Zakopane
Kultura
Siedmiu wspaniałych narciarzy
Autor: Anna Karpiel-Semberecka
14 lutego odbyło się kolejne spotkanie z cyklu „Muzeum Tatrzańskie w Dworcu Tatrzańskim”. Tym razem Wojciech Szatkowski z Muzeum Tatrzańskiego opowiadał o Siedmiu Wspaniałych..., czyli o narciarzach: Henryku Mückenbrunnie, Aleksandrze Rozmusie, Kazimierzu i Aleksandrze Schiele, Leszku Pawłowskim, Władysławie Gąsienicy „Pazdurze” i Stanisławie Gąsienicy-Sieczce.
Pierwszym bohaterem wieczoru był narciarz Henryk Mückenbrunn, zwany „Mikim”, zawodnik SN PTT, skoczek i rekordzista Polski. Wojciech Szatkowski opowiadał także o braciach Aleksandrze i Kazimierzu Schiele, słynnych producentach nart, o lwowiaku Leszku Pawłowskim – pierwszym mistrzu Polski w skokach narciarskich, wreszcie o Władysławie Gąsienicy, zwanym „Pazdurem” i Stanisławie Gąsienicy-Sieczce – pierwszym rekordziście skoczni na Krokwi z 1925 r. Podczas spotkania można było dowiedzieć się także wielu ciekawostek o dawnym sprzęcie narciarskim, technice jazdy i atmosferze tamtego okresu, zwanego „czasem mocnych nóg”.
- Ten wieczór przeniósł nas w lata dwudzieste. Do czasów, kiedy oddawano pierwsze skoki na nartach w Dolinie Jaworzynki, a w latach 1923-1925 budowano skocznię na Krokwi. Zakopane było wsią, ale uważaną za „zimową stolicę Polski”. Zakopiańskich narciarzy nazywano wtedy, z racji ich niesłychanej brawury i odwagi, „tatrzańskimi diabłami” – podsumowuje Wojciech Szatkowski.
Dla tych, którzy przegapili to ciekawe spotkanie, Wojciech Szatkowski w przygotował opowieść o Henryku Mückenbrunnie. Zapraszamy do lektury!
Henryk Mückenbrunn „Miki”– narciarz z Janosikową odwagą…
W roku 2007 minęła 100. rocznica powstania zakopiańskiego klubu SN PTT, najstarszego istniejącego obecnie w Polsce klubu narciarskiego[1], i wspominając życiorysy dawnych mistrzów nart, wywodzących się z tego klubu, należy przypomnieć Henryka Mückenbrunna – narciarza z prawdziwie Janosikową odwagą i fantazją. W latach 20. był słynnym w Zakopanem narciarzem. Ponadto dobrym i doborowym kompanem górskich wypraw a także skoczkiem i rekordzistą Polski. Koledzy nazywali go po prostu „Mikim”[2].
Jego krótka, lecz zawrotna kariera bogata jest w wiele nieprzeciętnych sukcesów. Pierwszy jego wynik sportowy annały polskich nart notują już w 1920 r., na I. Związkowych Mistrzostwach Polski, w których zajął 1. miejsce w skokach juniorów[3]. Potem, z coraz większymi sukcesami, startował i rywalizował z seniorami. Mückenbrunn był 8-krotnym mistrzem Polski seniorów w następujących konkurencjach narciarskich: 1923 – w biegu na 18 km, 1924 – w kombinacji klasycznej, skokach, sztafecie i w biegu z przeszkodami, 1925 – w kombinacji klasycznej i skokach. Sztafety reprezentacyjne i SN PTT w których startował zwyciężały, albo były w czołówce w latach 1920 – 1926 (zdobył Mistrzostwo Polski w sztafecie (1924). Zdobył także wicemistrzostwo Polski w biegu na 18 km (1922). Mückenbrunn był także mistrzem Czechosłowacji w roku 1926. Warto dodać, że był to pierwszy poważny sukces narciarzy polskich na arenie międzynarodowej, tym bardziej wartościowy, że narciarze czechosłowaccy należeli wtedy do ścisłej czołówki europejskiej. Mückenbrunn był także dobrym skoczkiem, w 1922 i ponownie w 1923 r. rekordzistą Polski w długości skoku, a także rekordzistą skoczni w Jaworzynce i uczestnikiem wielu konkursów na „odskoczni” na Krokwi[4]. Brał też z powodzeniem udział w innych konkurencjach: slalomie i biegu z przeszkodami. Jak więc widać był sportowcem bardzo wszechstronnym, co w owych czasach było czymś zupełnie normalnym, wszechstronność była w cenie, natomiast jego wyniki sportowe wykraczały ponad tak zwaną przeciętność. Wielokrotnie zwyciężał, a nie było to wcale łatwe skoro jego klub – SN PTT, posiadał wtedy w swoich szeregach „asów” tej miary co: Franciszek Bujak – pierwszy zakopiański olimpijczyk i mistrz kraju w 1920 i 1921 r., Stanisław Zubek – także mistrz Polski, a potem producent słynnych nart „zubków”, Aleksander Rozmus – znany skoczek, rekordzista Polski, Edward Kaliciński, bracia Schiele i wielu innych. Mimo tak silnej konkurencji był zawsze w czołówce. Oprócz tego uprawiał w zimie z powodzeniem turystykę narciarską i dokonał w Tatrach wielu szusów i zjazdów, o których długo potem krążyły opowieści do końca lat dwudziestych, a nawet przetrwały do dzisiaj. Latem wspinał się w górach. Należał do „tatrzańskich diabłów”, jak pisali o narciarzach SN PTT dziennikarze zagraniczni i krajowi i takim chyba mężczyzną, ciągle nieobliczalnym, z lekką dozą szaleństwa w tym co robił, pozostanie w naszej pamięci.
Urodził się około 1900 r. w Zakopanem[5] i od najmłodszych lat uganiał się na nartach, współzawodnicząc z młodymi góralami z sąsiedztwa. Po raz pierwszy wystartował w 1918 r. Szczyt jego kariery przypada na lata dwudzieste i już podczas mistrzostw Polski w 1920 r. był drugi w klasie juniorów. Potem rozpoczął starty w klasie seniorów osiągając nieprzeciętne sukcesy na polu krajowym, a także kilka zagranicznych. Tak go wspominał zawodnik, producent nart w zakładzie przy ul. Kasprusie w Zakopanem i działacz zarządu klubu SN PTT, Aleksander Schiele:
Jeśli chodzi o narty, to Heniek miał po prostu bzika na tym punkcie, przy utrapieniu rodziców i nauczycieli. Imponował, zadziwiał, popisując się wariackimi szusami i skokami. Co prawda koledzy często prowokowali go do karkołomnych występów, a pod tym względem prym wodził drugi wariat i ryzykant Olek Rozmus, również świetny narciarz i dwukrotny mistrz Polski w skokach. Kolejka na Kasprowy miała powstać dopiero za kilkanaście lat i zawodnicy jako trening i przyjemność stosowali wycieczki narciarskie w Tatry. Podchodzono kilka godzin, zjeżdżano kilka minut. Podczas takich wycieczek, gdzieś w terenie bardzo stromym, niby od niechcenia padały słowa: „mowy niema, by ktoś stąd odważył się szusować” (czyli zjechać wprost bez stosowania zakrętów). Heniek szusował. Należy zaznaczyć, że szus musiał się odbyć bez upadku. Większość zakładów wygrywał, ale rzadko inkasował wygraną. Do jego sławnych szusów należał udany ze Skupniowego Upłazu (stok naprzeciw, powyżej starej skoczni w Jaworzynce). Do nieudanych – szus żlebem Wściekłych Wężów[6] (ze szczytu Wyżniej Kopy Królowej do górnej Jaworzynki, oraz spod żlebu Stare Kopalnie). Tam w połowie żlebu Henryk został straszliwie sponiewierany. Przekoziołkował ze sto metrów, stanął na nogi i już drugą część przejechał bez upadku, wyjeżdżając na przeciwstok. Zakład przegrał, ale dołożył do swojej sławy jeszcze jeden wawrzyn [7].
