PODHALAŃSKI SERWIS INFORMACYJNY Podhalański Serwis Informacyjny WATRA

Zakopane

Kultura

Konkurs Jednego Wiersza im.Jurka Tawłowicza rozstrzygnięty

Niedziela, 25 lutego 2018 r.
Autor: Piotr Kyc

Konkurs Jednego Wiersza im.Jurka Tawłowicza rozstrzygniętyOgłoszenie wyników siódmej edycji Konkursu Jednego Wiersza odbyło się 24 lutego podczas Nocy Poetów w Grand Hotel Stamary w Zakopanem. Wiersze w kategorii literackiej oceniało jury w składzie: Michał Zabłocki (przewodniczący), Jadwiga Malina, dr hab. Anna Mlekodaj. Wiersze w kategorii gwarowej oceniało jury w składzie: dr hab. Anny Mlekodaj (przewodnicząca), Wanda Czubernat, Wanda Szado-Kudasikowa, Roman Dzioboń.  Zwycięzcy otrzymali statuetki autorstwa Joanny Borowicz. Nagrodami były również wieczoru7 autorskie. Janusz Bohdziewicz (kat. literacka) będzie miał spotkanie w Muzeum im. Jana Kasprowicza na Harendzie a Anna Olesińska (kat.gwarowa) w Domu Literatów Astoria.


Pan Janusz spędzi ponadto z osobą towarzyszącą weekend w Hotelu i Termach Bania w Białce Tatrzańskiej a pani w Łebie nad Bałtykiem, w pensjonacie Pan Tadeusz.

 

W siódmej edycji konkursu wzięło udział prawie 200 poetów. Nie tylko z Polski, ale także z USA, Czech i Anglii. Miłym zaskoczeniem – jak mówią organizatorzy - było pojawienie się w II kategorii wierszy nie tylko w podhalańskiej gwarze, ale także w gwarze śląskiej, pałuckiej czy łowickiej.

 

Pomysłodawcą i organizatorem Konkursy Jednego Wiersza jest Beata Zalot, redaktor Tygodnika Podhalańskiego.

 

 

 

 

Laureaci w kategorii literackiej

Jury w składzie: Michał Zabłocki (przewodniczący), Jadwiga Malina, dr hab. Anna Mlekodaj

Nagrody przewodniczącego jury:

 

I miejsce

Janusz Bohdziewicz (Sopot)

Za twórcze i odkrywcze ukazanie tematu Bożego Narodzenia z perspektywy rodzącej i wychowującej dziecko kobiety.

 

Kolęda

 

Bóg jest Twoim dzieckiem

przyjmij Go jak przyjmujesz miłość

łagodne drżenie gdzieś w głębi siebie

jak rozdzierający ból

i krzyki po nocach

nadaj Mu imię

nakarm sobą

naucz chodzić Twoimi ścieżkami

w swoim języku opowiedz Mu świat

poświęć czas

i słuchaj co ma do powiedzenia

pytaj rozmawiaj

i w Niego wierz

a gdy się zacznie oddalać

naucz się zostawać bez Niego

i nie martw się

że wybiera złe towarzystwo

niech się nawet przeciwko Tobie zbuntuje

niech wykrzyczy Ci że za mało jest w Tobie dobra

niech spłyną łzy z Jego powodu

po Twoich frasobliwych policzkach

kiedy opuści dom

pozwól Mu iść swoją drogą

ale czekaj na Jego powroty

- teraz naprawdę daj Mu żyć

jeśli potrafisz - postaraj się tylko zrozumieć

i nie słuchać złych plotek

a gdy Ci Go zabiorą

wyjdź i zawołaj za Nim:

synku mój

- jakby to była kołysanka

do snu

i przebudź się w nim

- nie lulajże już

 

II miejsce

Marzena Mariola Podkościelna (Olchowiec)

Za umiejętne balansowanie na krawędzi niedopowiedzenia.

Jest w nim coś

 

choć to zaledwie drugi dzień nowego roku

- niepokojącego. Nie wiem co robić. Styczeń niepodobny

do stycznia. Zaczęty pełnią - noce nie na sen,

kolejny ciężki dzień. Mgliste widoki znad stawów.

