Zakopane
Sport
Zmarł Stanisław Zięba
Autor: Wojciech Szatkowski
Zmarł w wieku 82 lat Stanisław Zięba – zawodnik klubu CWKS Zakopane, trener biathlonu, który czterokrotnie poprowadził naszych zawodników na Zimowe Igrzyska: 1964, 1968, 1972 i 1972. Był fantastycznym człowiekiem, oddanym sportowi przez całe życie. W Podhalańskim Serwisie Watra prezentujemy obszerny życiorys sportowy Stanisława Zięby, a także galerię zdjęć, które mi kiedyś udostępnił. Niestety nie mogłem być na pogrzebie, ale człowieka, którego zawsze szanowałem żegnam niniejszym tekstem...
15 medali zdobytych na biathlonowych Mistrzostwach Świata to dorobek wychowanków trenera Stanisława Zięby. Tak więc trener Stanisław Zięba, zakopiańczyk, który ponad 30 lat swojego życia poświęcił biathlonowi ma ogromne zasługi dla rozwoju dwuboju zimowego w Polsce. Tekst poniższy został oparty w większości na jego wspomnieniach „Krótka historia dwuboju zimowego w WKS Zakopane” oraz na podstawie wywiadu z 12 maja 2000 r. Jest to także próba odpowiedzi na pytanie: co to znaczy być dobrym trenerem? a także pokazuje jak wiele zdziałał ten człowiek owładnięty sportową pasją...
Stanisław Zięba urodził się 4 kwietnia 1928 r. w Zakopanem. Już przed wojną otarł się o wielkie narciarstwo oglądając Mistrzostwa Świata FIS, które w 1939 roku odbyły się w Zakopanem. Tacy narciarze jak Stanisław Marusarz, Bronisław Czech, Jan Kula byli wzorami dla młodzieży, dla Stanisława Zięby też. Pragnieniem młodych było zastąpienie kiedyś tych wielkich mistrzów nart, dlatego żyli ich opowieściami i wynikami. Wojna na sześć długich zim przerwała te marzenia. W czasie wojny Stanis ław Zięba był więziony przez gestapo w więzieniu przy ulicy Nowotarskiej, był bity i spuchnięty od mrozu, ale przetrwał ten okropny czas. Po wojnie wrócił do sportu i do szkoły. W 1949 r. zdał maturę w gimnazjum i Liceum Handlowym w Zakopanem. Był jednym z organizatorów i zawodników HKN-u (Harcerskiego Klubu Narciarskiego). Karierę sportową przerwał obowiązek służby wojskowej. Ukończył SKOR i w styczniu 1951 r. powołany został na zgrupowanie narciarzy przed I Zimową Spartakiadą Wojska Polskiego - odtąd narty i karabin stają się jego życiową pasją. Na II Zimowej Spartakiadzie Wojska polskiego zajmuje drugie miejsce w zimowym wieloboju oficerskim, wtedy otrzymuje też rozkaz przygotowania patrolu wojskowego do III Zimowej Spartakiady WP. Był oficerem, narciarzem-instruktorem, strzelał celnie i był jak najbardziej powołany do wykonywania powierzonym mu celów. Pogłębiał wiedzę szczególnie w zakresie strzelania z „kb” i „kbk”. Pomogli mu w tym mistrzowie świata i Polski w strzelaniu z karabinu - ppłk. Bolesław Wasilewski, mjr Andrzej Matuszak i por. Zdzisław Dzierżewicz, którzy swoją wielką wiedzę teoretyczną przekazali w praktyce ppor. S. Ziębie na strzelnicach terenowych pod Reglami. Ważna była także praca nad solidnym przygotowaniem kondycyjnym, umiejętność opanowania na strzelnicy rozdygotanych wysiłkiem mięśni i umiejętność oddania w takich warunkach celnego strzału, co gwarantowało sukces. Efektem tej pracy było zwycięstwo patrolu Krakowskiego Okręgu Wojskowego w III Zimowej Spartakiadzie WP (pobiegł on w następującym składzie: ppor. Stanisław Zięba jako komendant patrolu, szer. Józef Karpiel, Kazimierz Wójcik, Roman Kubin i Stanisław Bukowy - ten bieg był nawiązaniem do tradycji przedwojennych patroli wojskowych. Stanisław Zięba brał też od początku czynny udział w pracach klubu CWKS i zmierzał do rozwoju biegów patrolowych, a potem biathlonu w tym klubie. Jednocześnie był trenerem i zawodnikiem. Startował w narciarskich Mistrzostwach Polski i został wicemistrzem Polski na 50 km w roku 1954.W 1955 r. brał udział w próbie przedolimpijskiej w Cortina d’ Ampezzo, w biegu na 50 km