Starty w Jaworzynce, „odskoczni” na Krokwi i w biegach płaskich…
Mückenbrunn był zawodnikiem bardzo wszechstronnym i należy opowiedzieć o jego wyczynach na skoczni w Jaworzynce i na Krokwi, a także na różnych trasach i skoczniach na terenie Polski, Czechosłowacji. W roku 1921 dzięki staraniom SN PTT powstała średniej wielkości skocznia w Dolinie Jaworzynki, gdzie możliwe były skoki do 35 metrów[8]. Henryk Mückenbrunn był jej rekordzistą i rekordzistą Polski w długości skoku. W tym samym roku był 1. w biegu juniorów na II. Związkowych Mistrzostwach Polski w Zakopanem[9]. Podczas konkursu rozegranego 1 stycznia 1922 r. zwyciężył osiągając największą odległość – 24 metry, był to ówczesny rekord tej skoczni[10]. W tym samym roku, podczas startu w Bielsku na międzyklubowych zawodach na Magórce zajął 1. miejsce. W 1923 r. był 4. w konkursie skoków w Jaworzynce, za Andrzejem Krzeptowskim I, Edwardem Kalicińskim i Aleksandrem Rozmusem. Ciekawostką jest fakt, że w 1922 r. wygrał skoki na skoczni na Woli Justowskiej w Krakowie. Tam także rozgrywano zawody w skokach narciarskich, co świadczy o dużej popularności narciarstwa, a zwłaszcza dyscypliny skoków narciarskich, w ówczesnej Polsce. Na Mistrzostwach Polski w Worochcie był 2. w biegu seniorów I klasy, za Andrzejem Krzeptowskim (także zawodnikiem SN PTT i późniejszym olimpijczykiem), a w łącznej klasyfikacji zdobył tytuł mistrza Polski PZN w biegu złożonym. W 1922 r. wziął udział w pierwszym starcie polskich narciarzy poza granicami kraju. Odbył się on w Westerowie na terenie Czechosłowacji i w biegu seniorów I klasy (najlepiej obsadzonym przez dobrych biegaczy) zajął 3. miejsce[11], był także 2. w sztafecie i 3. w konkursie skoków. Zdarzały mu się oczywiście także starty słabsze jak np. w 1923 r. podczas konkursu skoków, zorganizowanego na zakończenie kursu narciarskiego, który prowadził na zlecenie PZN trener-amator Sepp Bildstein z Austrii; był wtedy „dopiero” czwarty. W zawodach kwalifikacyjnych PZN był trzeci. Natomiast znowu dobrze pokazał się podczas II. Międzynarodowych zawodów w Zakopanem: był 2. w biegu seniorów I klasy, a w skokach był 8. (ostatni, prawdopodobny jest jego upadek – świadczy o tym niska nota, którą otrzymał od sędziów orzekających – przyp. Autora). Na Mistrzostwach Tatr 1923 r. w biegu rozstawnym na 10. drużyn zajął 1. miejsce (sztafeta pobiegła w składzie: Franciszek Bujak, Aleksander Rozmus, H. Mückenbrunn)[12]. Cały ten sezon był dlań pasmem sukcesów: na zawodach SN Pogoń w Tuchli wygrał skoki seniorów, a w biegu seniorów, ponownie w czołówce: zajął 3. miejsce. Na Związkowych Mistrzostwach Polski w Sławsku wygrał bieg główny[13], był 3. w skokach[14], 4. w „biegu sztucznej jazdy”, jak nazywano wówczas slalom i łącznie zdobył wicemistrzostwo Polski PZN w biegu złożonym, za Andrzejem Krzeptowskim I.. W 1923 r. po raz drugi udanie wystartował w Westerowie, gdzie był 3. w biegu na 15 km, 3. w skokach. Jak widać z powyższych zestawień najważniejszych startów w kraju i za granicą znalazł się w latach 1922-23 w absolutnej czołówce narciarzy polskich. W skali światowej nie możemy go porównać z najlepszymi, bo tylko raz brał udział w zawodach FIS, nie wypadł w nich najlepiej, ja zaliczyłbym go do „30” najlepszych skoczków świata tego okresu, w ostatniej grupie, pomiędzy 20 - 30 zawodnikiem.
W 1924 r. rozegrano na jaworzyńskiej skoczni wielki konkurs z udziałem zawodników SN PTT, LKS „Czarni” I LKS „Pogoń” ze Lwowa oraz z krakowskiego klubu TTN. Mückenbrunn zwyciężył w tym konkursie i oddał najdłuższy skok – 24,5 m. Zresztą zwyciężał w Jaworzynce wielokrotnie, a nie było to łatwe wobec innych zdolnych skoczków jak: Franciszek Bujak, Edward Kaliciński, Stanisław Gąsienica – Sieczka i Aleksander Rozmus. Skocznia w Jaworzynce także nie była łatwą technicznie, wyrzucała skoczka wysoko w górę, stąd nazywano ją „powietrzną”, a potem następowało ciężkie lądowanie z wysokości nawet kilkunastu metrów, które jakże często kończyło się upadkiem.
Zabawnym nieco faktem, który przytaczamy w niniejszym tekście na zasadzie anegdoty i ubarwienia tego nieco przydługawego i nudnego wyliczania miejsc i wyników startów „Mikiego” niech będzie fakt, że na skoki do Doliny Jaworzynki zawsze przychodził na konkurs skoków ksiądz z Najświętszym Sakramentem. Skoki budziły bowiem w tamtych czasach niemałe przerażenie, a ich uprawianie, w mniemaniu widzów, groziło śmiałkom śmiercią lub w najlepszym wypadku kalectwem. Z tego powodu ksiądz często zaszczycał zawody swoją obecnością (relacja p. Haliny Serafin).
Mückenbrunn zwyciężał w konkursach skoków do mistrzostw Polski w Jaworzynce w latach: 1924 i 1925. Zwyciężał także poza granicami Tatr i podczas konkursu skoków na zawodach międzyklubowych w Bielsku 28 stycznia 1923 r. (skocznia na tzw. Kamitzer-Platte) zajął pierwsze miejsce i oddał najdłuższy skok w konkursie – 21 m[15]. Na Mistrzostwach Polski w Krynicy (1924) zwyciężył w otwartym konkursie skoków (jak podaje Narciarstwo Polskie: - najdłuższy skok w konkursie 24 m 50 cm Mückenbrunn H.), zdobył więc wtedy kolejny tytuł mistrza Polski[16]. Najważniejszym jednak trofeum z tych zawodów było zwycięstwo w biegu złożonym, kombinacji norweskiej, z notą 17.847[17]. Na tych zawodach zdobył także tytuł mistrzowski w biegu rozstawnym (z Bujakiem i Zubkiem), i w biegu z przeszkodami[18], co powoduje, że możemy powiedzieć, iż zupełnie zdominował te zawody (zdobył aż 4. tytuły mistrza Polski: w skokach, kombinacji norweskiej, biegu z przeszkodami i sztafecie, co trzeba powiedzieć z perspektywy ponad 100 letniej historii polskiego narciarstwa zdarzało się sporadycznie – przyp. W.S). To był bezwzględnie najlepszy okres jego działalności narciarskiej. Warto dodać do tych informacji o jego medalach z Mistrzostw Polski tę, że najważniejszy tytuł – „mistrza Polski PZN”, czyli Polskiego Związku Narciarskiego, przyznawano tylko w „biegu złożonym” - czyli kombinacji norweskiej; inne zwycięstwa miały zdecydowanie mniejsze znaczenie. Jego zwycięzca otrzymywał puchar przechodni PZN. Jeżeli trzy razy z rzędu wygrał w biegu złożonym to puchar przechodził na jego własność – taka była wola jego fundatorów.