Bezustannie docieram do Kambodży, jestem wściekła

 

i przerażona. W aktualnościach: Święto wody

pochłonęło wiele ofiar. Rozkołysany most nie był

zbawienny, w modlitwie, nie wiadomo gdzie kogo szukać.

Pomyliłam datę i stronę - koniec świata jednakże jest

właśnie tam. Ale ona miała udać się na zachód.

 

A na zachodzie: policja strzelała do protestujących, tylko

w innym roku. Zamknij tę stronę, daj już spokój, w dżungli

nie ma żadnych sieci, odezwie się, wróci.

 

Głębokie wody pory deszczowej i to mleko mgieł, wszystko

przenika stawy. Strach wchodzi w kości. W nocy najgłębiej

do oczu. Powiedz: Mamuś, było super! Tylko że słońce

prognozują dopiero za kilka dni.

 

III miejsce

Iwona Świerkula (Warszawa)

Za celne oddanie atmosfery uwięzienia i osaczenia człowieka skazanego na starość.

 

Ubrany w łóżko

 

jeszcze ma czas

tylko przestrzeń się zatrzasnęła

sufit gapi się na pościel

okno za daleko

noc nie ma nic do powiedzenia

a dzień tak bardzo nie lubi ciemności

bawełna o chropowatej skórze

poduszka twardsza od podłogi

kto by pomyślał że nogi też są darem od Boga

 

żona zmienia mu pampersy

choć sama cierpi na przepuklinę

ale nikt nie cuci minut omdlewających

które jak gwoździe przybijają do łóżka

 

nawet szklanka wody mieszka za zakrętem

stał się wyspą bezczynną

tułów nie pasuje do głowy

ciało jak przekłuty balonik

 

żona patrzy jak powoli

wykluwa się motyl

 

Wyróżnienia Jadwigi Maliny

I wyróżnienie:

Andrzej Dembończyk (Zbrosławice)

Za lapidarne i zdyscyplinowane operowanie poetyckim słowem, dzięki czemu podjęty przez autora - nieco znoszony literacko - temat znacznie zyskał na sile. Był to jeden z najbardziej oszczędnych językowo wierszy, jakie wpłynęły na tegoroczny konkurs.

W domu, którego już nie ma

 

W domu, którego już nie ma,

siedzę na krześle, które zabrałaś.

Wszystko tu teraz inne.

Ślad po obrazku...

Tykanie zepsutego zegara...

Zapach mokrych włosów...

 

Tylko kot, który odszedł rok temu,

ten sam.

 

II wyróżnienie:

Maria Wanda Pietrzela (Biała Podlaska)

Za subtelny, nieco melancholijny portret rodzinnego domu, który jest dowodem na to, że nie zawsze trzeba korzystać z wyszukanych metafor i lingwistycznych łamigłówek, aby celnie oddać klimat tego, co ważne i najważniejsze. Dodatkowym atutem utworu jest wieńcząca go puenta. 

 

Dom

Miłość rodziców miała mocne buty,

nie zatrzymały jej odciski i rany.

Każdy dzień wypełniony po brzegi

wyfruwał jak gołąb z serca.

Nasz dom budował szczebiot wróbli,

uśmiech, co radość budził i zatrzymywał.

Koty mruczały opowieści o zatopionym grodzie

i życiu o głębi za głębokiej.

Duchy przodków grały na starych skrzypcach

tęskne melodie tej ziemi.

W ogródku rozmodlone macierzanki szeptały

- dziecko w tobie jest twoim ocaleniem.

 

Wyróżnienia Anny Mlekodaj

I wyróżnienie

Antonina Sebesta, Myślenice

Za skrótowe, syntetyczne i sugestywne uchwycenie natury górali.

