PODHALAŃSKI SERWIS INFORMACYJNY Podhalański Serwis Informacyjny WATRA
« Sierpień 2014 12345678910111213141516171819202122232425262728293031 »

Zakopane

Góry

Wieczór o Klimku Bachledzie i Macieju Sieczce w Dworcu Tatrzańskim

Czwartek, 7 sierpnia 2014 r.
Autor: Wojciech Szatkowski

Maciej Krupa opowiada o Klimku Bachledzie6 sierpnia 2014 r., w klubokawiarni Michała Pietrzaka w Dworcu Tatrzańskim, Zakopane, ul. Krupówki 12, odbyło się kolejne spotkanie z cyklu „Muzeum Tatrzańskie w Dworcu Tatrzańskim”. Już od czterech lat Muzeum Tatrzańskie współpracuje z Dworcem Tatrzańskim w zakresie organizacji wieczorów o górach i nartach dla turystów i zakopiańczyków. Cenimy sobie bardzo tę współpracę. Tym razem wieczór górski poświęcony był słynnym, XIX-wiecznym przewodnikom tatrzańskim I klasy: Maciejowi Gąsienicy-Sieczce i Klemensowi Bachledzie.


Opowiadali o nich: Maciej Krupa, który przybliżył zebranym wiele ciekawostek z życia Klimka Bachledy i Wojciech Szatkowski, który wspominał Sieczkę „przewodnika pierwszego z pierwszych”. Spotkanie zorganizowali Dworzec Tatrzański i Muzeum Tatrzańskie im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem. Podhalański Serwis Informacyjny Watra sprawuje patronat nad 125. leciem Muzeum Tatrzańskiego i wieczorami górskimi w Dworcu Tatrzańskim. W spotkaniu wzięło udział ponad 100 osób. Zapraszamy do lektury tekstów o Sieczce i Bachledzie oraz do obszernej fotogalerii.

Sieczka – „przewodnik pierwszy z pierwszych”

Wspomnienie o Macieju Sieczce pochodzi z „Wielkiej Encyklopedii Tatrzańskiej” Zofii i Witolda H. Paryskich. Sieczka Maciej, Gąsienica-Sieczka (3 IV 1824 Zakopane - 25 IX 1897 tamże, pochowany na starym cmentarzu). Góral podhalański, jeden z najlepszych i najsłynniejszych przewodników tatrzańskich w II poł. XIX w. Poznał doskonale Tatry jako wieloletni myśliwy, zwł. koziarz, ale polował też na niedźwiedzie, m.in. z Sabałą. Turystów prowadził w góry jeszcze przed powstaniem TT i był jednym z najbardziej cenionych i lubianych przewodników, czego wyraz znajdujemy w opisach wycieczek, ogłoszonych przez ludzi, których prowadził w Tatry. Poeta Adam Asnyk poświęcił mu piękny wiersz: Maciejowi Sieczce, przewodnikowi w Zakopanem. Sieczka pracował też w kopalniach tatrzańskich (w Tatrach Polskich, Jaworzyńskich i Orawskich), a z kłusownika stał się potem gorliwym obrońcą kozic i świstaków, gdy został strażnikiem. Funkcję tę pełnił razem ze swym przyjacielem Jędrzejem Walą starszym przez wiele lat, w czasie których dzięki ich gorliwości stan zwierzyny się poprawił. Największą sławę zdobył jednak S. jako przewodnik. Wodził w góry wielu znanych badaczy Tatr i taterników, m.in. chodzili z nim Eugeniusz Janota, Maksymilian Nowicki, ks. Józef Stolarczyk, Walery Eljasz, Adam Asnyk, Mieczysław i Jan Gwalbert Pawlikowscy, Tytus i Ludwik Chałubińscy, Leopold Świerz oraz jedna z pierwszych taterniczek, pianistka Natalia Janothówna. Wśród jego ważniejszych wypraw tatrzańskich były: I wejście na najwyższy wierzchołek Świnicy (w 1867), jedno z najwcześniejszych wejść na Lodowy Szczyt (1870), II wejście na Wysoką z zejściem nową drogą przez Pazdury (1876), I wejście na Mięguszowiecki Szczyt (1877), wejście nową drogą od pn. na Łomnicę (1878), I wejście na Mnicha (1879 lub 1880), I wejście na owianą legendami Jastrzębią Turnię (ok. 1880), II wejście na Durny Szczyt (1881, nową drogą z Dzikiej Doliny), I wejście na Szatana (ok. 1880).

