Zakopane
Kultura
Konkurs Jednego Wiersza im.Jurka Tawłowicza rozstrzygnięty
Autor: Piotr Kyc
Ogłoszenie wyników siódmej edycji Konkursu Jednego Wiersza odbyło się 24 lutego podczas Nocy Poetów w Grand Hotel Stamary w Zakopanem. Wiersze w kategorii literackiej oceniało jury w składzie: Michał Zabłocki (przewodniczący), Jadwiga Malina, dr hab. Anna Mlekodaj. Wiersze w kategorii gwarowej oceniało jury w składzie: dr hab. Anny Mlekodaj (przewodnicząca), Wanda Czubernat, Wanda Szado-Kudasikowa, Roman Dzioboń. Zwycięzcy otrzymali statuetki autorstwa Joanny Borowicz. Nagrodami były również wieczoru7 autorskie. Janusz Bohdziewicz (kat. literacka) będzie miał spotkanie w Muzeum im. Jana Kasprowicza na Harendzie a Anna Olesińska (kat.gwarowa) w Domu Literatów Astoria.
Pan Janusz spędzi ponadto z osobą towarzyszącą weekend w Hotelu i Termach Bania w Białce Tatrzańskiej a pani w Łebie nad Bałtykiem, w pensjonacie Pan Tadeusz.
W siódmej edycji konkursu wzięło udział prawie 200 poetów. Nie tylko z Polski, ale także z USA, Czech i Anglii. Miłym zaskoczeniem – jak mówią organizatorzy - było pojawienie się w II kategorii wierszy nie tylko w podhalańskiej gwarze, ale także w gwarze śląskiej, pałuckiej czy łowickiej.
Pomysłodawcą i organizatorem Konkursy Jednego Wiersza jest Beata Zalot, redaktor Tygodnika Podhalańskiego.
Laureaci w kategorii literackiej
Jury w składzie: Michał Zabłocki (przewodniczący), Jadwiga Malina, dr hab. Anna Mlekodaj
Nagrody przewodniczącego jury:
I miejsce
Janusz Bohdziewicz (Sopot)
Za twórcze i odkrywcze ukazanie tematu Bożego Narodzenia z perspektywy rodzącej i wychowującej dziecko kobiety.
Kolęda
Bóg jest Twoim dzieckiem
przyjmij Go jak przyjmujesz miłość
łagodne drżenie gdzieś w głębi siebie
jak rozdzierający ból
i krzyki po nocach
nadaj Mu imię
nakarm sobą
naucz chodzić Twoimi ścieżkami
w swoim języku opowiedz Mu świat
poświęć czas
i słuchaj co ma do powiedzenia
pytaj rozmawiaj
i w Niego wierz
a gdy się zacznie oddalać
naucz się zostawać bez Niego
i nie martw się
że wybiera złe towarzystwo
niech się nawet przeciwko Tobie zbuntuje
niech wykrzyczy Ci że za mało jest w Tobie dobra
niech spłyną łzy z Jego powodu
po Twoich frasobliwych policzkach
kiedy opuści dom
pozwól Mu iść swoją drogą
ale czekaj na Jego powroty
- teraz naprawdę daj Mu żyć
jeśli potrafisz - postaraj się tylko zrozumieć
i nie słuchać złych plotek
a gdy Ci Go zabiorą
wyjdź i zawołaj za Nim:
synku mój
- jakby to była kołysanka
do snu
i przebudź się w nim
- nie lulajże już
II miejsce
Marzena Mariola Podkościelna (Olchowiec)
Za umiejętne balansowanie na krawędzi niedopowiedzenia.
Jest w nim coś
choć to zaledwie drugi dzień nowego roku
- niepokojącego. Nie wiem co robić. Styczeń niepodobny
do stycznia. Zaczęty pełnią - noce nie na sen,
kolejny ciężki dzień. Mgliste widoki znad stawów.
Bezustannie docieram do Kambodży, jestem wściekła
i przerażona. W aktualnościach: Święto wody
pochłonęło wiele ofiar. Rozkołysany most nie był
zbawienny, w modlitwie, nie wiadomo gdzie kogo szukać.
Pomyliłam datę i stronę - koniec świata jednakże jest
właśnie tam. Ale ona miała udać się na zachód.
A na zachodzie: policja strzelała do protestujących, tylko
w innym roku. Zamknij tę stronę, daj już spokój, w dżungli
nie ma żadnych sieci, odezwie się, wróci.
Głębokie wody pory deszczowej i to mleko mgieł, wszystko
przenika stawy. Strach wchodzi w kości. W nocy najgłębiej
do oczu. Powiedz: Mamuś, było super! Tylko że słońce
prognozują dopiero za kilka dni.
III miejsce
Iwona Świerkula (Warszawa)
Za celne oddanie atmosfery uwięzienia i osaczenia człowieka skazanego na starość.
