Lendak
Rozmaitości
„Sokołów” wyprawa na pobliskie Kresy
Autor: Kazimierz Murasiewicz
Na co dzień przywykliśmy pojęcie kresów łączyć z terenami wschodnimi, zabużańskimi. Na co dzień patrząc na Tatry z Zakopanego utrwalony mamy ich obraz z północnej perspektywy. Mylne to jednak odczucia i okrojone pole widzenia. 17 lipca Sekcja Krajoznawcza zakopiańskiego Gniazda „Sokoła” zorganizowała wycieczkę na Spisz, po słowackiej obecnie stronie, czyli na Kresy Południowe. Jednodniowy wypad siłą rzeczy ograniczał się do najbliższych okolic. Wieś Lendak na Spiszu jest właśnie takim bliskim, aczkolwiek zapomnianym w naszych podróżach na południe miejscem.
Warto jednak je sobie przypomnieć. Wieś to stara, istniejąca od XIII w. Od rodziny Berzeviczych przeszła w posiadanie Bożogrobowców. Sprzedana następnie rodzinie Horvath-Palocsayi. Później pozostawał Lendak w rękach rodzin Salomonów i Hohenlohe. Jako że w roku 1947 r. ponad połowę wsi strawił pożar, zabytkowych budowli brakuje. Śladów polskich pozostało niewiele. Wśród nich najistotniejszym jest grób Wojciecha Halczyna-Straconego na tutejszym cmentarzu.
Urodzony 4 sierpnia 1863 r. w Lendaku zasłynął on jako działacz narodowy zaangażowany w przywracanie Spisza Polsce po I wojnie światowej. Mimo iż był prostym gazdą wziął udział w delegacji (wraz z ks. Ferdynandem Machayem, Piotrem Borowym i Kazimierzem Rouppertem) na Konferencję Pokojową w Wersalu. Sprawę Spisza, Orawy i Czadeckiego przedstawił Komitetowi Narodowemu Polskiemu, a 11 kwietnia 1919 r. prezydentowi USA Woodrow Wilsonowi. Nie stanowiło to dla niego trudności, choć było zaskoczeniem dla prezydenta, gdyż Halczyn biegle posługiwał się angielskim, którego znajomość opanował podczas pracy w USA w latach 1897 – 1904. Po powrocie owej delegacji zaangażował się w prace Narodowego Komitetu Obrony Spisza, Orawy, Czadeckiego i Podhala. Jedno z ustaleń Konferencji Pokojowej stanowiło o przeprowadzeniu plebiscytu na terytorium będącym przedmiotem sporu między Polską a Czechosłowacją. W tej sytuacji Halczyn włączył się w prace Głównego Komitetu Plebiscytowego. Jednak do plebiscytu nie doszło w wyniku arbitralnej decyzji Rady Ambasadorów z dnia 28 lipca 1920 r., w myśl której Lendak i znacząco większa część Spisza, Orawy i całe Czadeckie zostały przyznane Czechosłowacji. Aby uniknąć więzienia Halczyn przez kilka lat pozostawał w Polsce pracując jako drwal w lasach pod Ludźmierzem. Wrócił do swojej wsi po ogłoszeniu amnestii przez rząd w Pradze. Zmarł 5 sierpnia 1932 r. Dzięki staraniom ks. Machaya na cmentarzu w Lendaku postawiono Halczynowi w dniu 18 października 1935 r. pomnik nagrobny. Jednak już 17 marca następnego roku władze czechosłowackie usunęły tablicę i zastąpiły ją napisem w języku słowackim, łącznie z pisownią imienia i nazwiska.
Dla uczczenia pamięci wybitnego działacza sprawy polskiej na Spiszu druhowie złożyli na jego grobie wiązankę kwiatów, zapalili znicze i zmówili modlitwę ks. biskupa Bandurskiego ułożoną na okoliczność ówczesnych starań o odzyskanie Kresów Południowych: „Królowo Polski, gdy kraina nasza Królestwem Twoim, poprzyj naszą sprawę: Wprowadź Górali pod ojców poddasza. Wróć Polsce Czacę i Spisz, i Orawę.”
Po spełnieniu obywatelskiego obowiązku wobec śp. Wojciecha Halczyna udaliśmy się na Mszę św. w lendackim kościele. Kościół stary, gotycki, pochodzi z roku 1303. Zachowały się w nim elementy zabytkowe i nastrój historyczno-rustykalny. Na wsi natomiast, przy niedzieli tradycja zaznacza się w strojach ludowych, noszonych niestety tylko przez starsze gaździny. Języka polskiego już nie uświadczy, a jedynie gwarę spiską (dobre i to), jak np. w Muzeum Kultury Ludowej, które z zainteresowaniem druhowie zwiedzili. Znajduje się ono w prywatnych zabudowaniach i oprowadza po nim jego właścicielka. Chwała jej za troskę o zbiory materialnej kultury ludowej i dbałość o staranne ich prezentowanie zwiedzającym. Muzeum nie otrzymuje żadnych dotacji, więc warto nie tylko obejrzeć zbiory, ale i choćby skromnie wesprzeć gaździnę – kustoszkę.
Dla odprężenia po wzniosłych przeżyciach druhowie udali się w dolinę Jaworową – tak dla poprawy kondycji fizycznej, jak i napawania się pięknem Tatr z innej strony widzianych. Dla ciała pozostało zdać się na strawę serwowaną w Tatrzańskiej Kotlinie. Dla ułatwienia dla turystów menu pisane jest nie tylko po słowacku, ale również po niemiecku i angielsku. Choć nie spotkaliśmy żadnego Niemca czy Anglika, a za to wielu Polaków, nasza obecność nie robi na gospodarzach wrażenia na tyle wystarczającego, aby używać języka polskiego choć w kartach dań.
Obligowani do historycznej pamięci, co przypomina napis u wejścia na Pęksowy Brzyzek, nie zawężajmy jej do onegdajszych wschodnich rubieży, ale pamiętajmy też o kierunku południowym. Znajomość piękna krajobrazu poszerzajmy o spojrzenie z innej perspektywy.
- Torebka filcowa XITorebka filcowa z haftowanym ludowym motywem (haft maszynowy). Zamykana na zamek błyskawiczny. Środek z czarnej podszewki, z kieszenią boczną i smyczą. UWAGA - dodatkowo...160 zł
- Torebka filcowa XIIITorebka filcowa z haftowanym ludowym motywem (haft maszynowy). Zamykana na zamek błyskawiczny. Środek z czerwonej podszewki, z kieszenią boczną i smyczą. Szerokość ok...160 zł
- Magnes Folk na lodówkę IIMagnes Folk łączy ze sobą motywy polskiej sztuki ludowej z motywami z regionu Podhala. Świetnie nadaje się na lodówkę. Jest doskonałą pamiątką z Zakopanego. Może też być...7 zł
- „Sokołów” wyprawa na pobliskie KresyAutor zdjęć: Archiwum Organizatorówobejrzyj galerię
Liczba zdjęć: 54