Przełomowym rokiem okazał się 1957, kiedy na kongresie Międzynarodowej Federacji Pięcioboju Nowoczesnego (UIPM) wprowadzono w miejsce dotychczasowych biegów patrolowych dwubój zimowy czyli „biathlon”, oparty na nowym regulaminie. Regulamin ten obejmował bieg na 20 km z 4 krotnym strzelaniem: na 250, 200, 150 i 100 metrów z karabinków o kalibrze 7,62 mm. Niecelny strzał oznaczał 2 minuty karne. Z taką wiadomością przybył do Zakopanego członek zarządu Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego mjr Kazimierz Konarski, który zachęcił działaczy zakopiańskiego WKS-u do rozwoju sekcji dwuboju w klubie. Inicjatywa ta znalazła także uznanie i poparcie u władz wojskowych.Głównymi inicjatorami rozwoju biathlonu w Polsce byli :szef Zarządu Kultury Fizycznej Głównego Zarządu Szkolenia Bojowego MON płk. Kazimierz Malczewski, członek zarządu Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego mjr mgr Kazimierz Konarski, prezes klubu CWKS Zakopane płk. Mirosław Grubiński, sekretarz klubu KS mjr Jan Borgula i szkoleniowiec WKS i członek zarządu WKS Zakopane kpt. Stanisław Zięba. Z uwagi na wprowadzenie biathlonu do programu Mistrzostw Świata i Igrzysk olimpijskich rozpoczęto z entuzjazmem przygotowania do udziału zawodników WKS w tych wielkich imprezach.. Kapitan Zięba zebrał grupę kilku zawodników, głównie z Kościelisk i mimo braku właściwego sprzętu i trudności treningowych (brak właściwej strzelnicy) przystąpił do przygotowania naszych zawodników do MŚ. Prowadzeni przez kapitana Ziębę polscy biathloniści wzięli udział w I Mistrzostwach Świata w biathlonie w Saalfelden w Austrii (w terminie od 1 do 2 marca 1958 r.). Stanisław Zięba tak wspomina te pierwsze w historii biathlonu MŚ, w których startowali Polacy: „Mieliśmy mało doświadczenia i dopiero na zawodach zauważyliśmy, że inne ekipy mają karabiny na dwóch pasach nośnych, a my na jednym, tak jak w wojsku. Dopiero domowym sposobem, z rzemieni odjętych z plecaków, sporządzono po 2 pasy do naszych karabinów. Ale i tak w czasie biegu kolba uderzała w głowę i biegło się źle. Biegaliśmy wtedy na drewnianych nartach „Jervinen” z długimi karabinami KB z ZSRR o wadze 5,5 kg. W Saalfelden zajęliśmy następujące miejsca: najlepszy z nas był Staszek Szczepaniak -11. (z czasem: 1.49.26), 14. był Styrczula (1.53,36), 15. byłem ja (1.55.06), a 23. Stanisław Gąsienica-Sobczak (2.02.12). W klasyfikacji drużynowej zajęliśmy czwarte miejsce, za drużynami Szwecji, ZSRR i Norwegii”.
Niestety brak środków finansowych przyczynił się do tego, że polscy biathloniści nie startowali w II MŚ w biathlonie w Courmayeur we Francji (1959) oraz na Zimowych Igrzyskach w Squaw Valley (1960). Polacy w tym okresie przygotowywali się głównie do udziału w I Zimowej Spartakiadzie Armii Zaprzyjaźnionych (1961) w Zakopanem, gdzie znowu nasi zawodnicy znaleźli się w czołówce zawodów, zwłaszcza w biegu patrolowym ,gdzie zdobyli brązowy medal.