W 1924 r. Polacy po raz pierwszy wystartowali na Zimowych Igrzyskach w Chamonix, ale bez „Mikiego”... Dziwi nieco fakt, że zabrakło go w składzie polskiej ekipy jadącej na I. Zimowe Igrzyska Olimpijskie do Chamonix pod Mont Blanc, gdzie w skokach i kombinacji reprezentowali nas: Andrzej Krzeptowski I i Franciszek Bujak, a więc zawodnicy reprezentujący dobry poziom sportowy, ale z którymi wielokrotnie wygrywał. Żal trochę, że nie otrzymał swojej olimpijskiej szansy. Za to w kraju nadal brylował i wzbudzał zachwyt. Podczas otwarcia „odskoczni” na Krokwi w dniu 22 marca 1925 r. Mückenbrunn był drugi w konkursie skoków na nowej skoczni, zaraz za Stanisławem Gąsienicą – Sieczką z „Sokoła”, który ustanowił wtedy pierwszy rekord najsłynniejszej polskiej skoczni – skokiem na 36 metrów (skoczył 32 m)[19]. W 1925 r. w zawodach „Sokoła” w Zakopanem był 9. w biegu głównym, startowało w nim 35. zawodników, był także 8. w zawodach o narciarskie Mistrzostwo Zakopanego w biegu na 18 km, zwyciężył też w skokach w Jaworzynce[20]. Jego wysoka forma sportowa znalazła uznanie u działaczy i wystartował w zawodach FIS w Jańskich Łaźniach (Czechosłowacja), po latach uznanych za pierwsze Mistrzostwa Świata Federacji Narciarskiej FIS. Zawody miały miejsce od 12 do 15 lutego 1925 r. Nie osiągnął tam jednak żadnych satysfakcjonujących go rezultatów: 29. miejsce w biegu na 18 km i 27. w skokach z pewnością nie były tym, o czym marzył[21]. Taki jest jednak sport.
Osobną ładną kartę w sportowej i narciarskiej karierze Mückenbrunna stanowiły starty w biegach na 18 km i biegach rozstawnych (sztafetowych). W latach dwudziestych sztafety SN PTT były praktycznie nie do pokonania i większość najlepszych zawodników SN PTT, w tym i bohater tego tekstu, reprezentowała Polskę w biegach płaskich w zawodach krajowych i zagranicznych. Mückenbrunn szybko znalazł uznanie, najpierw w klubie, a potem we władzach PZN, gdyż już w 1922 r. został zakwalifikowany (pobiegł na drugiej zmianie) do reprezentacyjnej sztafety i zdobył złoto w biegu rozstawnym podczas I. międzynarodowych zawodów narciarskich w Zakopanem. Sztafeta SN PTT, pobiegła wówczas w składzie: Franciszek Bujak, Henryk Mückenbrunn i Stanisław Zubek (startowało 12. drużyn po 3. zawodników)[22]. Polacy pokonali silne sztafety czechosłowackie w których biegli dobrzy biegacze o europejskiej sławie (Koldovsky, Thern), ale sztafety HDW i Českiego Svazu miały tylko po jednym dobrym biegaczu, a pozostali byli słabsi, stąd zostali pokonani przez zespoły polskie, dysponujące wyrównanymi i stojącymi na dobrym poziomie zawodnikami. W biegu na 18 km seniorów Mückenbrunn I. klasy zajął dobre 5. miejsce[23]. W 1923 r. „złota sztafeta” SN PTT biegła w składzie: Franciszek Bujak, Aleksander Rozmus i Henryk Mückenbrunn. W rok
później sztafeta w której biegł nasz bohater, Franciszek Bujak i Stanisław Zubek zajęła znowu pierwsze miejsce w mistrzostwach Polski, wtedy też zdobył tytuł mistrzowski w biegu z przeszkodami. Mückenbrunn zdobywał także laury narciarskie w barwach 3. Pułku Strzelców Podhalańskich z Bielska na wojskowych zawodach międzynarodowych, rozegranych w marcu 1926 roku. Spoglądając na jego wyniki sprzed lat zwraca uwagę fakt, że przeważnie był pierwszy, albo plasował w czołówce prawie wszystkich zawodów, w których miał zaszczyt reprezentować barwy Polski lub w kraju. Jego sukcesy w Polsce i Zakopanem kończą się w roku 1926, wtedy bowiem, prawdopodobnie, zostaje na stałe w Chamonix, ale o tym w dalszej części tekstu… Opowiedzmy teraz o szusach narciarzy SN PTT, bowiem nie było prawie w Tatrach stoku, czy żlebu którym by nie próbowali szusować, lub co najmniej zjechać na nartach...
Słynne tatrzańskie szusy...
Powróćmy ponownie do tamtych czasów. Czasy Henryka Mückenbrunna to okres, kiedy zawodnicy trenowali w terenie tatrzańskim. Strome zbocza, wąskie holwegi, szusy, krystianie w pełnym biegu (w dodatku nieraz w głębokim po pas śniegu), słynne i modne tempo-szwungi i ambicja, by jednak bez upadku zjechać tam, gdzie jeszcze nikt przede mną nie szusował – to zainteresowania tamtego pokolenia narciarzy. I to zjechać nie byle jak – tylko szusem. Ustany szus dodawał narciarzowi „wawrzynu” chwały i te narciarskie „ambicje” dawnych lat były z pewnością bliskie Mückenbrunnowi. Zresztą nie tylko jemu jednemu, ale i innym narciarzom SN PTT, których większość trenowała w górach i wszyscy z zasady jeździli doskonale na stromych stokach i w różnych warunkach śnieżnych. Bronisław Czech szusował z Żółtej Turni w Dubrawiska, Andrzej Krzeptowski II z Gładkiej Przełęczy na Czarny Staw w Pięciu Stawach Polskich. Słynne były eleganckie „telemarki” Henryka Bednarskiego na grani Czerwonych Wierchów i szus Staszka Marusarza z Przełęczy Mechy stromym jak rynna żlebem wprost przez łany kosówki na Stare Szałasiska. Inni pamiętali długo trudny terenowy zjazd Oppenheima granią Hliny z Kamienistej na południową stronę Tatr lub popisy Bronka Czecha na Kozim Wierchu. Mückenbrunn wprost uwielbiał narciarskie szusy pewnie dlatego, że najlepiej odpowiadały jego naturze i jak to się mów, „ułańskiej” fantazji. Długo w Zakopanem opowiadano o jego szusie z Przełęczy Karb na Czarny Staw Gąsienicowy stromym żlebem. To był słynny w Zakopanem okresu międzywojnia przez wiele lat „szus za dwa ciastka francuskie”. Podczas wycieczki narciarskiej na Przełęcz Karb ponad Czarnym Stawem Gąsienicowym stanął zakład. Podczas odpoczynku narciarzy doszło do ciekawego dialogu:
– Ciekawym, kto by tu wypuścił szusa ?
– Mückenbrunn popatrzył jeszcze raz na dół. Ja, odrzekł.
– No to załóżmy się, że nie ustoisz na dole.
– Stoi. O co zakład ?
– Jeśli ustoisz mogę ci postawić najwyżej dwa ciastka francuskie. Trzeci ich towarzysz przeciął [24].