Sieczka był też na wielu innych rzadko wówczas zwiedzanych szczytach, gdzie musiał sam odnajdywać drogę, nieraz nie wiedząc nawet (jak na Wysokiej), że miał już poprzedników. Jego zdobycie Mnicha (przy tym bez użycia sprzętu taternickiego i bez liny) stało się epokowym zdarzeniem w dziejach taternictwa. Podkreślić należy, że w wyprawie na Mnicha był on jedynym przewodnikiem Pawlikowskiego, a w innych był zawsze głównym lub jednym z głównych. Jeszcze na kilka lat przed śmiercią, w 1891, wyprowadził turystę z Dzikiej Doliny na Durny Szczyt. Brał też udział w badaniach jaskiń Kościeliskiej Doliny, prowadzonych przez Jana Gwalberta Pawlikowskiego, jest więc jednym z pierwszych pol. grotołazów. Budował ścieżki tur. w Tatrach (np. z Liliowego na Zawory i przez Wrota Chałubińskiego), wprawiał klamry na trudniejszych szlakach tur. (na Rysach i Wysokiej).We wspomnianym wierszu Asnyk podkreśla niezwykłe zalety Sieczki jako przewodnika i człowieka, i jego szlachetny stosunek do gór. Sieczka natomiast opowiadał o Sewerynie Goszczyńskim, który mieszkał w jego chacie, że wiele go nauczył: "co jest pięknego w tych Tatrach... i o tym duchu, co człowieka do góry zawsze, na szczyty pędzi". Słynny przewodnik Klimek Bachleda nadzwyczaj wysoko cenił Sieczkę jako znakomitego przewodnika i człowieka o nieprzeciętnym rozumie; uważał go za swego mistrza. Ojciec Macieja, Stanisław, był podobnie jak syn koziarzem i miał być nawet na Galerii Gankowej, zapędziwszy się tam za kozicami. Syn Macieja Sieczki, Józef, był też przewodnikiem. Sieczka jest upamiętniony w Tatrach nazwami Skrajnej, Pośredniej i Zadniej Sieczkowej Przełączki w Granatach. W Krakowie jest Koło Przewodników Tatrzańskich im. Macieja Sieczki.

Klemens Bachleda „Klimek”

104 lata temu, 6 sierpnia 1910 r., na stokach północnej ściany Małego Jaworowego Szczytu po raz ostatni dotknął granitowej skały, która była jego żywiołem. Szedł z innymi toprowcami, aby ratować życie rannemu lwowskiemu taternikowi, Stanisławowi Szulakiewiczowi, który wyczekiwał na ratunek, hen wysoko w ścianie. Ratownicy wspinali się w załamaniu pogody, przy padającym deszczu ze śniegiem i w arcytrudnych warunkach. Było ślisko i niebezpiecznie. W końcu jednak, skrajnie wycieńczeni, zrezygnowali, gdyż nie dali rady iść wyżej i wycofali się powoli ze złowrogiej ściany. Trudnościom nie podołał nawet najtwardszy z nich, Mariusz Zaruski. A on nie, wciąż szedł w górę, jakby nie słysząc wezwania Zaruskiego do powrotu: - Klimku wracajcie! - aż znalazł w kamiennym żlebie swoją śmierć pod skalną lawiną, która runęła w dół. Taką salwą honorową pożegnały go Tatry -  lawiną kamienną, która zabrała mu życie i stukrotnym echem odbiła się o tatrzańskie ściany. Mowa o Klemensie Bachledzie – postaci, która na stałe wpisała się do historii taternictwa i ratownictwa tatrzańskiego.