 

Są w nas góralach

 

są w nas góralach

tych z nizin, Ameryki i całego świata

góry podniebne

szczyty o bardzo szlachetnym profilu

i niespokojna nuta leśnych grani

na miliony liści

na sto buków zbuntowana

 

jest pracowitość piargów

zarastających cierpliwie kosówkę

otwartość stawów

na siklawy szumne

miłość słońca do polan

 

dlatego żyjemy

nie pod płotem

w cieniu

czy z boku

szarzy

rozmyci we mgle

za szybą

 

ale wartko i hardo

jakbyśmy wciąż tańczyli

pod Krokwią zbójnickiego

 

II wyróżnienie

Małgorzata Hrycaj (Szczecin)

Za pełen uroku opis ludzkiego przemijania wpisany w dynamicznie zmieniający się pejzaż podhalański.

 

dom zachodzącego słońca

 

ta chałupa nie kłaniała się wiatrom stała dumnie

przy drodze między lasem  a górskim potokiem

pyszniły się nad nią czerwone wierchy kominiarski

raz po raz grzał od południa chuchami halnego

wieczorami słońce żarzyło się na blaszanym dachu

cały dom promieniał śpiewając ponu buckowi

dziękczynne arie stara Zofia zasiadała przy drewnianej

ścianie pozdrawiała przechodniów nanizując na sznur

różaniec codziennych spraw łasiły się do niej psy

składając przysięgę wierności

 

rano otwierała na oścież okiennice na pszczele godziny

brzęczące aż po świetlikowe bajania

 

mijały lata przybywało chałup i zmarszczek

na twarzy Zofii jak sęków i słojów na pniach drzew

przerzedziła się czupryna lasu grzebieniami wiatrów

w psiej budzie schroniły się pokrzywy białe owieczki

spłynęły na błękitne hale za domem wyrósł nowy

z sosnowych bali po szosie coraz szybciej mkną

samochody stara Zofia w domu spokojnej starości

nie pamięta modlitw

 

choć co wieczór słońce jak dawniej rozpala watry

i spopiela na ołtarzu całopalnym treść pradawnych psalmów

świerszcze grają góralskie mantry

 

a poranki rozświetlają lampy oliwne

żółtych astrów

 

 

Laureaci kategorii gwarowej

Jury w składzie dr hab. Anna Mlekodaj, Wanda Szado-Kudasik i Wanda Czubernat przyznało następujące miejsca:

I miejsce

I miejsce

Anna Olesińska, Lipnica Mała

za twórczą kontynuację najlepszych orawskich tradycji poetyckich

 

Zakiela

 

Zakiela - jesce słysym

Ludwikowe granie,

Zywe, zaciynte

I na świat otwarte.

 

Zakiela - jesce słysym

Lipnicańskie godanie,

Piyknościom odziane

Downościom wołane.

 

Zakiela - jesce słysym

Ptoki te same,

Co kiesik downi ludzie

 

Zatela zycie ciesy,

I swoje znojdym

 Miejsce na Orawie.

 

II miejsce

Zuzanna Kostrzewa, Łyszkowice (uczennica klasy V)

Wiersz w gwarze łowickiej

 

Psedziwne uroki

 

Łoj matulu, łoj tatulu,

co sie zy mnom dzieje?

Jakoś febra mnie rozbiero,

moze łosaleje!

Głowa boli, syrce wali,

w bzuchu mom mrowisko

i ło nicym innym myślić ni moge,

nad wsystko!

Mom łokropne strachy w łocach,

co sie zy mnom dzieje!

To chce płakać bez psycyny,

to sie głupio śmieje?

Głowa pusto bez rozumu

u mnie ni jakiego,

jabyk łobroz psed łocami

mom chłopoka tego!

Wcorej z rana,

com krowy, jak co dziń pojeła,

w potoku, co z zimi za domym wybijo,

łun siedzioł i ryby se na patyk łowieł.

Syrce walić my zacyno,

psed łocami cimno,

ino łobroz jego lica

widze nadarymno.

Co sie zy mnom teroz dzieje,

matulu kochana,

jak rozumić mom to wsystko,

psecie nie wim sama?

Cy zaraza me dopadła,

łod patsynio tego?

Cy lekaza trza mnie sukać,

by znalozł co złego?