Henryk przetarł narty, popatrzył jeszcze raz na ciemną czeluść żlebu i ostro ruszył w dół. Szybkość zjazdu była podobno fantastyczna, a najtrudniejszym miejscem było miejsce, gdzie stok stykał się z powierzchnią stawu. Tam Mückenbrunn miał największą szybkość, ale mimo to szus ustał. Stojący na przełęczy narciarze słyszeli tylko furkot spodni nie bojącego się chyba niczego narciarza. Drugim takim słynnym szusem Mückenbrunna, o którym długo pamiętano na Krupówkach był szus z Polskiego Grzebienia w Wysokich Tatrach.
Ciekawe były także treningi Mückenbrunna i jego kolegów z SN PTT. Nie było wtedy w Tatrach Polskich wyciągów narciarskich, więc narciarze trenowali w terenie tatrzańskim, podczas słynnych „wyryp narciarskich”. W marcu 1926 r. Kazimierz Schiele, August Zamoyski, Henryk Bednarski i Mückenbrunn w ciągu 11 godzin przeszli trasę: Zakopane - Hala Goryczkowa - Kasprowy Wierch - Dolina Gąsienicowa - Zawrat - Dolina Pięciu Stawów Polskich - Gładka Przełęcz - Dolina Wierchcicha - Cicha - Tomanowa Przełęcz - Hala Smytnia - Dolina Kościeliska - Zakopane. Wielokrotnie, jak wspominają jego koledzy z tamtych lat, chociażby Józef Szczepaniak, Mückenbrunn dawał dowody swych niebywałych narciarskich umiejętności i prawdziwie Janosikowej odwagi. Zresztą Mückenbrunn słynny był w Zakopanem z akrobacji narciarskich jakich dokonywał pod Krokwią, a opowieści o nich krążyły długo po całym Zakopanem, skoro dotrwały w literaturze do naszych czasów:
...Pamiętam, jak jeszcze za zakopiańskich czasów zabawialiśmy się zwożeniem spod skoczni na Krokwi jajka na łyżce trzymanej w jednej ręce. Henio zawsze wygrywał tę „konkurencję”. Praktykowaliśmy też inny rodzaj zabawy, polegający na zjeździe spod progu skoczni na Krokwi na jednej narcie, gdy drugą się trzymało wysoko nad głową w pozycji poziomej. Musiała być unoszona w płaszczyźnie równoległej do drugiej ręki poziomo ułożonej. Istniała cała klasyfikacja takiego zjazdu w punktacji podobnej do skoków. Zapewniam, że to nie takie łatwe, jak się może wydawać! Henio oczywiście zawsze wygrywał! Miał mięśnie ze stali, a kości, podejrzewam – chyba nie posiadał[25].
W styczniu 1926 r. odbyły się w Starym Smokowcu zawody o tytuł mistrza Tatr południowych, zorganizowane przez Związek Karpacki. Zawody te cieszyły się dużym powodzeniem w całej Europie i dlatego wzięli w nich udział narciarze z różnych państw: Czechosłowacy, Niemcy, Austriacy, Węgrzy, Polacy i Rumuni. Dawniej było inaczej niż dzisiaj i nasz ekipa musiała przejść przez Tatry na nartach, a nie jechać do Smokowca wygodnym pociągiem. Szło się przez Polski Grzebień, albo przez Przełęcz pod Kopą. Przeprawa przez góry zajmowała nieraz cały dzień. Zawody w Smokowcu skończyły się wielkim tryumfem polskiego narciarstwa: w najbardziej efektownym biegu na 15, 2 km zwyciężył Mückenbrunn (SN PTT) z czasem 1 godzina 17 minut, drugi był biegacz czeski – Aladar Thern, a trzeci kolega klubowy Henryka – Aleksander Rozmus. W klasie seniorów zwyciężył Schiele, drugi był August Zamoyski, słynny „Gucio” (obaj z SN PTT). W biegu pań zwyciężyła lwowianka – Janina Loteczkowa. Wtedy to polscy narciarze, w tym Henryk Mückenbrunn, zostali ze względu na swą brawurę, szaleńczą niemal jazdę na nartach i odwagę nazwani przez rozentuzjazmowaną publiczność i dziennikarzy – „polskimi diabłami”. Zaiste niesamowite wyróżnienie i ciekawy tytuł, jak na dziennikarzy z tamtych lat, którzy byli bardzo wiarygodni i nie szukali wszędzie wokół siebie taniej sensacji, jak to się nieraz czyni obecnie. Mückenbrunn brał udział w słynnych zawodach na Hali Gąsienicowej rozegranych w lutym 1926 r. i był trzeci w klasie seniorów. Tego samego roku zdobył tytuł narciarskiego mistrza Republiki Czechosłowackiej. Temu startowi poświęcimy nieco więcej miejsca…
Zdobycie tytułu Mistrza Czechosłowacji w narciarstwie (1926 r.)…
Jednym z największych sukcesów narciarskich Henryka Mückenbrunna było zdobycie przezeń tytułu Mistrza Czechosłowacji podczas zawodów narciarskich w Nowym Mieście (Novem Meste) na Morawach, rozegranych w dniach od 28 do 31 stycznia 1926 r.[26] Nove Mesto od dawna było jednym z ważniejszych ośrodków sportów zimowych w Czechosłowacji, a obecnie w Czechach[27]. W interesującym nas 1926 r. program XXXI. zawodów międzynarodowych, organizowanych przez Czeski Związek Narciarski obejmował następujące konkurencje: bieg na 50 km, bieg złożony (kombinację norweską: tj. biegi i skoki), skoki narciarskie, bieg do kombinacji na 18 km i bieg otwarty na 18 km (te dwa biegi rozgrywano razem, tylko zawodników klasyfikowano osobno do kombinacji i osobno w biegu otwartym na 18 km – przyp. W.S . Biegi poprowadzono w mało urozmaiconym terenie: - okolica lekko falista, nie posiada żadnych wybitniejszych wzniesień – pisał Grosman. Ośrodkiem ruchu narciarskiego było zbudowane w r. 1922 schronisko na Harusovcu, wznoszącym się około 150 m nad poziomem wyżyny. Zawody te były zawsze obsadzone przez utytułowanych rywali:
Tytuł mistrzostwa Czechosłowacji nie jest bynajmniej łatwy do zdobycia, albowiem kraj ten, zwłaszcza w konkurencji w biegach złożonych ma siły bardzo poważne, a na swych zawodach gości wiele sław zagranicznych. W r. 1923 zdobył go jeden z najlepszych narciarzy świata Norweg Harald Oekern[28], w r. 1924 i 1925 mistrz Europy Środkowej, triumfator z Jańskich Łaźni, Czech Otokar Nemecky, w r. 1926 dwukrotny mistrz Polski, obecny mistrz Czechosłowacji, Polak Henryk Mückenbrunn[29].