Klemens Bachleda, zwany popularnie Klimkiem, był zdobywcą tatrzańskich urwisk i szczytów, zarówno latem, jak i zimą, ale i człowiekiem, który poprzez swoje znawstwo Tatr zasłużenie uzyskał za życia tytuł „króla” przewodników tatrzańskich. Należy on bowiem do wąskiego grona tych nieprzeciętnych postaci, obok Tytusa Chałubińskiego, Jana Krzeptowskiego Sabały i księdza Józefa Stolarczyka, które na trwałe przeszły do historii Zakopanego i Tatr i nazywane są „legendowymi”. Wszyscy oni przecież byli współtwórcami legendy Tatr, która i dzisiaj fascynuje tych, którzy te piękne góry odwiedzają. Pod względem znawstwa szczegółów topograficznych Tatr i dróg skalnych tych gór, można go śmiało nazwać jednym z największych „tatrologów” w historii, obok Janusza Chmielowskiego, Mieczysława Świerza, Witolda Henryka Paryskiego i Władysława Cywińskiego.

Długo sądzono, że Bachleda urodził się w 1849 r. Okazało się jednak, że ta data jest błędna. W związku ze 100-leciem urodzin Bachledy, Maciej Krupa, znany zakopiański publicysta, dziennikarz i przewodnik tatrzański przygotowuje publikację dotyczącą tej postaci (jej obszerne fragmenty będą drukowane w kwartalniku TPN „Tatry”, numer letni, sierpień 2010). Głównym jego ustaleniem jest odnalezienie w dokumentach parafii Zakopane prawdziwej daty urodzin Bachledy. Dokonał tego w oparciu o księgę: "Liber natorum et baptisatorum", gdzie pod pozycją nr 91 i datą 13 listopada 1851 znalazł wpis: Klemens Bachleda, syn Zofii Bachledy Galian, ojciec nieznany, urodził się 13 listopada 1951 roku. Ochrzczony został przez księdza Józefa Stolarczyka trzy dni później 16 listopada, a rodzicami chrzestnymi byli Bartłomiej Gąsienica i Zofia Gąsienica. Trzeba powiedzieć, że to bardzo ważne odkrycie w biografii Bachledy.

Młodość Bachleda spędził na ciężkiej pracy u gazdów w Zakopanem, gdyż wcześnie został sierotą, pracował też u baców w Tatrach, a nawet wywędrował w poszukiwaniu pracy na Górne Węgry. Znalazł zajęcie także w tatrzańskich kopalniach, „baniach”. Jesienią 1873 r. pracował ofiarnie jako sanitariusz i grabarz podczas epidemii cholery w Zakopanem, nie bacząc na to, że przecież sam może paść ofiarą szalejącej choroby zakaźnej. Zaskarbił sobie przy tym sympatię i wdzięczność wielu górali. Później znajdował zajęcie jako znakomity cieśla, między innymi pracował w tym fachu przy budowie willi „Koliba” przy ul. Kościeliskiej w Zakopanem, a także przy realizacji kilku innych projektów w stylu zakopiańskim. Klimek był także zapamiętałym polowacem. Jak pisał Ferdynand Hoesick, Klimek zabierał go na polowania w Tatry i na wycieczki górskie, między innymi na Giewont. Gdy Klimek otrzymał od niego w 1908 r. w podzięce 12-strzalowy karabin typu „Winchester”, miał powiedzieć: Szkoda tylko panie, że sobie kilkunastu lat ująć nie można, że wtedy, kiedy się miało dobre nogi, miało się kiepską flintę, a dziś, gdy się ma taki galantny sztucer, ma się kiepskie nogi, kiepskie płuca, kiepskie serce, kiepskie oczy! O żeby mieć taką fuzję przed laty, dopieroż by się nastrzelało kozic. Z pierwszego małżeństwa z Agnieszką Styrczula z Dzianisza miał trójkę dzieci, a po jej śmierci ożenił się powtórnie.