Matuś moja patsy na mnie,

śmioć sie rozpocyno,

i powiado:

- Córo moja, scynście moje,

to nie chorowanie!

To, co ciebie łopyntało,

to je MIEŁOWANIE !!!

 III miejsce

Andrzej Gąsienica – Makowski, Zakopane

Weselno Jesień

 

Na Cyrwonych Wierchak

Paradno jesień gazduje...

Ostomiłe słonecko

Ciepłom rąckom

Las reglowy maluje

Ze wstydu cyrwieniom siy buki

Stare kawalery

A jawor złocistym uśmiechem

Zdrówko młodym co jadom do ślubu

Hej, leci po dziedzinie

weselno nuta

"Jaworze, Jaworze syrokiego liścia..."

Zasłuchoł siy las

Zaś moje myśli - wspominki

Lecom daleko

Siadajom na Grani

Ka zlatujom siy downi chłopcy

Co byli - co siy mineni

Sumi... i gro Im cas Hej

 

Wyróżnienia:

Dorota Adamczyk (Szaflary)



Bede babciom

 

Zima, zima carownica

Zimne serce, zimne lica

To furgo, to staje

Panicke udaje!

Cało w śrybelnych gwiozdusiach!

A jo cekom na wnusia!!!

I co mu zrobis, zimno zimo

Choć on podusecki ni mo

Ale mu ciepło u mamusi

Pod serduskiem!

A babciom bede jo!

Słysys zimo? Hu hu ho!!!

Cołkiem zgrabno ze mnie babcia

Cy w kyrpcoskach, cy tyz w kapciach

Lusterecko tyz mi godo

Ze moja gębusia młodo

Widzis zimo? Cy to widzis?

Wnucek sie nie bedzie wstydził

A ty, zimo, pódzies z wodom

I koniec z twojom urodom!

Wiesna przydzie, duchnie holny

Ozkwitnie kwiotecek polny

A jo z wnuckom abo z wnuckiem

Siedniemy se nad potockiem

Potem pódziemy do świata

Scęście gonić, scęście łapać!!!

 

 

 Stanisław Jabłoński (Kluszkowce)

Ej, moja dziedzino

 

Kiej ześ daleko, łod swoiw Tater

Tam, dzie Ci holny nie studzi łepy

To Twoje serce wyje z załości

Na syćko inkse cołkiym ześ ślepy.

 

Nie widzis piyknyw dziywcyn przy sobie

Złota, klejnotów i cudów świata

Bo Ci sie świyrcki do łoców pchajom

I furt Ci w myślaw rodzinno chata.

 

Bo choć ześ, chłopie, kwardy jak skała

Mos wzrok sokoli, junackom mine

Furt Ci sie miyntko na sercu robi

Kiej se przypomnis swojom dziedzine.

 

Choćby Ci dali w pałacaw siedzieć

Marcypanami dziyń w dziyń kormili

To byś na nogaw do chałpy lecioł

Jaz by sie syćka ludzie dziwili.

 

Wciołbyś se rano patrzyć na góry

Widzieć, jak słonko na niebie staje

Słuchać, jak ptoski wdziyncnie śpiywajom

Podziwiać syćko, co Bóg nom daje.

 

 

 

Mirosław Binkowski (Toruń)

Wiersz w gwarze pałuckiej

 Żnińsko pastyrka

 

Łodświyntny Rynek, dómy, podwyrka

Biołym przykryte futerkiym,

A dzwón świyntygó Floriana rychtyk

Zaczyno bić na pastyrke.

 

Już po Wiliji, statki umyte,

Gwiozdór sie wróciył do nieba,

Kolyndy wszystkie som łodśpiywane,

Iś na pastyrke już czeba.

 

Z dómów przybranych świyciydełkami

Wychodzom na dwór żninioki.

Idom kobiyty, chłopy, babusie,

Z niymi radosne dziecioki.

 

Jak już ulice sie zaludniyły

I cisza wieczorno prysła,

Na żnińskim niebie niewieda czymu

Gwiazda z łogónym rozbłysła.