Rozegrano je wtedy na cześć klubu sportowego „Nove Mesto”, który miał w swoich szeregach znakomitych biegaczy i narciarzy – braci Nemeckych. Na zawody pojechała ekipa PZN w następującym składzie: Franciszek Bujak, Henryk Bednarski, Kazimierz Schiele, Henryk Mückenbrunn, August Zamoyski, Tadeusz Zaydel, a kierownikiem technicznym grupy z ramienia PZN był Hugo Grossman. Zawody rozegrano w Novem Meste na Morawach. Rozpoczęło się od biegu na 18 kilometrów. Startowali w nim najlepsi biegacze czescy, a z Polaków: Bujak, Mückenbrunn i Zaydel (wszyscy z SN PTT) w klasie I, a w klasie starszych: Bednarski, Schiele i Zamoyski. Warunki biegu były kiepskie, ponieważ na trasie panowała odwilż. W biegu trzeci był Zamoyski, piąty Bujak, a w klasie I Mückenbrunn był piąty. O wynikach z tego dnia pisano: - oto plon dnia, z którego byliśmy zadowoleni, a który Czechów przyprawił o pierwszy niepokój [30]. Następnego dnia w południe odbyły się narciarskie skoki, przy deszczu i padającym śniegu, a nawet we mgle. Skakali między innymi: Norweg Hansen, znakomici Czesi Vondrak i Koldovsky, których powszechnie uważano za faworytów tych zmagań. Z Polaków najlepiej skakał Zaydel, a Mückenbrunn skakał pewnie i daleko, zwracał uwagę swoim stylem a zwłaszcza pewnym lądowaniem, za które sędziowie do dzisiaj dają zawodnikowi wysokie noty. Polacy zajęli bardzo dobre miejsca w skokach: Zaydel był trzeci, Mückenbrunn czwarty, a szósty Bujak. Dlatego nasi zawodnicy z niecierpliwością czekali na podsumowanie wyników biegu i skoku. Czesi liczyli, że mistrzem będzie ich rodak Koldovsky, zwycięzca konkursu skoków. Stało się jednak inaczej. Mistrzem Czechosłowacji i zwycięzcą zawodów został po obliczeniu punktacji z biegu i skoku H. Mückenbrunn (SN PTT) z notą 17. 583, drugi był Koldovsky – 17. 479 pkt. (jak więc widać Polak wygrał z niedużą przewagą- przyp. Autora), a trzeci był Franciszek Bujak (SN PTT) z notą 17. 333. Polacy pokonali więc wszystkich Czechów, co wywołało zrozumiałą sensację. Wieczorem odbyło się rozdanie nagród: ...Uroczyste rozdanie nagród nastąpiło wieczorem w obecności ministra zdrowia Dra Tucny’ego, wiceministra handlu Dra Cermana... w obecności tysiąca osób odbierali Polacy swe nagrody, witani każdym razem gorącymi oklaskami i owacjami. Gdy zaś wywołano Henryka Mückenbrunna, mistrza Czechosłowacji na rok 1926, gdy muzyka odegrała hymn państwowy, gdy min. Tucny wręczył mu wspaniałą złotą plakietę, gen. Podhajsky puchar ministra obrony narodowej, zaś imieniem Svazu p. J. Pilnacek, wspaniałą rzeźbę Spaniela, wiwatom i okrzykom nie było końca[31]. Tak to w Novem Meste nasi zawodnicy SN PTT pokonali miejscowych mistrzów. Wracali do Zakopanego z pierwszym zdobytym poza granicami kraju mistrzostwem, co było wielkim sukcesem polskiego narciarstwa a bohaterem ekipy był oczywiście Henryk Mückenbrunn. Grosman napisał: - Najważniejszym dotychczasowym sukcesem narciarstwa polskiego na terenie międzynarodowym, a jednym z najważniejszych sukcesów sportu polskiego w ogóle, jest zdobycie narciarskiego mistrzostwa Czechosłowacji na rok 1926[32].
Wspomina Aleksander Schiele…
Bardzo ciekawe są wspomnienia Aleksandra Schiele, który osobiście znał Mückenbrunna i często z nim startował (opis pochodzi ze zbiorów P. Witolda H. Paryskiego, obecnie całość tych zbiorów znajduje się w zbiorach Biblioteki Tatrzańskiego Parku Narodowego):
Przybywający w dawnych czasach do Zakopanego na pewno pamiętają przy ulicy Kościeliskiej mały żydowski sklepik z towarami mieszanymi. W tym domku urodził się około 1900 roku przyszły narciarski mistrz Polski Henryk Mückenbrunn. Starsze pokolenie narciarzy i taterników często wspomina owego młodzieńca, który należał w okresie po pierwszej wojnie światowej do najlepszych polskich zawodników narciarskich. Poznałem go dopiero jako kilkunastoletniego ucznia gimnazjum zakopiańskiego startującego do jakiegoś narciarskiego biegu juniorów, zwrócił on wtedy na siebie powszechną uwagę ostrym tempem przybywającego do mety. Po ukończeniu lat 18-tu znalazł się on po raz pierwszy na starcie zawodów seniorów: do biegu z przeszkodami, którego meta znajdowała się w dolinie Jaworzynki. W silnej konkurencji zdobywa Mückenbrunn II nagrodę i tym sukcesem rozpoczyna swoją zawrotną i niezwykłą karierę sportową, która ściśle wiąże się z ówczesnymi asami narciarskimi: Franciszkiem Bujakiem, Andrzejem Krzeptowskim I, Stanisławem Zubkiem, Aleksandrem Rozmusem, Eugeniuszem Kalicińskim i innymi. W 1923 roku jest on pierwszy w biegu głównym, który się odbył w ramach Mistrzostw Polski, zaś w rok później zdobywa zaszczytny tytuł mistrza Polski w kombinacji (bieg i skok). Rok 1925 przynosi jemu dwa mistrzowskie tytuły w Polsce i w Czechosłowacji. Również w tych latach okazuje się on najlepszym w otwartych konkursach skoków na Krokwi. Do niedawna ten mało znany jeszcze narciarz, szczupły i zgrabny chłopak, piegowaty, gadatliwy i krzykliwy, obecnie zwraca na siebie uwagę całego Zakopanego i świata sportowego w Polsce. Pod względem narciarstwa miał on po prostu bzika... Był to zupełnie nieobliczalny człowiek, po którym wszystkiego można było się spodziewać. Imponował, zadziwiał i grał na nerwach ludzkich, popisując się swoimi wariackimi „szusami” i skokami, dziw, że nie zabił się, a przynajmniej nie połamał sobie kości”...
Odnosił coraz więcej sukcesów, mimo to rodzice byli niezadowoleni z zainteresowań syna, co się zdarza, ale w dodatku zamknęli na klucz narty i kijki Henryka, ku jego rozpaczy, bowiem miał jechać na zawody do Bielska. O tym jak poradził sobie w zaistniałej sytuacji, pisze Aleksander Schiele:
...nadszedł rok, w którym zapalony narciarz musiał wreszcie zdać maturę i na serio zabrać się do nauki. W tym czasie do klubów zakopiańskich nadeszło zaproszenie z „Beskidenvereinu” z Bielska na międzynarodowe zawody narciarskie. Heniek został przez swój klub (SN PTT) zgłoszony do biegu na 16 km (start na Klimczoku). Rodzice Heńka wyrazili zdecydowany sprzeciw i zamknęli narty i buty na dwa spusty. Mimo tego o wczesnym świcie Heniek wymknął się z domu zabierając ze sobą narty swojej siostry. Ze zdumieniem ujrzeliśmy na dworcu kolejowym Heńka w krótkich spodniach i... lakierkach. Tak wyekwipowany zdobył w Bielsku pierwszą nagrodę...
Mückenbrunn był to narciarz wszechstronnie utalentowany, doskonały turysta i zawodnik, w kierunku biegów, skoków, jak i zjazdów. Ponieważ zasłynął również jako świetny taternik, można jego uważać za prototyp niezapomnianego Bronisława Czecha. Już na szereg lat przed wojną Mückenbrunn niespodziewanie znika z Zakopanego, nie powracając do Kraju z jednej wypraw zawodników polskich w Alpy Francuskie. Po pewnym czasie nadchodzą wiadomości, że przebywa on stale w Chamonix, gdzie zasłynął wkrótce jako brawurowy narciarz i niezwykle śmiały alpinista. Wyjazd jego z Zakopanego różnie był komentowany, wiadomo tylko, że od władz polskich mógł otrzymać tylko specjalne zezwolenie, na jednorazowy powrót do Zakopanego, w związku z „Makkabiadą” czyli międzynarodowymi zawodami sportów zimowych zorganizowanymi przez kluby żydowskie Europy.
