sobą. Miał zresztą wsparcie jeszcze z jednej strony. Wspaniałej rodziny.

Najbliżsi - czyli Ci, którzy zawsze dają wsparcie...

W tym wszystkim, czego dokonuje Kamil na skoczni niesłychanie ważna jest postawa jego rodziców. Państwo Krystyna i Bronisław Stochowie odnoszą się do „zawodu” skoczka w przypadku ich syna z ogromnym szacunkiem, zaangażowaniem i starają się mu pomóc. Całkowicie też akceptują skokowe zainteresowania i pasje syna. - Teraz już nie musimy pomagać finansowo, gdyż są środki z kadry na sprzęt - mówi Bronisław Stoch, ojciec Kamila. Matka Kamila, Pani Krystyna dodaje: - Żyjemy skokami. Wszyscy, zarówno Kamil, jak ja z mężem i dziewczynki, które rozpoznają już zawodników na belce startowej. Zapytana o to, czy nie obawiała się kontuzji i upadków na skoczni w przypadku jej syna pani Krystyna po chwili zastanowienia odpowiada: - To jest bardzo trudne pytanie i trudno mi na nie odpowiedzieć. Pewnie, że taka obawa nam zawsze towarzyszy, ale nawet jak się wysyła dziecko na narty, to może się coś przydarzyć, a co dopiero w przypadku skoków narciarskich, jakby nie było sportu ekstremalnego. Jednak my godzimy się z tym ryzykiem, z niebezpieczeństwem też. Chociaż trzeba powiedzieć, że Kamil nie miał wielu upadków, raz czy dwa razy podrapał sobie twarz na skoczni. Ale nie zatrzymały go drobne niepowodzenia. Piął się w górę w skokowej hierarchii. Rodzice wspomagali go, nie zabraniali skakania. Zresztą jak można było zatrzymać taką jak kamila pasję? Niemożliwe. Oni wiedzieli o tym. I wierzyli w niego. Taka wiara ze strony bliskich dodaje skrzydeł. Wierzcie mi. Jemu dodała.

W jednym z artykułów pani Krystyna Stoch wspomina: - Pewnego razu Kamil miał wypadek na treningu. Źle się wybił z progu i spadł ze skoczni prosto w twarz, którą poharatał. Skoki niestety niosą ze sobą takie atrakcje. Z grupą chłopców przyszedł pod dom i na mój widok strasznie się rozpłakał. Myślałam, że to z bólu, a on powiedział: „mamo, puścisz mnie jeszcze na skocznię?”. Powiedział mu, że to jego boli, a nie mnie. Na te słowa, raptownie przestał płakać, a następnego dnia w opatrunkach pobiegł na trening (cytat za: „Angorka” nr 9 (12), wrzesień 2001 r. art. Wojciecha Andrzejewskiego, Następca Małysza)

Rodzice Kamila wierzyli, że ich syn  odniesie sukces i w tym mu pomagają. Jego mama   dodaje: chcę ponadto powiedzieć, że Kamil od małego był niezwykle energicznym dzieckiem. Był bardzo szybki, a teraz, gdy trenuje, ta ogromna energia zostaje wyładowana w czasie treningu.  Kamil jest bardzo dobrym dzieckiem. Pomaga mi w domu. Przez sport jego życie jest bardziej uporządkowane - wstaje rano i ok. godziny 7.30 jedzie z nami do Zakopanego na trening, potem idzie do szkoły, około 20 przyjeżdża do Zębu ostatnim autobusem. Potem siada do lekcji. Z początku byłam trochę przerażona, ze tak ciężko pracuje, ale widocznie jego młody organizm jest w stanie znieść te obciążenia. Ważną rolę odgrywa także ojciec Kamila, pan Bronisław. – Mąż cały czas stopuje Kamila, jego zapędy na to, by wygrywać - mówi pani Krystyna. Mówi, że na największe sukcesy ma jeszcze czas, a przykład wielu zawodników pokazuje, że zbyt wczesny sukces może okazać się zgubny w skutkach . To prawda. Nawet na zakopiańskim podwórku mamy w ostatnich latach przykłady kilku utalentowanych zawodników, którzy przedwcześnie zakończyli swoje sportowe kariery. Nie rozwinęli się.