 

Stanyła wiara i przestraszóno

Na jasne niebo wejrzała

I w ty chwiyłeczce światłoś łod gwiazdy

Nad Basztom sie zaczymała.

 

Miast do kościoła wszyscy na Rynek

Pyndzom zoboczyć te dziwy,

Dźwiyrza łod Baszty sie roztworzyły...

A w sini Jezu prawdziwy.

 

Przy niym Maryja i Świynty Józef,

Bydło, pasterzy halastra.

Wej, istne cuda, godajom ludzie,

Dyć żłóbkiym je dzisiej Baszta!

 

Dwunastom bijom w kościołach dzwóny,

Ale pastyrki tam ni ma,

A tu na Rynku nie ksiądz przemówiył,

Jyno samiuchno Maryja.

 

Żniniokom nisko sie pokłóniyła,

Jezuska im pokozała,

Życzyła wiarze zdrowia, pokoju,

Z Niom sie radować kozała.

 

I z ty radości żninioki wespół

Gloria w kolyndzie śpiywajom,

Godajom do sie życzliwe słowa

I rynce se podawajom.

 

Nicht nie pamiynto żolu, utrucio.

Znikły pretynsje i złości.

Downo żninioki nie łodczuwali

Taki magiczny jedności.

 

A jak już gwiazda nad Basztom zgasła,

Każdyn zadawoł pytanie,

Czy ta magiczno jednoś na dugo

W żnińskiym narodzie zostanie?

 

Specjalne wyróżnienie Wandy Czubernat

Józef  Maciasz - Broda (Justice, USA - rodem z Piekielnika)

za nieograniczoną fantazję

 

Mróz mnie nie skrzywiył

 

Srogie były zimy w Tatrak wnet po wojnie

Mróz ludziom spać nie doł, wygodnie - spokojnie

Bo pchoł sie do izby, jak lis do kurnika

Teroz u Góroli mróz izby unika!

Na polu se rzondzi - do izby nie włazi

Bo cyntralne grzocie zaroz go porazi!

A downiyj Górole cyntralnyk ni mieli,

Sposobym wyganiać z izby mróz musieli.

Zima wte trzymała, kie jo sie narodziył

Som ze stajnie przynius: ciele, jagnie, prosie

By mnie mróz nie scypoł po malutkim nosie.

Zapytoł mnie o to, cy tys jesce moze

Przyprowadzić krowe, owce, no i koze?

Nic jo mu nie pedzioł - zaprzycyłek główkom

A dziadek do izby wgramolył sie z krówkom.

Pedzioł do niej - dychoj tu, nad tom kołyskom

Kozie kozoł z boku, bo była za niskom...

Choć mróz mu dokucoł i zgrabiały chodziył

Był zadowolony, ze jo sie narodziył.

Śpiywoł mi i cmokoł, cobym sie uśmiychoł

A jo nad tym myśloł - pustom stajnie niechoł?

Kcioł, cobym nie marznon, ba mioł ciepło - fajnie

Jo nie kcioł, by dlo mnie z izby robiył stajnie.

Na to chyba licył, ze bedym go chwolył

A jo zacon wrzesceć, by w piecu napolył!

Na to on ze smutkiym - zrozum ze to chłopce,

Nimom cym napolić i posed spać w copce,

W rynkawicak, w butak, w dziurawym kozuchu

A mnie pympowina zamarzła na brzuchu!

Pieluchy tys twarde były jako skały,

Prasnon zem nimi prec - bo mnie uwiyrały.

Zacyny mi śtywnieć: roncki, brzusek, nogi 

A krowa od mrozu miała biołe rogi,

Łzawiyły jyj ocy, tak jakby płakała,

Według wskazań dziadka nademnom dychała.

Z wydychanej pary robiyły sie krople

Na mnie mróz układoł róznyk kształtów sople!

Powiedziołem krowie wesoło i skocnie

Niegze se na chwile legnie i odpocnie.