Nadchodzą dalsze wiadomości: Mückenbrunn zdobywa nagrody startując do zawodów narciarskich, skijöringowych, saneczkowych i bobslejowych. Zakłada w Chamonix znaną szkołę nauki jazdy na nartach (w której jest instruktorem również przyjaciel jego z Zakopanego świetny narciarz Aleksander Rozmus), a w okresie letnich miesięcy prowadzi turystów na wspinaczki skalne i jest instruktorem sportu tenisowego. Pisze obszerny, doskonały podręcznik dla narciarzy (wraz z innym autorem francuskim), staje się właścicielem sklepu sportowego i współwłaścicielem hotelu. Jednym słowem powodzi mu się doskonale pod każdym względem. Przyjaciele i koledzy jego z Zakopanego nie mogą sobie wyobrazić nieznośnego Heńka paradującego stale w zaniedbanym stroju sportowym na Krupówkach, w nowej roli bogatego i poważanego obywatela francuskiego najsłynniejszej miejscowości Alp Francuskich” [33].
Na nartach w Chamonix, Alpach Francuskich…i tajemnicza śmierć w górach...
W 1926 r. musiał wyemigrować do Francji[34], według pierwszej, bardzo romantycznej wersji zakochał się w mieszkance Chamonix, według drugiej – bardziej prawdopodobnej, uciekał przed wojskiem (służył w 3. Pułku Strzelców Podhalańskich w Bielsku). Mnie osobiście bardziej odpowiada pierwsza, ale gwoli prawdy historycznej zacytujmy druga wersję:
Z Zakopanego w latach trzydziestych po prostu zwiał przed wojskiem... Spokojnie siedział sobie w Zakopanem, jakby nigdy nic, aż pewnego zimowego popołudnia, gdy beztrosko tańczył na dancingu w „Tatrzańskiej”, przyjaciele go ostrzegają, że idzie właśnie patrol wojskowy, aby go ciupasem odstawić do poboru. Henio nie czekał na dalsze wyjaśnienia, tylko przez okno dał susa na gzyms ( kawiarnia była na drugim piętrze), po gzymsie wytrawersował do rynny, a po niej zjechał na ulicę! Pognał prosto do domu, zabrał narty, plecak, trochę forsy i ... nie osotał się, aż we Francji [35].
Tak poważniej, właściwie wiemy o tych okolicznościach wyjazdu bardzo niewiele, wiadomo za to, że tylko raz „Miki” powrócił do Zakopanego i to za zgodą władz polskich, więc wszystkie okoliczności wskazują, że pozostanie we Francji mogło być nie do końca legalne. Jeżeli jednak faktycznie zdezerterował z wojska polskiego i został we Francji, to drogę powrotu do kraju miał zamkniętą, przynajmniej na jakiś czas. Dezercja była i jest przecież w Polsce poważnym przestępstwem.
W Chamonix – „Mekce” francuskiego narciarstwa alpejskiego zasłynął jako brawurowy narciarz zimą i doskonały alpinista latem. Napisał tam także podręcznik narciarstwa „Le ski”[36] i założył własną szkółkę narciarską. Z tego co mi wiadomo, żył na dobrym poziomie i był powszechnie osobą znaną. Zimą w szkole narciarskiej, którą ponoć prowadził wspólnie ze znanym francuskim narciarzem, Emilem Allais, chętnych do nauki nigdy nie brakowało. Latem utrzymywał się także z pracy na kortach tenisowych, gdzie dawał lekcje gry w tenisa. W latach 30-tych pracował jako profesor wychowania fizycznego na uniwersytecie w Lyon. Do Zakopanego wrócił tylko raz jeszcze na „Makkabiadę”, międzynarodowe zawody żydowskich klubów, zorganizowane w lutym 1933 roku. Największym jednak jego wyczynem w czasach, nazwijmy je „francuskich”, było zwiezienie rannego narciarza do Chamonix, skąd zabrano go do szpitala. Ten wyczyn uratował rannemu życie i przysporzył Henrykowi chwały. Nie zerwał także kontaktów z Zakopanem i swoimi dawnymi, klubowymi kolegami. Pewnego dnia, producent nart w Zakopanem, Stanisław Zubek, z którym w latach 1922-26 startował w biegach rozstawnych, otrzymał pokaźnych wymiarów fotografię Mückenbrunna skaczącego na nartach ze śnieżnego nawisu gdzieś w Alpach Francuskich. Podpis na fotografii brzmi: „Smary Zubka są doskonałe. Staszkowi na pamiątkę Mückenbrunn. Chamonix 1937 r.”. Zdjęcie to do dzisiaj pieczołowicie przechowuje w swoich zbiorach córka Stanisława Zubka, pani Ewelina Pęksowa. W czasie wojny ukrywał się, ale według pewnych źródeł wiemy, że przeprowadzał uciekinierów do Szwajcarii. W tamtych latach kontaktował się z nim słynny działacz ruchu oporu we Francji, zakopiańczyk, po wojnie zawodnik i działacz klubu „Start” Zakopane”- Józef Szczepaniak.
Po zakończeniu II wojny światowej, gdy narciarze polscy powrócili na zagraniczne trasy, skocznie i zawitali do Chamonix we Francji, a także Zermatt w Szwajcarii, „Miki” był kierownikiem polskiej ekipy. Potem informacje o jego działalności urywają się na ok. 12 lat. Wreszcie w 1956 r. w Białej Dolinie, La Valee Blanche, dopadła go śnieżna kurniawa z której już nie wyszedł cało. Okoliczności śmierci Mückenbrunna są także dosyć tajemnicze. Aleksander Schiele pisał, że w marcu 1956 r. ratownicy z Chamonix znaleźli na stokach Doliny Valee Blanche zwłoki trzech ludzi: słynnego przewodnika Paula Demarchi, Fryderyka Ebla (Polaka z pochodzenie) i Henryka Mückenbrunna. Wiadomo, że narciarze wyruszyli na swoją ostatnią jak się okazało wędrówkę, w wielkim pośpiechu, w zadymce śnieżnej. Dodatkowo wiemy, że Ebel znany był jako „König der Goldschmugler” – czyli „król przemytników złota” i był multimilionerem, przeciwko któremu policja wysuwała bardzo poważne zarzuty uprawiania przemytu na wielką skalę. Wiadomości o tej wyprawie jest niestety niewiele. Czy „Miki” do końca wiedział kogo prowadzi w góry? Sądzę, że tak, wszak był błyskotliwym człowiekiem, ale wykonał do końca swoją pracę. Wiemy, że narciarze spieszyli się i podążali na włoską stronę przez Przełęcz Geant-Courmayer i tam zaskoczyła ich tak ciężka burza śnieżna, że wszyscy zamarzli wśród wielkich szczelin lodowych Lodowca Giganta. Na temat tajemniczej śmierci w górach ukazało się kilka artykułów w prasie francuskiej.
W ten sposób dopełniło się z pewnością niezwykłe życie Henryka Mückenbrunna, jednego z narciarzy SN PTT i człowieka, o którym śmiało można powiedzieć, że urodził się, jeździł i zmarł na nartach. Miał wtedy 56 lat. Po „Mikim” nie pozostało niestety w Zakopanem zbyt wiele pamiątek. W klubowym archiwum SN PTT 1907 Zakopane, przy ulicy Kasprusie 42, w wielkim albumie pieczołowicie zachowanym już przez trzy pokolenia zakopiańskich klubowych działaczy, znajdziemy kilka zdjęć tego narciarza, deklarację klubową (nie jestem wcale pewien czy to oryginał – przyp. Autora), trochę wzmianek w prasie sportowej i kilka krótkich artykułów w Internecie[37]. Pewnie gdzieś w Chamonix na szczęściarza czeka archiwum po „Mikim”, pełne zdjęć, notatek itd. Jego odkrycie przywróciłoby pamięć o narciarzu pełnym Janosikowej odwagi i fantazji, który zniknął z Zakopanego jak mgła, która nagle i zupełnie niespodziewanie ustępuje z tatrzańskiej przełęczy...