S. Zięba wspomina „Sukcesy na tej imprezie spowodowały, że startowaliśmy na III MŚ w Umea, gdzie biegłem jeszcze jako zawodnik. Tam sensację wzbudziły nasze spiralnie frezowane karabiny- nikt takiej broni do tej pory jeszcze nie widział - wspomina trener Zięba. A chodziło o zmniejszenie wagi - karabin KB ważył około 7 kg, a po frezowaniu zmniejszono wagę do 5,5 kg. W Umea 13. był Józef Gąsienica-Sobczak, 19. Styrczula, 20. Stanisław Gąsienica-Sobczak i 23. Stanisław Zięba. Po zawodach w Umea sprowadzono z ZSRR kilka karabinów CW model 50, broni lżejszej i lepszej, w klubie wzrasta zainteresowanie biathlonem. Stanisław Zięba wspomina: „Ostatni raz startowałem jako zawodnik w Hameenlinna w roku 1962., gdzie na 20 km najlepszy był Szczepaniak - 16., 18. Józef Gąsienica-Sobczak, 25. Stanisław Gąsienica-Sobczak, a ja 36. Odtąd zająłem się pracą trenerską. Miałem wielu utalentowanych zawodników, jak: Józef Gąsienica-Sobczak - który bardzo dobrze strzelał, Stanisława Szczepaniaka - wyśmienity biegacz, Stanisława Łukaszczyka, Józefa Rubisia - świetny na „wystrzał”, Andrzeja Nędzę, a z młodszych: Andrzeja Rapacza, Józefa Stopkę, JanaTylkę Suleję, Józefa Gąsienicę i Andrzeja Fiedora. Dużo startowaliśmy do 30 -35 startów w sezonie, a w okresie letnim lekkoatletyka, rolki i ciężkie treningi w górach. Zwłaszcza na trasie dwuboju: Kry - Dolina Miętusia i przez Przysłop Miętusi do Małej Łąki, następnie przez Grzybowiec do Strążyskiej i na Kalatówki, a potem drogą pod Reglami na Kiry - w sumie prawie 30 km. Rekordzistą tej trasy był Andrzej Rapacz. Ponadto organizowaliśmy spływy kajakami z Nowego Targu do Gdańska, przez Dunajec i Wisłę - w sumie prawie że 1000 km. Rekord tej trasy należy do „wukaesiaków” i wynosi 18 dni, z najlepszym dziennym przebiegiem 165 km. Płynęli Styrczula, Sobczak, Karpiel, Szczepaniak, Suleja, Kazimierz Krzeptowski, Tadeusz Kaczmarczyk, Basia Grocholska i ja. Latem już w czerwcu organizowano dla zawodników zgrupowania 20 dniowe, treningi strzeleckie trzy razy w tygodniu, w poniedziałki, środy i piątki, chłopcy dużo biegali. 32 razy na drążku potrafił podciągnąć się Staszek Szczepaniak, a pozostali po około 25. Tak, że wiedziałem, że są do zimy dobrze przygotowani, nie szli jak to się mówi w „ciemno”, tylko jechali na najważniejsze imprezy międzynarodowe należycie przygotowani. Dzięki takiej zaprawie moi zawodnicy mieli też znakomitą kondycję - wspomina trener Zięba.