„Król przewodników tatrzańskich”

Bachleda  zasłynął w Zakopanem głównie jako doskonały przewodnik tatrzański. Były to czasy, kiedy chodziło się w góry tylko z przewodnikiem. Klimek początkowo chodził na wyprawy jako tragarz i pomocnik (mówiło się o takich „chłop pod torbę”), i terminował u starszych przewodników, którzy otaczali Chałubińskiego: Macieja Gąsienicy-Sieczki, Jędrzeja Wali starszego i młodszego i Wojciecha Roja. Jak wspominają towarzysze jego wypraw, posiadał niezwykły dar orientacji w trudnym, skalistym terenie. W góry prowadził między innymi turystów i taterników: Karola Potkańskiego, Jana Fiszera, Janusza Chmielowskiego, Ferdynanda Hoesicka, Kazimierza Tetmajera, Stanisława Eljasza-Radzikowskiego, Mieczysława Karłowicza, ks. Walentego Gadowskiego i wielu innych. Ceniono Klimka nie tylko za jego nieprzeciętne umiejętności wspinaczkowe, ale także za takie cechy charakteru jak: uczciwość, pracowitość, ofiarność, takt, kulturę osobistą i odwagę, połączoną wszak z rozwagą. Wszystkie te cechy tworzyły z niego idealnego przewodnika górskiego. Bachleda, jak pisał Hoesick, bardzo chętnie wędrował po Tatrach Wysokich samotnie, by dokładniej poznać szczegóły przejść przez drogi skalne, którymi w późniejszym okresie prowadził swoich klientów lub wspinał się tam z wybitnymi taternikami. Samotnie wszedł między innymi na Mięguszowiecki Szczyt Wielki tzw. „drogą po Głazach”, na Gierlach przez „Wielicką Próbę” oraz na Mnicha. Świadczy to o profesjonalnym podejściu Bachledy do jego zawodu przewodnika tatrzańskiego. Bachleda był nowoczesnym przewodnikiem tatrzańskim w pełni tego słowa rozumieniu. Jak podaje Zofia Stecka w swojej fundamentalnej pracy o historii przewodnictwa tatrzańskiego, jako pierwszy spośród polskich przewodników tatrzańskich, już ok. 1900 r. używał podczas wspinaczek liny (jak podają źródła o długości 12 m i przekroju 8 mm), np. podczas wejścia na Mnicha z Wandą Herse w 1901 r. Jako pierwszy z góralskich przewodników odegrał poważną rolę w zimowej eksploracji Tatr, od 1904 r. używał raków w czasach, gdy inni przewodnicy raczej unikali śniegów. Lubił więc nowe górskie wyzwania, starając się w pełni dostosować swoje umiejętności do rozwijającego się w tym okresie  taternictwa letniego i zimowego.

Tak mistrzostwo Bachledy we wspinaczce na szczyt Pośredniej Grani opisuje Mieczysław Karłowicz: Klimek rozwijał całe swe wirtuozostwo, szedł  naprzód boso, pomimo śniegu, ja w pewnym odstępie, związany z nim liną. Wypadło mi nieraz po kilkanaście minut czekać, zanim Klimek o długość liny w górę się posunął. A raz na kwadrans przeszło skamieniał  w jednym punkcie. I klął, i śmiał się, i szeptał do siebie, a nie podnosił w górę. Mijając to miejsce, zrozumiałem czemu, w wąski komin jak w kleszcze wbity był ostrym końcem podobny do gruszki głaz, tęgi głaz, który zdradzał ochotę przejażdżki w dół. Ominąć go nie było można, trzeba więc było przesunąć się tuż przy nim z jak największą ostrożnością. I jeszcze jedno miejsce nasuwało nie lada trudność, oto trzeba było z nachylonej, gładkiej płyty przedostać się przez jej ostry kant do sąsiadującego z nią kominka, miejsce to jest silnie eksponowane. Ale z Klimkiem dokonywa się cudów. Toteż dotarliśmy do kresu pomyślnie i o południu stanęliśmy na szczycie Pośredniej Grani. (opis wspinaczki za: Mieczysław Karłowicz w Tatrach, Kraków 1968).