Wspiera go także żona, Ewa. Jak ważne jest takie wsparcie w tym, co się robi, wie każdy sportowiec.  W małżeństwie Stoch widzi dodatkową siłę: - „Małżeństwo dało mi dużo do myślenia, bo spojrzałem na sport z dystansu. Wymaga ode mnie większego poświęcenia się rodzinie. Jest inaczej i bardzo fajnie” cytat za: Kamil Wolnicki, Wielki odlot, „Przegląd Sportowy”. Magazyn, nr 9 (78) z 5.03.2013., s.6. Reasumując. Wspaniała rodzina i żona stoją murem za Kamilem. Dodają mu skrzydeł. To działa.

Zwycięstwo w Zakopanem...

Kamil Stoch, gdy był mały napisał na swoich nartach „Rakieta z Zębu”. Powoli piął się w klasyfikacjach Pucharu Świata w skokach narciarskich. W Pucharze Świata Polak zadebiutował 17 stycznia 2004 r. w Zakopanem, gdzie zajął 49. miejsce. Jeszcze wtedy pamiętam Kamila jako dość nerwowego zawodnika. Gdy mu nie szło na skoczni, dość łatwo wpadał w „dołek” formy. Pierwsze pucharowe punkty zdobył 11 lutego 2005 r. w Pragelato za zajęcie 7. miejsca. Na Mistrzostwach Świata FIS w Libercu był czwarty na normalnej skoczni. Po raz pierwszy na podium PŚ stanął 23 stycznia 2011, zwyciężając w rodzinnym Zakopanem. Powiedział, że zwycięstwo w Zakopanem, to jedno z jego największych marzeń sportowych. W sezonie 2010/2011 uplasował się na dziesiątym miejscu w klasyfikacji generalnej, trzy razy zwyciężając w zawodach. Następnej zimy stawał siedmiokrotnie na podium i zajął 5. miejsce w klasyfikacji generalnej oraz 6. w klasyfikacji lotów. Wreszcie nadeszło upragnione zwycięstwo w Zakopanem. W 2013 r. stanął na najniższym podium w Planicy. Stoch był trzecim zawodnikiem sezonu. Ręce kibiców same składały się do braw. Wraz z rozwojem kariery Kamila dorastała jego osobowość. Wydoroślał. Zmężniał. Rozwija się w różnych dziedzinach. Na konferencjach prasowych po konkursach skoków dobrze wypowiada się w języku niemieckim i angielskim. Rozwija swoje pasje. Lubi muzykę, fotografię, latał szybowcem. Lubi piłkę nożną. Człowiek wielu pasji? Zdecydowanie tak. 

„Polski Archanioł w Predazzo” czyli złoto numer 1 

Mistrzostwa Świata w Val di Fiemme 2013 r. Podczas treningów przed konkursami na normalnej skoczni plasował się wysoko. W czołówce. Treningi zakończył na następujących pozycjach: 16., 19., 5., 16., 7. i 9. W kwalifikacjach do konkursu oddał skok na 99,5 m. Bardzo daleki. To była trzecia, pod względem długości, próba w gronie kwalifikujących się skoczków. Wszystko, wydawać by się mogło, szło po myśli skoczka i jego trenerów. Kamil wypadał na skoczni bardzo dobrze. Skakał daleko i stylowo. Jak po sznurku. Polak uzyskał najwyższą notę w serii próbnej przed zawodami, skacząc na 103 m. W pierwszej serii konkursowej skoczył na odległość 102 m i plasował się na drugiej pozycji, tracąc 2,8 pkt do lidera, Norwega Andersa Bardala. W drugiej osiągnął 97 m, ale niestety ze słabym lądowaniem i spadł na ósme miejsce. Stoch w pokonkursowych wywiadach stwierdził, że jest bardzo niezadowolony z uzyskanego rezultatu. Mimo wysokiej koncentracji, popełnił błąd podczas tego skoku. Tym razem zabrakło szczęścia. Ale bolało bardzo. Kamil był kompletnie  zawiedziony tym wynikiem. I było to widać.