Wojciech Szatkowski
Muzeum Tatrzańskie
[1] Pierwszym klubem narciarskim na ziemiach polskich było Karpackie Towarzystwo Narciarzy (KTN). Klub ten powstał w styczniu 1907 r. we Lwowie. Zakopiański Oddział Narciarzy Tow. Tatrzańskiego (ZON TT, dzisiejsze SN PTT 1907 Zakopane) powstał w lutym 1907 r., a pierwsze zebranie jego członków miało miejsce w dniu 5 grudnia 1907 r. Ponieważ po 1939 r. lwowski klub przestał istnieć, to SN PTT 1907 Zakopane jest najstarszym istniejącym klubem narciarskim w Polsce.
[2] Tak w rozmowie ze mną wyraził się Józef Szczepaniak, który dobrze znał Mückenbrunna.
[3] Wyniki konkursu skoków juniorów, rozegrane w ramach I Związkowych Mistrzostwach Polski, Zakopane 21-22 lutego 1920 r. skoki juniorów: 1. H. Mückenbrunn (SN PTT) – nota 1.95, 2. G. Scott (SN Czarni) – 2.48, 3. E. Scott (Czarni) – 2.85, 4. S. Żychoń (SN PTT) – 3.46, startowało 8. zawodników na małej skoczni na Antałówce, wyniki za: Narciarstwo Polskie, t.1, Kraków 1925, s. 96. Już wtedy H. Mückenbrunn występuje w wynikach jako zawodnik SN PTT, a więc klubowy narciarz.
[4] Henryk Mückenbrunn był dwukrotnym rekordzistą Polski w długości skoku: 1922 – 27 m – na skoczni w Szumawie (Czechosłowacja) i 1923 – także w Szumawie – 38 m, za: Wojciech Szatkowski, Od Marusarza do Małysza, Zakopane 2004, s. 62, wykaz rekordzistów Polski w długości skoku. W skokach także jak widać, był bardzo dobrym zawodnikiem, widać u niego w latach 1922-23 znaczny postęp w długości skoku i zwiększenie rekordu z 27 na 38 m, czyli powiększenie go aż o 11 m w przeciągu zaledwie jednego roku i w dodatku na tej samej skoczni – przyp. Autora.
[5] Niestety dokładnej daty nie znamy – przyp. W.S.
[6] Tak stromy żleb spadający ze Skupniowego Upłazu z Przełęczy Między Kopami do Doliny Jaworzynki nazwał dawno pionier narciarstwa w Tatrach Polskich, twórca TOPR, Mariusz Zaruski, jeszcze w czasach pionierskich zakopiańskiego narciarstwa, ze względu na ślady nart na świeżym śniegu przypominające węże! - przyp. aut.
[7] J. Kapeniak, Tatrzańskie diabły, Warszawa 1971, s. 65. Życiorys Henryka Mückenbrunna.
[8] Patrz: Wojciech Szatkowski, Skocznia w Jaworzynce, tekst niepublikowany, w zbiorach Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem. Też fragmenty na: http://www.narty.zne.pl/s,doc,pol,narty,1728,0,23249,5,1728,.html.
[9] Wyniki biegu juniorów na II Związkowych Mistrzostwach Polski, Zakopane, 27-29 marca 1921. 1. H. Mückenbrunn (SN PTT) – czas 17.30,4, 2. G. Scott (Czarni) – 19.54,2, 3. A. Krzeptowski I (SN PTT) – 20.57,2, wyniki za: Narciarstwo Polskie, t. 1, Kraków 1925, s. 97. Warto zauważyć, ze wygrał z ponad dwuminutową przewagą, co świadczy, że niemal zdeklasował rywali – przyp. Autora.
[10] Wyniki konkursu skoków o Puchar SN PTT, 1 stycznia 1922 r. 1. H. Mückenbrunn, 2. A. Rozmus (obaj SN PTT), najdłuższy skok bez upadku miał Rozmus – 19,5metra, za: Narciarstwo Polskie, t. 1, j. w, s. 100.
[11] Wyniki biegu głównego, rozegranego w ramach Międzynarodowych zawodów w Westerowie: 1. Thern (HDW) – czas 36.50, 2. S. Zubek – 37.43.3, 3. . H. Mückenbrunn – 40.13, wyniki za: Narciarstwo Polskie...s.157.
[12] Narciarstwo Polskie....j. w. s. 111.
[13] Wyniki biegu głównego, rozegranego w ramach Mistrzostw Polski w Sławsku, 1. H. Mückenbrunn (SN PTT) – czas 1.14.51, 2. S. Witkowski (SN Czarni) – 1.18.04, 3. W. Suleja ( SN PTT) – 1.18.25, 4. A. Krzeptowski I (SN PTT) – 1.18.45, 5. S. Zubek (SN PTT) – 1.20.20, 6. K. Schiele (SN PTT), startowało 10. zawodników, wyniki za: Narciarstwo Polskie...s. 113.
[14] Wyniki konkursu skoków seniorów I klasy, rozegranego w ramach Mistrzostw Polski w Sławsku, 1. A. Krzeptowski I – nota 1.80 pkt, 2. A. Rozmus – 2.35, 3. H. Mückenbrunn – 2. 60, wyniki za: Narciarstwo Polskie... s. 113.
[15] Wyniki konkursu skoków seniorów I klasy podczas zawodów WSCd BV 28stycznia 1923 r. 1. H. Mückenbrunn (SN PTT) – nota 1.510 pkt, 2. F. Bujak (SN PTT) – 1.870, wyniki za: Narciarstwo Polskie.... j.w s. 108.
[16] Wyniki konkursu skoków, V. Związkowe Mistrzostwa Polski w Krynicy, 16-18 lutego 1924 r. 1. H. Mückenbrunn (SN PTT) – nota 18,235 pkt, 2. Edward Kaliciński (AZS Kraków) – 12.020, 3. A. Krzeptowski I (Sokół Zakopane) – 11.955, 4. Franciszek Bujak (SN PTT) – 11.950, 5. W. Suleja (SN PTT) – 11.34, 6. Leszek Pawłowski („Czarni” Lwów) – 7.090, 7. W. Czerwiński (KTN) – 5.645, startowało tylko 7. skoczków. Ciekawa jest informacja o najdłuższym skoku - 24 m 50 cm, co świadczy o tym, jak dokładnie mierzono długości skoków (wtedy czyniono to z dokładnością do 10 cm! Obecnie mierzy się z dokładnością do 0,5 m, nawet na zawodach najwyższej rangi: zimowych igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata FIS) – przyp. Autora, Wyniki za: Narciarstwo Polskie, t.1, s. 120.
[17] Wyniki biegu złożonego (kombinacji norweskiej, V. Związkowe Mistrzostwa Polski w Krynicy, 16-18 lutego 1924 r. 1. H. Mückenbrunn (SN PTT) – 17.847 pkt, 2. A. Krzeptowski (Sokół) – 15.982, 3. F. Bujak (SNPTT) – 15.850, 4. S. Sieczka (Sokół) – 15.505, 5. W. Suleja (SN PTT) – 14.482, 6. E. Kaliciński (AZS Kraków) – 13.885, startowało i zostało sklasyfikowanym w kombinacji norweskiej 16. zawodników, Wyniki za: Narciarstwo Polskie, t. 1, s. 121.