Ubrany w łóżko
jeszcze ma czas
tylko przestrzeń się zatrzasnęła
sufit gapi się na pościel
okno za daleko
noc nie ma nic do powiedzenia
a dzień tak bardzo nie lubi ciemności
bawełna o chropowatej skórze
poduszka twardsza od podłogi
kto by pomyślał że nogi też są darem od Boga
żona zmienia mu pampersy
choć sama cierpi na przepuklinę
ale nikt nie cuci minut omdlewających
które jak gwoździe przybijają do łóżka
nawet szklanka wody mieszka za zakrętem
stał się wyspą bezczynną
tułów nie pasuje do głowy
ciało jak przekłuty balonik
żona patrzy jak powoli
wykluwa się motyl
Wyróżnienia Jadwigi Maliny
I wyróżnienie:
Andrzej Dembończyk (Zbrosławice)
Za lapidarne i zdyscyplinowane operowanie poetyckim słowem, dzięki czemu podjęty przez autora - nieco znoszony literacko - temat znacznie zyskał na sile. Był to jeden z najbardziej oszczędnych językowo wierszy, jakie wpłynęły na tegoroczny konkurs.
W domu, którego już nie ma
W domu, którego już nie ma,
siedzę na krześle, które zabrałaś.
Wszystko tu teraz inne.
Ślad po obrazku...
Tykanie zepsutego zegara...
Zapach mokrych włosów...
Tylko kot, który odszedł rok temu,
ten sam.
II wyróżnienie:
Maria Wanda Pietrzela (Biała Podlaska)
Za subtelny, nieco melancholijny portret rodzinnego domu, który jest dowodem na to, że nie zawsze trzeba korzystać z wyszukanych metafor i lingwistycznych łamigłówek, aby celnie oddać klimat tego, co ważne i najważniejsze. Dodatkowym atutem utworu jest wieńcząca go puenta.
Dom
Miłość rodziców miała mocne buty,
nie zatrzymały jej odciski i rany.
Każdy dzień wypełniony po brzegi
wyfruwał jak gołąb z serca.
Nasz dom budował szczebiot wróbli,
uśmiech, co radość budził i zatrzymywał.
Koty mruczały opowieści o zatopionym grodzie
i życiu o głębi za głębokiej.
Duchy przodków grały na starych skrzypcach
tęskne melodie tej ziemi.
W ogródku rozmodlone macierzanki szeptały
- dziecko w tobie jest twoim ocaleniem.
Wyróżnienia Anny Mlekodaj
I wyróżnienie
Antonina Sebesta, Myślenice
Za skrótowe, syntetyczne i sugestywne uchwycenie natury górali.
Są w nas góralach
są w nas góralach
tych z nizin, Ameryki i całego świata
góry podniebne
szczyty o bardzo szlachetnym profilu
i niespokojna nuta leśnych grani
na miliony liści
na sto buków zbuntowana
jest pracowitość piargów
zarastających cierpliwie kosówkę
otwartość stawów
na siklawy szumne
miłość słońca do polan
dlatego żyjemy
nie pod płotem
w cieniu
czy z boku
szarzy
rozmyci we mgle
za szybą
ale wartko i hardo
jakbyśmy wciąż tańczyli
pod Krokwią zbójnickiego
II wyróżnienie
Małgorzata Hrycaj (Szczecin)
Za pełen uroku opis ludzkiego przemijania wpisany w dynamicznie zmieniający się pejzaż podhalański.
dom zachodzącego słońca
ta chałupa nie kłaniała się wiatrom stała dumnie
przy drodze między lasem a górskim potokiem
pyszniły się nad nią czerwone wierchy kominiarski
raz po raz grzał od południa chuchami halnego
wieczorami słońce żarzyło się na blaszanym dachu
cały dom promieniał śpiewając ponu buckowi
dziękczynne arie stara Zofia zasiadała przy drewnianej
ścianie pozdrawiała przechodniów nanizując na sznur
różaniec codziennych spraw łasiły się do niej psy
składając przysięgę wierności
rano otwierała na oścież okiennice na pszczele godziny
brzęczące aż po świetlikowe bajania
mijały lata przybywało chałup i zmarszczek
na twarzy Zofii jak sęków i słojów na pniach drzew
przerzedziła się czupryna lasu grzebieniami wiatrów
w psiej budzie schroniły się pokrzywy białe owieczki
spłynęły na błękitne hale za domem wyrósł nowy
z sosnowych bali po szosie coraz szybciej mkną
samochody stara Zofia w domu spokojnej starości
nie pamięta modlitw
choć co wieczór słońce jak dawniej rozpala watry
i spopiela na ołtarzu całopalnym treść pradawnych psalmów
świerszcze grają góralskie mantry
a poranki rozświetlają lampy oliwne
żółtych astrów
|