Najlepszy przewodnik tatrzański w historii…

Rychło Klimek, już jako przewodnik tatrzański I klasy, stał się zdobywcą najbardziej honornych tatrzańskich urwisk i szczytów. Takich jak: Staroleśna (1892), gdzie zadziwił towarzyszy imponującym instynktem w  wyszukaniu prawidłowej drogi na ten trudny szczyt, Ganek (1895), Rumanowy Szczyt (1902), Kaczy Szczyt (1904), Kozie Czuby (1904), Zadni Mnich (1904) i wielu innych. Wynalazł w Tatrach Wysokich wiele ciekawych nowych przejść, jak np. zejście z Łomnicy jej północną ścianą, drogę na Małą Buczynową Turnię z Buczynowej Dolinki, Żłobisty Szczyt południowo-wschodnią granią, Zmarzły Szczyt granią od Przełęczy koło Drąga i wiele innych, o których w numerze „Taternika” z 1910 r. obszernie pisze Janusz Chmielowski.  Bachleda dokonał też w Tatrach dziesiątek powtórzeń trudnych dróg. Zimą uczestniczył w I wejściu na Gerlach (1905 r. przez Żleb Karczmarza, prowadził taterników w zejściu przez Batyżowiecki Żleb do Doliny Batyżowieckiej) i w pierwszym wejściu zimowym na Błyszcz i Bystrą, od Pyszniańskiej Przełęczy. Bachleda był pierwszym z przewodników góralskich, którzy w Tatrach używali nart do zimowych wycieczek tatrzańskich oraz jednym z pierwszych ich producentów. Używał ich od ok. 1904 r. i był także wynalazcą würstli („kiełbasek”) - drewnianych klocków podczepianych  pod narty w czasie podejścia (pomagały mu w podchodzeniu). Jednak Klimek nie był aż tak dobrym narciarzem jak taternikiem, o czym świadczy opis autorstwa pioniera narciarstwa w Tatrach Polskich, Stanisława Barabasza: Z górali pierwszy Klimek Bachleda zrozumiał wartość nart, zrobił je sobie sam, uprościwszy więźbę lilienfeldzką i nauczył się jeździć. On też odbywał wycieczki z obcymi turystami, gdy który tu w zimie zabłądził. Przybyła tu (chodzi o Zakopane – W.S) znana turystka p. D., zdaje mi się z Pesztu. Klimek, jako umiejący po niemiecku, służył jej za przewodnika na Przełęcz Goryczkową. Pytaliśmy się później Klimka o tę wycieczkę, a wiedzieliśmy, że słabo jeździł. „Eh, co tu opowiadać, gdy stanęła na Goryczkowej, rozglądnęła się po Luptowie, założyła kij za kark i fuknęła dołu nazad ku szałasom, a ja stary musiałem się dopiero za nią poniewierać po śniegu”. Zwiedził na nartach między innymi Czarny Staw Gąsienicowy, Halę Goryczkową i Gąsienicową, a ponadto, jako jeden z pierwszych  w Zakopanem, wyrabiał narty na zamówienie. W zbiorach Działu Sztuki Muzeum Tatrzańskiego im. Dra Tytusa Chałubińskiego znajdują się narty wyprodukowane przez Klimka, z ok. 1902 r., o długości 209 cm z wiązaniami trzcinowymi, a także narty dziecinne o długości 158 cm. Ponadto w zbiorach Muzeum znajduje się jego blacha przewodnicka I klasy oraz jego torba przewodnicka.