Krowa uciesono głowom pokiwała

Swojom krówskom gwarom tak mi powiedziała,

Legnonć i odpoconć juz wceśniyj chynć miała

Có dziadek przykozoł, to wykonywała

Za to, ze go lubi, bo koździutkie rano

Przynosi do złobu wode, siecke, siano

tys dbo, by głodnom nie była

Przez to teroz przy mnie óoka nie zmruzyła.

Rzekła: on dokuco!! Mnie, óowcy i kozie

No i syćkik w stajni barz złośliwie skoli

Pcho sie nom do nozdrzy, - a to bardzo boli!

Koza z óowcom tys mi długo sie skardzyły

Kielo utropiynio przez tyn mróz przezyły.

Mróz ni móg juz ściyrpieć tego uzolanio

Skocył ku kołysce i bez óowijanio

Ryknon do mnie - chłopce: ciekawość ci skrucym,

Zaroz w tyj kołysce na śmierzć cie zapucym!

Na có jo mu grzecnie: - jo tys cie zasmucym,

Zaroz na zbity pysk  w pole cie wyrzucym!

Wzionek go sposobym!! - Mos ty coś litości?

Dej ucho i có kcym, powiym ci w całości.

Wrzasnon ze mu w ucho, - wynoś sie do pola

Chyba, ze kces kopa, tak, - jak strzylom gola!?

Za łeb tys sykowno, mocno go złapołem,

Zodnego mu słowa powiedzieć nie dołem.

Za to jo do niego óodwoźnie powiedzioł,

Coby se pamiyntoł i na zawse wiedzioł,

Ze jo - mały Górol na to nie pozwole

Mym bliskim dokucać, zawse go przeskole

Jak bedzie pchoł sie tam, ka bem sie znajdowoł!!!

Tu wzion błagać z płacym, cobym sie zlitowoł,

Cobym go juz puściył z uścisku swojego,

Cobym go do pola wypuściył wolnego.

Na to jo stanowco: - tu mi sie nie smyntoj

A to com ci pedzioł na zawse pamiyntoj!!

Uwolniyłem uścisk a mróz uciesony

Wyparzył, - jakby był z procy wystrzelony.

No a jo som z siebie był zadowolony...

Teroz bem mioł spokój, - nie bem juz mrozony. |

Zol mi było dziadka i całej rodziny

W imie cego syćka tak marznonć musimy?

Pielucha óodmarzła mi óod pympowiny

Có robić? Myślołem  dobre pół godziny.

Wylozłem z kołyski! Bydlynta lezały

Juz było im cieplyj, juz nie dygotały.

Dołem im znak ronckom coby sie dźwigały

Cichutko, posłuśnie zaroz

Zobacz w naszym sklepie:
  • Magnes Folk na lodówkę VIIMagnes Folk na lodówkę VIIMagnes Folk łączy ze sobą motywy polskiej sztuki ludowej z motywami z regionu Podhala. Świetnie nadaje się na lodówkę. Jest doskonałą pamiątką z Zakopanego. Może też być...
    7 zł
  • Okładka na zeszyt IIOkładka na zeszyt IILudowe okładka na zeszyt (A5) z brązowego filcu zapinana na guzik, kolorowy haft maszynowy. W komplecie zeszyt w kratkę 96 stron. Wymiary: szerokość 15 cm, długość 23...
    30 zł
  • Bransoletk​a "Z pirytem"Bransoletk​a "Z pirytem"Bransoletka z fasetowanym pirytem, z perełkami rzecznymi, oraz z oliwek hematytowych. Obw. 20,5 cm.
    50 zł

Galerie zdjęć:


Podhalański Serwis Informacyjny "Watra" czeka na informacje od Internautów. Mogą to być teksty, reportaże, czy foto-relacje.
Czekamy również na zaproszenia dotyczące zbliżających się wydarzeń społecznych, kulturalnych, politycznych.
Jeżeli tylko dysponować będziemy czasem wyślemy tam naszego reportera.

Kontakt: kontakt@watra.pl, tel. (+48) 606 151 137

Powielanie, kopiowanie oraz rozpowszechnianie w jakikolwiek sposób materiałów zawartych w Podhalańskim Serwisie Informacyjnym WATRA bez zgody właściciela jest zabronione.