Za to wszystkie swoje i nasze nadzieje spełnił na skoczni dużej „Trampolino dal Ben”, w dniu 28 lutego 2013 r. Podczas pierwszego dnia serii treningowych przed konkursem indywidualnym na skoczni dużej zajmował kolejno miejsca: 7., 2. i 1. Ale treningi tak naprawdę się nie liczą. Liczą się dwa skoki w konkursie. Drugiego dnia treningów nie skakał, a w serii przed kwalifikacjami był siedemnasty. W nich oddał skok na 125 m. W serii próbnej był drugi, po skoku na 127,5 m. Konkurs rozpoczął się. Wreszcie Polak jest na belce startowej. Trener Łukasz Kruczek daje znak. Stoch rusza w dół. Red. Szaranowicz, mistrz w podbijaniu napięcia, komentuje: „Jest w formie”. Maksymalna koncentracja, wspaniały, wysoki lot, lądowanie do którego nie można było się przyczepić. To był doskonały skok. W pierwszej serii konkursowej Stoch oddał najdłuższy skok, na 131,5 m. Uzyskał wysokie noty za styl, w tym najwyższą notę z możliwych - "20", od szwajcarskiego sędziego. Szaranowicz komentuje: „Jest pięknie”. Stoch był liderem po zakończeniu pierwszej kolejki, wyprzedzając drugiego Petera Prevca o 5,1 pkt. Słoweniec w finałowej serii skoczył 130,5 m i miał wysokie noty za styl. Wiadomo było, że Polak musi skoczyć w granicach 130 m. W finałowej serii, podobnie jak większość konkurentów z czołówki, startował z obniżonej na prośbę trenera Łukasza Kruczka, dziewiętnastej belki. Osiągnął 130 m. Noty sędziowskie były bardzo wysokie, ale były całkowicie zasłużone. Polak oddał tego dnia drugi perfekcyjny skok. Ponownie nie uzyskał żadnej noty sędziowskiej poniżej "19" i zdobył złoty medal, mając o 6,1 pkt. więcej od drugiego Prevca, a 6,7 od trzeciego Jacobsena. Szaranowicz: „musi tylko idealnie trafić w próg i wyzwolić marzenia. Jest pięknie. Brawo! Brawo! Brawo! Jest jak przed 10 laty. Jest odważny, jest wielki, jest mistrzem świata”. Zaiste świetny komentarz. Przy okazji przypomniano sukcesy polskich skoczków na mistrzostwach świata, począwszy od medalu z Lahti Stanisława Marusarza z 1938 r., po medal Stocha w 2013 r. Stoch złożył gratulacje Prevcovi i Jacobsenowi. Tutaj ciekawa informacja.  Licznie przybyli pod skocznię polscy kibice skandowali „dziękujemy”. Gromkie „Sto lat”, dedykowane mistrzowi świata z Zębu, rozległo się po zeskoku skoczni. Złotą "śnieżynkę" FIS-u Stoch odebrał dzień później w Cavalese. Mistrzem świata został w ten sam dzień, w który dokonał tego Adam Małysz dekadę wcześniej w tym samym miejscu. Myślę, że ma to znaczenie symboliczne. Ale i praktyczne i pokazuje, że jest wspaniała kontynuacja wyników Małysza, teraz w wydaniu Stocha. Dlatego podwójny mistrz świata, Adam Małysz, złożył Stochowi gratulacje za wspaniałe skoki. Stoch powiedział: „Dziękuję wszystkim. Miałem dzisiaj wspaniały dzień. Świetnie się tutaj bawiłem na skoczni. To były moje skoki.  Pamiętam, jak mój tata powiedział mi kiedyś, że muszę 100 razy przegrać, by raz wygrać. Dziękuję tato. Nerwy dzisiaj trzymałem na wodzy. Wiedziałem, co mam zrobić. Dziękuję wszystkim kibicom, mojej żonie, która tu przyjechała”.

Potem była wspaniała ceremonia medalowa na rynku w Cavalese. Wziął w niej udział Adam Małysz i Apoloniusz Tajner, prezes PZN. Kamil Stoch pogratulował jeszcze raz Prevcovi i Jacobsenovi. Jeszcze gratulacje od Tajnera i Małysza, organizatorów i Mazurek Dąbrowskiego. Wybrzmiał wspaniale. A uśmiechnięty Stoch promieniał. Trudno się mu dziwić. Takie chwile zostają w pamięci na całe życie. Uskrzydlają i dodają wiary w siebie. A te elementy, są bardzo ważne w skokach narciarskich.