Ratownik TOPR…

Gdy w październiku 1909 r. Mariusz Zaruski tworzył Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, Klimek został jego zastępcą, stając się jednym z najbardziej ofiarnych ratowników Straży Górskiej. Nie chciał jednak przyjąć stanowiska Naczelnika Straży, co proponował mu Zaruski, uznając kunszt taternicki Klimka. Powiedział wtedy, że duszy ludzkiej nie może wziąć na swoje sumienie. Wcześniej uczestniczył w kilku wyprawach ratunkowych w Tatrach, np. w lutym 1909 r. brał udział w poszukiwaniach ciała Mieczysława Karłowicza w lawinisku pod Małym Kościelcem. Bachleda wziął udział w kilku wyprawach Pogotowia. 6 VIII 1910 r. rozpoczęła się niezwykle trudna akcja na północnych urwiskach Małego Jaworowego. Wysoko w górze leżał na skalnym upłazie ranny lwowski taternik, Stanisław Szulakiewicz. Toprowcy rozpoczęli trudną wspinaczkę. Mimo niepogody, deszczu, który zmienił się w śnieg, Zaruski z ratownikami kontynuował akcję ratowniczą. Gdy wreszcie ratownicy, wyczerpani zimnem zmuszeni byli się wycofać, Bachleda wspinał się dalej. Poniósł wtedy śmierć w lawinie skalnej w żlebie spadającym ku piargom Jaworowej. Spadł w dół ok. 200 metrów. Jego ciało po kilku dniach zniosła w doliny ekspedycja TOPR.

Pochowano Bachledę w Zakopanem na Nowym Cmentarzu, a jego pogrzeb stał się znakomitą okazją do powszechnej manifestacji sympatii wobec postaci tego człowieka. Na kamieniu nagrobnym na Nowym Cmentarzu w Zakopanem widnieje napis Poświęcił się i zginął. Klimek stał się symbolem człowieka gór, ratownika, który niosąc pomoc gotów  był poświęcić swoje życie. U stóp Małego Jaworowego wmurowano  w wantę skalną tablicę ku czci króla przewodników tatrzańskich (obecnie na symbolicznym cmentarzu pod Osterwą). Klimek ma w Tatrach Wysokich swoje nazwy (jest ich 15), upamiętniające jego postać: Klimkową Przełęcz, pomiędzy Durną Turniczką a Durnym, ponadto w masywie Durnego Szczytu znajdują się jeszcze: Klimkowy Żleb, Klimkowy Kopiniak, Klimkowy Kopiniaczek, Klimkowy Chodnik, Wyżni i Niżni Klimkowy Przechód. Ponadto Klimkowe Wrótka, Klimkowy Żleb i Klimkowa Turnia znajdują się w masywie Staroleśnej. Żlebem Klimkowym nazwano jeden ze żlebów w północnej ścianie Jagnięcego Wierchu, a na Mięguszowieckim jest Klimkowa Ławka, w masywie Małego Jaworowego: Klimkowy Kocioł, Klimkowa Ławka i Klimkowy Komin. W Zakopanem Bachleda ma swoją uliczkę, prowadzącą na Gubałówkę w bok od Gładkiego. Witold H. Paryski, jeden z największych „tatrologów” w historii, tak napisał o nim: Bachleda był przewodnikiem na miarę światową i ofiarnym ratownikiem. Rozpoczął działalność przewodnicką w czasach, gdy do Zakopanego podróżowało się nie koleją, lecz góralską  furką, a zakończył ją, gdy do Morskiego Oka jeździło się już samochodem. Klimek Bachleda jest także patronem Koła Przewodników Tatrzańskich w Zakopanem, a pięknie opisał jego postać Jalu Kurek w „Legendzie Tatr”, ale nie tylko on. Obraz Bachledy w literaturze to ciekawy temat na osobny, obszerny tekst.

Jaki był Klimek Bachleda?