Inauguracja polskiego biathlonu - ZIO Innsbruck (1964)
Po raz pierwszy nasi zawodnicy wystartowali w biathlonie na Zimowych Igrzyskach w Innsbrucku (1964). Tak wspomina ten pierwszy start polskich biathlonistów na Zimowych Igrzyskach St. Zięba: „Rekordowa była liczba startujących - 50 biathlonistów, wśród nich faworyci - zawodnicy ZSRR: Władimir Melanin i Aleksander Priwałow. Melanin, trzykrotny mistrz świata wytrzymał silne tempo biegu, napięcie nerwowe i trafia wszystkimi pociskami. Podobny rezultat 20 trafień osiąga Aleksander Priwałow, który zajmuje 2 miejsce. Wielki pech spotyka Walentyna Pszenicyna, który po dobrym biegu na ostatnim strzelaniu w pozycji stojącej okazało się, że gdzieś na trasie zgubił dwa naboje. Oddał więc trzy celne strzały i ruszył do mety. Zadowolić się musiał tylko 7 miejscem. Zrozpaczonych i zawiedzionych było więcej - Fin Veikko Hakulinen, wspaniały biegacz - wielokrotny złoty medalista olimpijski i MŚ, chciał swoją wspaniałą karierę ukoronować medalem w biathlonie, niestety 12 minut karnych spycha go na 15 miejsce. W Innsbrucku zadebiutowali na olimpijskich trasach biathlonowych Polacy. Czterech zakopiańczyków marzących o dobrym występie, a może i o medalu? Ostatecznie trzeba było się zadowolić przyzwoitym szóstym, punktowanym miejscem Józefa Rubisia. Jak się okazało w walce i w naszej ekipie znalazł się pechowiec - Józef Gąsienica-Sobczak, który miał upadek, nie sprawdził nastaw karabinu i spudłował 4 pierwsze strzały, co pozbawiło go dobrej lokaty, a w samym biegu był 5. Pierwszy medal zdobyliśmy w Elverum w roku 1965 w klasyfikacji drużynowej: 6. był Józef Gąsienica-Sobczak, 10. Stanisław Szczepaniak, 13. Józef Rubiś, 24. Łukaszcyk.. Polska (z łacznym czasem 4 zawodników 4.25.12.9) zdobyła w Elverum w roku 1965 w klasyfikacji drużynowej brązowy medal Norwegią (4.18.00.9) i ZSRR (4.20.49.6). W tym też okresie klub WKS podjął starania o uzyskanie obiektu na Kirach i budowę właściwej stzrelnicy, powstał piękny stadion biathlonowy, który świetnie zaprezentował się na MŚ w Zakopanem w roku 1969.
Na MŚ w Garmisch-Partenkirchen w 1966 Sobczak był 2. na 20 km a nasza sztafeta także zdobyła srebro - to był wielki sukces polskiego biathlonu. W rok później srebro zdobył na 20 km Szczepaniak, a złoty medal sztafeta juniorów. W następnym roku nasi zawodnicy startowali w Zimowych Igrzyskach w Grenoble.
Grenoble (1968) – Polacy tuż obok podium...
W Autrans na Zimowych Igrzyskach 1968 r. startowali jego wychowankowie. S. Zieba wspomina: „Główną uwagę mokrego i wilgotnego dnia skupiała konkurencje biegu biathlonowego na 20 km. Nie bez racji, jak się okazało, bo choć cennego medalu Polacy nie zdobyli, to 4. miejsce Stanisława Szczepaniaka i 8. Stanisława Łukaszczyka mają ogromną wartość, potwierdzając, że w tej konkurencji należymy do światowej czołówki. W czasie trwania biegu było wiele emocji. Zawodnicy, którzy wylosowali trzy pierwsze numery, a to nr 1 Aleksander Tichonow z ZSRR, nr 2 Stanisław Szczepaniak i nr 3 Magnar Solberg ukończyli już swoje konkurencje i na tablicy wyników podano ich rezultaty. Pierwszym był Solberg, drugi Tichonow, a trzeci Polak - Stanisław Szczepaniak. Przez długi czas nikt nie mógł poprawić tych świetnych wyników. Dopiero gdy ostatni zawodnicy ukończyli bieg nastąpiła zmiana. Przed naszego zawodnika wysunął się Gundarcew z ZSRR. Polak był gorszy i przegrał o 29.4 sekundy. Nasi zawodnicy pokazali się z jak najlepszej strony - Szczepaniak świetnie strzelał i pobiegł na najwyższym poziomie. Łukaszczyk na 59 startujących miał 6 czas biegowy dnia i dopiero cztery niecelne strzały pozbawiły go dobrego miejsca. Trzeci nasz zawodnik - Józef Gąsienica-Sobczak miał kłopoty z karabinem (uszkodzenie języka spustowego) i musiał wycofać się z trasy. Polska sztafeta także zajęła 4. miejsce - pierwszy pobiegł Józef Różak, który poszedł na wystrzał i biegł dobrze, walczył na równi z najlepszymi. Pierwsze strzelanie w pozycji stojącej bez pudła. Na drugim strzelaniu niepowodzenie - dwie rundy karne i kończy pierwszą zmianę na 5 pozycji. Druga zmiana przyniosła dalsze przetasowania - Andrzej Fiedor pierwsze strzelanie ma bezbłędne, natomiast w drugim spudłował raz i musiał biegać rundę karną. Spadamy więc na szóste miejsce. Na trzecią zmianę wystartował Stanisław Szczepaniak, bieg rozpoczął w bardzo dobrym tempie. Po pierwszym strzelaniu wyprowadza nasz zespół na 4 pozycję i biegnie świetnie. Nieoczekiwanie pudło i runda karna po strzelaniu w pozycji stojącej powoduje spadek na 5 pozycję. Staszek Szczepaniak wystartował jako piąty. Wyśmienity bieg Polaka na ostatniej zmianie sztafety oraz oddanie wszystkich celnych strzałów przyniosło drużynie polskiej bardzo dobre czwarte miejsce, w bez wątpienia jednej z najbardziej atrakcyjnych konkurencji biegowych Zimowych Igrzysk olimpijskich”.
