Tatry
Góry
Wycieczka „bez programu”...
Autor: Wojciech Szatkowski
Spotkania z Filmem Górskim i Muzeum Tatrzańskie byli organizatorami górskiej wycieczki w stylu retro w niedzielę 12 września. Zbiórka chętnych miała miejsce w Kuźnicach przy Jurta Barze o godz. 10.00. Wycieczkę, przy akompaniamencie muzyki góralskiej, poprowadził znany przewodnik tatrzański Józef Pitoń, znakomity zakopiański gawędziarz. W wycieczce wzięło udział ok. 70 osób.
Jak powstała idea „wycieczek bez programu”? Powstała ona w czasach dr Chałubińskiego w latach 70-tych XIX wieku. Jednym z najznamienitszych spośród turystów tatrzańskich 2. połowy XIX wieku był Tytus Chałubiński (1820-1889), nazywany z racji znajomości gór „królem Tatr”. Chałubiński rozwinął, podpatrzony u ks. Stolarczyka, styl wielodniowych wypraw w Tatry w towarzystwie wielu przewodników tatrzańskich i swoich przyjaciół. Nazwał je „wycieczkami bez programu”, bo dopiero w górach wybierał cel wyprawy, w zależności od pogody, fantazji i umiejętności uczestników.
Tak opisał nastrój tych wypraw: „...Idziemy systematycznie, wolno, ale za to z bardzo krótkimi odpoczynkami. Prawie o zachodzie słońca jesteśmy dobrze nad granicą lasów, w długiej, już prawdziwie alpejskiej dolinie, wiodącej do przełęczy zwanej „Polskim Grzebieniem”. Nie troszczymy się wiele, że wieczór zapada. Droga wprawdzie długa, ale dobrze znajoma, nawet bardzo wygodna; zresztą mamy jakąś szansę oświetlenia księżycowego, choć niebo nie zupełnie jest czyste. W najgorszym razie, na przypadek ciemności lub niepogody, będziemy nocować gdziekolwiek bądź, byle jeszcze w krainie kosodrzewiny. Mamy namiot, zapasy, orkiestrę i śpiewaków, a powietrze „Wirchów” już czarodziejski wpływ swój wywiera” (Tytus Chałubiński, Sześć dni w Tatrach, w: „Pamiętnik Towarzystwa Tatrzańskiego”, 1879, s. 49).
Chałubiński chodził w góry z wieloma góralami, „rasowymi” przewodnikami tatrzańskimi jak Jędrzej Wala, Maciej Gąsienica-Sieczka, Szymon Tatar, Wojciech Roj i innymi, ale zabierał także „chłopów pod torbę” – liczną grupę tragarzy wysokogórskich oraz muzykantów, ze słynnym Bartłomiejem „Bartusiem” Obrochtą na czele. Towarzyszył mu też w tych wyprawach Jan Krzeptowski Sabała, który wieczorem, przy huczącej watrze, miał w zwyczaju grać na „złóbcokach”, a następnie, ku uciesze gości, opowiadać różne tatrzańskie legendy i swoje wspomnienia myśliwskie. Górale chętnie tańczyli przy watrze, a zdarzyło się kiedyś, że słynnego „zbójnickiego” zatańczyli specjalnie dla Chałubińskiego na Lodowym Wierchu. Nocowano w czasie tych wypraw zwykle przy ognisku, w tatrzańskich kolebach, albo pod gołym niebem. Nic dziwnego, że te romantyczne wyprawy Chałubińskiego miały liczne grono zwolenników, których „jegomość Ałubiński”, jak zwykli mówić o nim górale, zabierał latem w góry.
Chałubiński bywał z góralami na większości odwiedzanych w tym okresie szczytów tatrzańskich. Miał też „żyłkę” rasowego taternika i szukał w górach swoich własnych, a wcześniej nie uczęszczanych lub rzadko odwiedzanych, dróg skalnych.
Nastrój wycieczki był świetny. Pogoda też. Atrakcją były opowieści Józefa Pitonia i teksty z przewodnika Walerego Eljasza oraz muzyka góralska. Tylko żal, że teraz po Tatrach tak rzadko się w tym stylu chodzi.
- Magnes Folk na lodówkę XIMagnes Folk łączy ze sobą motywy polskiej sztuki ludowej z motywami z regionu Podhala. Świetnie nadaje się na lodówkę. Jest doskonałą pamiątką z Zakopanego. Może też być...7 zł
- Naszyjnik "Agatka"Naszyjnik z pięknych fasetowanych kul agatu /średnica 1 cm./. Obwód 52 cm. Rurki i kulki z metalu antyalergicznego. Zapięcie posrebrzane. 75 zł
- "Na Was zawsze można liczyć""Na Was zawsze można liczyć" - 40 stronnicowy album z fotografiami Grzegorza Gałązki i tekstem Ks. Władysława Mariana Zarębczana. Wydawnictwo MICHALINEUM. My, górale...40 zł