Trudno jest w tak stosunkowo krótkim tekście oddać w pełni wyrazisty i prawdziwy wizerunek tej postaci. Dlatego jest to tylko szkic. Jakim więc Bachleda był człowiekiem?  Jeśli chodzi o fizjonomię to był szczupłym, średniego wzrostu mężczyzną, o twarzy pociągłej, z charakterystycznym czarnym wąsem i orlim nosem. Do ostatnich lat obdarzony był znakomitą kondycją, a w skale dawał upust swojemu talentowi, chociaż warto podkreślić iż był bardzo ostrożny i nie ryzykował nigdy w górach ponad miarę. Chodził w Tatry ubrany w góralski serdak i białą koszulę, kapelusz, z przewieszoną przez pierś charakterystyczną tórbką (taki jego wizerunek pozostał na fotografii Mieczysława Karłowicza, patrz obok). W kontaktach z klientami okazywał opiekuńczość, ale i stanowczość. Była to także postać pełna godności osobistej, człowiek świadomy swojej wartości, raczej małomówny i obdarzony autentyczną religijnością. Surowy wobec siebie, Bachleda był wyrozumiały wobec innych, znakomicie rozszyfrowywał charaktery ludzi, obdarzony pewną zapalczywością, ale był to wszak człowiek niezłomnego charakteru, zarówno w skale, jak i w życiu codziennym, które go nie oszczędzało. Już w pierwszych kontaktach z klientami budził sympatię i szacunek. Słusznie znany taternik Janusz Chmielowski pisał: Klimek łączył w sobie wszystkie najprzedniejsze cechy i zalety strzelca przewodnika z epoki Chałubińskiego z rozumnym, umiejętnym i zupełnym opanowaniem nowoczesnej, alpejskiej techniki świata skał... Umiał śmiałe i wielkie plany nie tylko tworzyć, ale i w świetny sposób urzeczywistniać.

Zarówno Klemens Bachleda, jak i Maciej Sieczka byli prostymi góralami. Skromnymi. Jednak w tych postaciach jest moc. Zastygła siła. Obydwaj byli prawymi ludźmi, obdarzonymi głęboką religijnością. Nigdy nie cofnęli danego słowa. Wychowali się w biedzie. Od małego też ciężko pracowali. Tatry stworzyły wielkość tych ludzi. Tatry były ich żywiołem. Pięknie opowiadali o tych górach. Dla kolejnych pokoleń przewodników tatrzańskich Klemens i Maciej są prawdziwymi drogowskazami. Jak żyć górami i dla gór. A ich legenda jest wciąż żywa.

Zobacz w naszym sklepie:
  • Okładka na zeszyt IVOkładka na zeszyt IVLudowe okładka na zeszyt (A5) z czarnego filcu zapinana na guzik, kolorowy haft maszynowy. W komplecie zeszyt w kratkę 96 stron. Wymiary: szerokość 15 cm, długość 23 cm.
    30 zł
  • Okładka na zeszyt IIOkładka na zeszyt IILudowe okładka na zeszyt (A5) z brązowego filcu zapinana na guzik, kolorowy haft maszynowy. W komplecie zeszyt w kratkę 96 stron. Wymiary: szerokość 15 cm, długość 23...
    30 zł
  • Gwiozdkowo Opowiostka - Hanka RybkaGwiozdkowo Opowiostka - Hanka RybkaZespół wykonuje kolędy polskie oraz pastorałki pochodzące z Podhala i nie tylko. Prezentowany program jest oparty na płycie zatytułowanej "Gwiozdkowo Opowiastka"...
    40 zł

Galerie zdjęć:


Powered by WEBIMPRESS
Podhalański Serwis Informacyjny "Watra" czeka na informacje od Internautów. Mogą to być teksty, reportaże, czy foto-relacje.
Czekamy również na zaproszenia dotyczące zbliżających się wydarzeń społecznych, kulturalnych, politycznych.
Jeżeli tylko dysponować będziemy czasem wyślemy tam naszego reportera.

Kontakt: kontakt@watra.pl, tel. (+48) 606 151 137

Powielanie, kopiowanie oraz rozpowszechnianie w jakikolwiek sposób materiałów zawartych w Podhalańskim Serwisie Informacyjnym WATRA bez zgody właściciela jest zabronione.