Wyrazem uznania UIPM dla sukcesów polskiego biathlonu był fakt przyznania Zakopanemu organizacji biathlonowych MŚ w roku 1969. Mistrzostwa Zakończyły się wielkim sukcesem organizacyjnym. St. Zięba tak je wspomina: „Władze UIPMB zachwalały tą imprezę, mówiąc, że były to najlepiej zorganizowane MŚ w biathlonie w tym okresie. Było piękne otwarcie pod Krokwią, na stadionie pełnym widzów, padał śnieg, a uroku ceremonii otwarcia dodały wojskowe reflektory. Zorganizowano także bogaty program artystyczny - układy tańców góralskich, kuligi, dominował folklor. Przemawiało wielu dostojnych gości: płk Malczewski, gen. Tchofeld i przedstawiciele władz miejscowych. Rośnie drugie pokolenie zakopiańskich biathlonistów, wychowanków trenera Zięby - są nimi: Aleksander Klima, Andrzej Rapacz, Jan Szpunar, Stanisław Karpiel, Ludwik Zięba, Wojciech i Władysław Truchanowie i wielu innych. Teraz oni sięgnęli po medale. W 1971 r. kolejny medal zdobyła nasza sztafeta w Hameenlinnie, gdzie Polacy zajęli 3 miejsce za sztafetami ZSRR i Norwegii.
Sapporo (1972)
Tak wspomina start swoich zawodników w Sapporo S. Zięba: „Olimpiada rozpoczęta - tymczasem zbieramy cięgi w innych konkurencjach olimpijskich. Czekamy na start biathlonistów. Może oni zdobędą upragniony medal. Na razie śnieg pada wielkimi płatami, a przez chmury przedziera się słońce. Burza śnieżna potrafi zniknąć w ciągu paru minut i ustąpić słonecznej pogodzie. Do tej pory gospodarze dawali sobie radę z kapryśną pogodą i śniegiem. A jednak był dzień, kiedy Japończycy ogłosili kapitulację. Było to w czasie trwania biegu biathlonowego na 20 km. Śnieg pokonał technikę oraz setki ludzi, wojska i policji. Nawała śnieżycy była tak ogromna, że nie było nic widać, szczególnie na strzelnicy. Przerwano więc bieg, mimo protestów. Zawody przesunięto na dzień następny. Szkoda, że tak się stało, Andrzej Rapacz miał swój dzień i po trzech strzelaniach był na medalowej pozycji. Na domiar złego w czasie zatrzymywania biegnących zawodników, po ogłoszeniu przerwania konkurencji, jeden z sędziów zatrzymujących łamie Andrzejowi przez przypadek nartę. Zmęczony Polak jest zszokowany zaistniałą sytuacją. W następnym dniu sprawy potoczyły się inaczej. Emocje z pierwszego dnia wpłynęły na samopoczucie i wyniki naszych reprezentantów. Chociaż 9. miejsce Aleksandra Klimy uznać należy za sukces tego zawodnika. Sztafeta 4 razy 7,5 km zajmuje 7 miejsce, jest trochę zawodu - mogło być naprawdę dużo, dużo lepiej. Były na to szanse i możliwości, zadecydowało słabe ostatnie strzelanie. Oczekiwanie na medal spełniły się, zdobył go skoczek narciarski Wojciech Fortuna”.