[18] Wyniki biegu z przeszkodami, V. Związkowe Mistrzostwa Polski w Krynicy, 16-18 lutego 1924 r. 1. H. Mückenbrunn (SN PTT) – czas 3.41, 2. E. Scott (Czarni Lwów) – 3.56, 3. I. Daniec (Pogoń) – 3.57, 4. J. Pawłowski (Czarni Lwów) – 3.58, 5. A. Schiele (SN PTT) i W. Gąsienica (SN PTT) – 4.01.5, startowało 27, do mety doszło 26., a zdyskwalifikowano 5., sklasyfikowano 20. zawodników, Wyniki za: Narciarstwo Polskie, t.1. s. 103.
[19] O pierwszym konkursie na „odskoczni” na Krokwi, rozegranym w dniu 22 marca 1925 r., patrz: Wojciech Szatkowski, Otwarcie skoczni na Krokwi, tekst niepublikowany, w zbiorach Muzeum Tatrzańskiego im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem.
[20] Wyniki z tych zawodów - Narciarstwo Polskie... s. 204.
[21] Wyniki wielkich zawodów FIS w Jańskich Łaźniach 1925, Narciarstwo Polskie... s. 205-207.
[22] Wyniki biegu rozstawnego (sztafetowego), I. Międzynarodowe zawody narciarskie w Zakopanem, 19-21 lutego 1922, bieg rozstawny 1. Polska (F. Bujak, H. Mückenbrunn, S. Zubek) – czas 42.35 min., 2. Polska (Andrzej Krzeptowski, Aleksander Rozmus, J. Zubek) – 43.05, 3. Polska (Henryk Bednarski, Andrzej Czarniak, J. Hubert) – 45.21, 4. Cesky Svaz, 5. Polska, 6. Cesky Svaz, 7. HDW – Wyniki za: Narciarstwo Polskie, t.1, Kraków 1925, s. 103.
[23] Wyniki biegu seniorów I klasy, I. Międzynarodowe zawody narciarskie w Zakopanem, 19-21 lutego 1922, 1. A. Thern (HDW) – czas 57.02 min., 2. K. Koldovsky (Cesky Svaz) – 47.11, 3. Andrzej Krzeptowski I (Polska) – 47.32, 4. Edward Kaliciński (P) – 48.24, 5. H. Mückenbrunn (P) – 48.58, startowało 22. zawodników, Wyniki za: Narciarstwo Polskie, t. 1, Kraków 1925, s. 102.
[24] Echo, nr 32, 1949, s. 7, ze zbiorów p. Witolda H. Paryskiego, w zbiorach Biblioteki Tatrzańskiego Parku Narodowego.
[25] M. Maurizio-Abramowicz, Zakopiańskie wspominki, Kraków – Wrocław 1985, s. 41.
[26] Szczegółowa relacja z tych zawodów, autorstwa Hugo Grosmana, który z ramienia Polskiego Związku Narciarskiego był kierownikiem technicznym polskiej ekipy, znajduje się w II. Tomie Narciarstwa Polskiego, Kraków 1927, ss. 50 – 54.
[27] Nowe Miasto na Morawach jest najbardziej znanym ośrodkiem sportów zimowych na Wysoczyźnie. Położone nad Wagiem od dawna ściągało narciarzy. Znajdziemy tu obecnie znane trasy biegowe prowadzące do lasu Ochoza. Ośrodek narciarski jest także miejscem wyjściowym dla narciarzy rekreacyjnych, tu rozpoczynają się różne turystyczne trasy biegowe o całkowitej długości ponad 100 km. Dla miłośników narciarstwa zjazdowego jest do dyspozycji na stoku Harusa (741 m.n.p.m.), aż do końca marca, centrum narciarskie z nową 2-osobową krzesełkową koleją linową, z możliwością zjazdów wieczornych, w pobliskim Zubří natomiast – wyciąg oraz snowtubing. Oprócz światowej sławy zawodów Złota Narta – FIS Tour de Ski, w Nowym Mieście odbywa się corocznie wiele zawodów sportowych, np. w dyscyplinach alpejskich, biegi na nartach, zawody biatlonowe, triatlonowe. Atrakcją nie tylko dla dzieci są także zawody psich zaprzęgów, karnawał na nartach i zawody parkowe. Trasa zjazdowa na stoku Harusa (741 m n. m.), wiadomości za:www.skisnowpark.cz
[27] Narciarstwo Polskie, t. II…s. 50
[28] Harald Oekern (Norwegia) – żył w latach 1898 – 1977, faktycznie, zgodnie z relacją Grosmana był wybitnym narciarzem skandynawskim, specjalistą w kombinacji norweskiej, wygrał prestiżowe, największe w tych czasach międzynarodowe zawody w kombinacji norweskiej w Europie Holmenkollen Ski Festiwal w roku 1922 i 1924. Za drugim razem pokonał późniejszego mistrza olimpijskiego w kombinacji norweskiej z ZIO 1928 i 1932 – Norwega Johana Groettumsbraatena. Startował w kombinacji na I ZIO w Chamonix (1924) i zajął w nich 4. miejsce z notą łączną 17,854 punktów. Był wujkiem narciarza norweskiego, Olafa Oekerna, który zwyciężył w Holmenkollen w roku 1950 (dane za: http://en.wikipedia.org/wiki/Harald_%C3%98kern).
[30] Narciarstwo Polskie, Kraków 1927, tom II, s. 52. relacja z zawodów w Novem Meste.
[31] Narciarstwo Polskie, tom II, s. 53 – 54.
[32] Narciarstwo Polski, t. II, j. w, s. 50.
[33] Niezwykła kariera sportowa, wspomnienia A. Schiele o H. Mückenbrunnie, ze zbiorów p. W. H. Paryskiego. Tekst w większej części nie był nigdy publikowany – przyp. W.S.
[34] Taką datę wyjazdu do Francji podają źródła, w tym Kapeniak, ale mogą w tej kwestii występować niedokładności, gdyż jego książka, „Tatrzańskie diabły” jest dziełem popularnonaukowym, aczkolwiek pisanym z dużą dokładnością i dbałością o faktografię i wiarygodność – przyp. W.S.
[35] M. Maurizio - Abramowicz, Zakopiańskie wspominki..., s. 41.
[36] M. B. Arthaud, H. Mückenbrunn, Le Ski, Grenoble 1931.
[37] Np. na http://www.narty.z-ne.pl/s,doc,pol,narty,1722,0,23244,1,1722,henryk_muckenbrunn_-_narciarz_z_janosikowa_odwaga....html, tekst Wojciecha Szatkowskiego, Narciarz z Janosikową fantazją, który jest pomniejszoną wersją niniejszego tekstu.
- Wisiorek "Ogródek 1"Z sukna i cekin. Wykonany ręcznie. Wymiary zawieszki 5,5/ 3,5 cm. Obwód 70 cm. 30 zł
- Komplet "Droga Mleczna"Elegancki komplet, naszyjnik z wisiorkiem, kolczyki oraz bransoletka. Nadaje się do na wieczór, do sukienki, do białej, czarnej bluzki. Może być kompletem ślubnym...260 zł
- Aniołek duży IIIAniołek wykonany z drewna, ręcznie malowany. Zapakowany w celofan z ozdobnym sznureczkiem. Wymiary: Szerokość 7 cm. Wysokość 13,5 cm. Ozdoba np. choinkowa. 16 zł
- Siedmiu wspaniałych narciarzyAutor zdjęć: Zdjęcia archiwalne - zbiory Muzeum Tatrzańskiego oraz M. Króla-Łęgowskiegoobejrzyj galerię
Liczba zdjęć: 14