Dzień później odbył się konkurs drużynowy. Kamil Stoch oddał skoki na 202 m i 221,5 m, a reprezentacja Polski zajęła czwarte miejsce, ze stratą 3,5 pkt. do trzecich Austriaków. Taki był wynik ale uległ, na wniosek Thomasa Morgensterna, korekcie i Polacy zdobyli brąz w drużynie. W finałowych zawodach walczył o trzecią pozycję w klasyfikacji PŚ – w związku z kontuzją Andersa Jacobsena, jedynym konkurentem był dla niego Niemiec Freund. W pierwszej serii Polak oddał skok na 205,5 m i uplasował się na czwartej pozycji. Miał 0,1 pkt. przewagi nad Niemcem. W drugiej skoczył o półtorej metra dalej i finalnie sklasyfikowany został na ósmej pozycji, o jedną wyżej niż Freund.

W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w sezonie 2012/2013 reprezentant Polski uplasował się na trzeciej pozycji. To był wtedy największy sukces Stocha, oprócz zdobytego medalu mistrzostw świata. Najwyższej w dotychczasowej karierze, a o dwie lokaty wyższej niż przed rokiem. Zdobywając 953 pkt., stracił 667 pkt. do zdobywcy Kryształowej Kuli, Austriaka Gregora Schlierenzauera. 46 pkt. wynosiła strata Polaka do drugiego w klasyfikacji Andersa Bardala. Jego przewaga nad czwartym Severinem Freundem wyniosła 30 pkt. Sezon 2012/13 był najlepszym z dotychczasowych. Dla Stocha i polskich skoków. Polak wygrał dwa konkursy Pucharu Świata, w pięciu stawał na podium, w siedemnastu zajmował miejsce w czołowej dziesiątce. Zdobył dwa medale mistrzostw świata. Wreszcie doczekaliśmy się skaczącego na dobrym poziomie zespołu, a i indywidualnie Polacy spisywali się bardzo dobrze.  To dobrze wróży na przyszłość. Na Soczi i dalej. I w Soczi stało się to, o czym marzyliśmy i marzył Kamil Stoch. Złoty medal to zwieńczenie kariery, ale apetyt Kamila Stocha na dalsze sukcesy nie maleje bynajmniej.

Taki wizerunek Kamila Stocha widzę z perspektywy historyka sportu. Ale jeszcze ważniejsze jest to jakim jest człowiekiem. Taka była jego droga na olimpijski szczyt. Czekamy na kolejne konkursy, sukcesy i dalekie skoki. Bo tak jak Adamowi Małyszowi, teraz miliony sportowych kibiców zaciskają kciuki przed ekranami telewizorów, gdy na belce siada zawodnik z biało-czerwoną szachownicą na kasku. Kamil leeeeć. Tak reagujemy na jego skoki. W końcu ma się tego wspaniałego lotnika Polsko, co? Złotego Kamila Stocha. 

Zobacz w naszym sklepie:
  • Słownik biograficzny "Podhalanie" tom IISłownik biograficzny "Podhalanie" tom IILudzie kultury i sportu, dziennikarze, duchowni i samorządowcy - kilkaset osób znalazło się w tomie II Słownika biograficznego "Podhalanie". Słownik biograficzny...
    70 zł
  • Korale folkowe IIIKorale folkowe IIIKorale folkowe wykonane z białego tybetu i zielonej włóczki. Zawiązywane. Długość całości 100 cm.
    70 zł
  • Okładka na zeszyt IOkładka na zeszyt ILudowe okładka na zeszyt (A5) z brązowego filcu, kolorowy haft maszynowy. W komplecie zeszyt w kratkę 96 stron. Wymiary: szerokość 15 cm, długość 23 cm.
    30 zł

Powered by WEBIMPRESS
Podhalański Serwis Informacyjny "Watra" czeka na informacje od Internautów. Mogą to być teksty, reportaże, czy foto-relacje.
Czekamy również na zaproszenia dotyczące zbliżających się wydarzeń społecznych, kulturalnych, politycznych.
Jeżeli tylko dysponować będziemy czasem wyślemy tam naszego reportera.

Kontakt: kontakt@watra.pl, tel. (+48) 606 151 137

Powielanie, kopiowanie oraz rozpowszechnianie w jakikolwiek sposób materiałów zawartych w Podhalańskim Serwisie Informacyjnym WATRA bez zgody właściciela jest zabronione.