Feralny Innsbruck (1976)...
Drużyna „pana Pułkownika” miała wielką szansę na medal w biegu sztafetowym. Przyjrzyjmy się jeszcze raz tym zawodnikom. Sztafeta pobiegła w wyjątkowo silnym składzie Szpunar - według Stanisława Zięby największy talent polskiego biathlonu, zawodnik obdarzony nie tylko fenomenalną wydolnością organizmu, ale bardzo zacięty na trasie, niesamowicie waleczny i co warto dodać, posiadający dużą odporność psychiczną. Andrzej Rapacz to z kolei fenomenalny biegacz, Ludwik Zięba dobry biegacz i strzelec, i ostatni - Wojciech Truchan - zawodnik pewny, biegnący przeważnie na ostatniej zmianie. Rok przed olimpiadą nasi zawodnicy w tym samym składzie zdobyła brązowy medal na MŚ w Antholz-Anterselva i złoto na Spartakiadzie Armii Zaprzyjaźnionych w Kawgołowie - dlatego liczono na medalową lokatę naszych reprezentantów. Liczył na to także Pan Stanisław, mocno, jak zwykle, przeżywający każdy ważny start swoich podopiecznych. Z takimi chłopakami trener Zięba marzył o tym pierwszym medalu olimpijskim dla polskiego biathlonu, który byłby z pewnością godnym uwieńczeniem jego kariery trenerskiej. Niestety nie udało się - „nie mogę sobie tego darować - mówi S. Zięba. Przed startem była tendencja byśmy „nie zawyżyli poziomu”, prawdopodobnie, jak wypowiadają się zainteresowani, broń Jaśka Szpunara została celowo przestawiona (przekręcenie przeziernika), co spowodowało niecelne strzelanie i fatalną 12., bardzo daleką lokatę polskiej sztafety. „Wyniki naszych biathlonistów na XII Zimowych Igrzyskach w Innsbrucku na pewno były poniżej normy, powie ktoś, że przecież wystawiliśmy zespół odmłodzony, że zawodnicy mniej doświadczeni, więc i rezultaty stąd słabsze. To nie jest usprawiedliwienie. Wierzyliśmy, że zrealizowanie nakreślonego planu przygotowań, bardzo ambitnego przy pełnym zaangażowaniu naszych zawodników oraz ich opiekunów, praca w okresie lat 1972-76 przyniesie powodzenie właśnie w roku olimpijskim. Liczyliśmy szczególnie na bieg sztafetowy 4 razy 7,5 km, niestety pech, zawodzi Jan Szpunar, który na pierwszej zmianie wielokrotnie pudłuje, co w pozycji leżącej prawie nigdy mu się nie zdarzało. Po przebiegnięciu rund karnych zajmuje bardzo odległe miejsce, a o miejscu punktowanym można było tylko pomarzyć”. Nie udało się Stanisławowi Ziębie zdobyć medalu olimpijskiego w swojej karierze trenerskiej, chociaż wiele razy był blisko, a raczej blisko byli jego wychowankowie... Za to na biathlonowych MŚ seniorów i juniorów jego podopieczni 15 medali, w tym 4 złote. Pozostałe dyscypliny sportów zimowych mogą się pochwalić 11 medalami. W tym kontekście wyniki polskich biathlonistów nabierają specjalnego wymiaru. Biathlon jest bowiem dyscypliną dającą najwięcej medali w historii polskich sportów zimowych i w dużej mierze jest to zasługa Stanisława Zięby - „ojca polskiego biathlonu”. Za swoje zasługi Stanisław Zięba został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski - awansował także od kapitana do podpułkownika. Mocno przeżywał starty swoich wychowanków, nerwy, ale odczuwa z pewnością głęboką satysfakcję ze swoich dokonań w biathlonie. Chociaż, gdy jego zawodnicy osiągali medale, to w PZN mawiano „myśmy się już przyzwyczaili do waszych wyników”. To „przyzwyczajenie” powodowało, że mimo wyników i to świetnych, nie zawsze biathloniści jechali za granicę. Tak stało się przed Zimowymi Igrzyskami w Lake Placid (1980), gdzie zamiast ekipy biathlonu wysłano słabego skoczka, bo ktoś w PZN, czy PKOL zadecydował, że ten skoczek wypadnie lepiej na Zimowych Igrzyskach niż grupa Stanisława Zięby, ale nie - on był w skokach bardzo daleko... na 40. pozycji. Tyle był dla PZN wart start ekipy biathlonu!. Biathlonistom pokroju Rapacza, Latawca, Trebuni, Rysuli nie dano wtedy szansy na start w którym zajęliby dużo lepszą lokatę. Stanisław Zięba ustąpił wtedy z funkcji trenera reprezentacji Polski w biathlonie. Poświęcił polskiemu biathlonowi 30 lat życia, pracował dlań nieprzerwanie od 1950 do 1980 r. Uznając jego wielkie zasługi liczymy, że polskiemu biathlonowi nie zabraknie ludzi pokroju Stanisława Zięby - „ojca polskiego biathlonu”, bo wtedy możemy być spokojni o wyniki. Będą medale a w 2006 r. spełniło się marzenie Pana Stanisława o olimpijskim krążku dla naszego kraju. Zdobył go nasz najlepszy polski biathlonista –Tomasz Sikora. Stanisław Zięba w naszych wspomnieniach pozostaje jako wielki pasjonat sportu, a zwłaszcza biathlonu. Otwarty na ludzi i przyjacielski do końca życia zajmował się sportem i pasjonował wynikami polskich biathlonistów...
Wojciech Szatkowski
Muzeum Tatrzańskie
Medale zdobyte przez wychowanków trenera Stanisława Zięby na Mistrzostwach Świata:
Mistrzostwa Świata seniorów (medale)
- 1965 – Elverum – 3. w klasyfikacji drużynowej: J. Gąsienica-Sobczak, S. Szczepaniak, J. Rubiś, S. Łukaszczyk „Zbójnik”
- 1966 - Garmisch-Partenkirchen -2. Józef Gąsienica-Sobczak – bieg na 20 km
- 1966 – Garmisch-Partenkirchen -2. sztafeta: J. Rubiś, S. Łukaszczyk, S. Szczepaniak, J. Gąsienica-Sobczak
- 1967 – Altenberg - 2. Stanisław Szczepaniak
- 1971 – Hameenlinna - 3. sztafeta (J. Różak, A. Rapacz, A. Klima, J. Stopka)
- 1975 – Antholz – Anterselva – 3. sztafeta (J. Szpunar, A. Rapacz, L. Zięba, W. Truchan)
Mistrzostwa Świata juniorów (medale)
- 1967 – Altenberg – 1. sztafeta (J. Gąsienica, A. Fiedor, A. Rapacz)
- 1969 – Zakopane – 2. Andrzej Rapacz- bieg na 15 km
- 1969 – Zakopane- 2. sztafeta (J. Murdzek, W. Truchan, A. Rapacz)
- 1971 – Hameenlinna - 2. Ludwik Zięba- bieg na 15 km
- 1972 – Linthal – 1. sztafeta (J. Szpunar, L. Zięba, S. Karpiel)
- 1973 – Lake Placid – 1. Jan Szpunar – bieg na 15 km
- 1973 – Lake Placid – 3. Stanisław Obrochta – bieg na 15 km
- 1973 – Lake Placid – 1. sztafeta (S. Obrochta, L. Zięba, J. Szpunar)
- 1974 – Mińsk – 3. sztafeta (S. Obrochta, L. Zięba, Wł. Truchan)
Opr. Wojciech Szatkowski
Muzeum Tatrzańskie
www.muzeumtatrzanskie.pl
- Sakiewka IISakiewka filcowa z naszytym ludowym motywem. Zamykana na rzep. Szerokość ok. 11 cm Wysokość ok. 17 cm Długość ze sznurkiem ok. 58 cm Materiał: Filc Kolor: Kremowy 40 zł
- Ludowe etui na tablet VIILudowe etui z ciemno-szarego filcu zapinane na rzep, kolorowy haft maszynowy. Etui nadaje się do przechowywania np. tabletu. Wymiary: szerokość 21 cm, długość 31 cm. 60 zł
- Wisiorek "Sopel"Wisiorek z kwarcem pokrytym tytanem. Obw. 60 cm. Dł. zawieszki 3,5 cm. 60 zł