PODHALAŃSKI SERWIS INFORMACYJNY Podhalański Serwis Informacyjny WATRA
« Październik 2017 12345678910111213141516171819202122232425262728293031  

Cisna Zakopane

Góry

Na nartach na Osinę (963 m) w Bieszczadach Zachodnich

Poniedziałek, 23 października 2017 r.
Autor: Wojciech Szatkowski

Wschód słońca nad Cisną na Przełęczy Prislup, styczeń 2017Projekt „Narciarstwo Wolności” rozpocznę w Bieszczadach Zachodnich. Chodząc na nartach skiturowych po Bieszczadach, przekonałem się, że z tymi górami zimą nie ma żartów. Pokazują charakter. To świat nie dla każdego i nie zawsze można zakochać się w Bieszczadzie od pierwszego wejrzenia. Jeżeli jednak z uśmiechem na twarzy przetrwasz wszystkie chwilowe niedogodności, być może znajdziesz tu swoje narciarskie eldorado. O tym wszystkim traktuje nasz przewodnik skiturowy „Polskie góry na nartach 01”, autorstwa Waldemara Czado, Romana Szubrychta i Wojciecha Szatkowskiego”. Wydawcą jest Wydawnictwo Góry Books. Obejmuje on następujące pasma górskie: Bieszczady Wysokie, Bieszczady Zachodnie, Beskid Niski i Tatry Zachodnie. Pokazaliśmy w nim także piękno Bieszczadów na skiturach. Podhalański Portal Informacyjny Watra jest patronem medialnym tego wydawnictwa. A na Watrze o wycieczce narciarskiej w pasmo Wysokiego Działu, na Osinę.


Bieszczady zimą

Najpierw parę słów o drodze w Bieszczady. Nie jest to bowiem zwykłe pokonanie 270 kilometrów i nic więcej. Po drodze w okolicach Tylawy piękne widoki, potok Panna, zjazd w stronę wsi Moszczaniec. Przydrożne krzyże i kapliczki. Puste przestrzenie bez zabudowy. Teraz słów kilka o charakterze tych gór. Widocznym na śniegu śladom pazurów wilka czy rysia – emblematom dzikości Bieszczadów – towarzyszy ostry klimat, mrozy, silne wiatry i zawieruchy. Zimy są tu zupełnie nieprzewidywalne. Raz zdarzy się bezśnieżna, za to z wielkimi mrozami, poniżej 30 stopni. Innym razem śnieżna, z metrowymi zaspami leżącymi na drogach, przez co jazda staje się problemem. W XXI wieku zdarzają się w Bieszczadach takie zimy, że przebicie się z Cisnej do tak zwanej cywilizacji staje się niemożliwe. Nie wierzysz? Ja też nie wierzyłem. Do czasu jednak. Jest luty 2017 roku. Mimo grubej warstwy świeżutkiego puchu ruszyłem w góry, sądząc, że szczęście i napęd 4 na 4 mojego subaru będą argumentami przekonującymi w tej jakże nierównej walce z zawieruchą. Ambitne zamiary pokrzyżował jednak całkowicie przydrożny rów niedaleko Przystanku Cisna. Z odsieczą przyszedł mi Grzegorz, przyjaciel z Bieszczadów, ratownik GOPR, ale i jego auto poległo w walce ze śliską nawierzchnią, bo także wylądował w rowie, tylko po drugiej stronie drogi. Na szczęście Marek – inny ratownik GOPR – wyciągnął nas z opresji. Pamiętajcie: jadąc w Bieszczady, zawsze bierzcie ze sobą łańcuchy. Po dwóch godzinach powróciłem całkowicie zrezygnowany do Przystanku Cisna. Co robić w takiej sytuacji? Zapiąłem foki pod „Przystankiem” i ruszyłem przed siebie. Celem wycieczki była leśna góra nad Cisną – Osina (963 m), pierwsza w kolekcji niejednoznacznych zjazdów, położona przy czerwonym szlaku na Wołosań i Chryszczatą. Szybko okazało się, że stała się moim ulubionym szczytem sezonu 2016/17. Niezwykle śnieżnego, gdyż ponad 1,5 metra śniegu pokryło tego roku Bieszczady. Jego gruba warstwa gwarantowała, że nie będę niszczył ślizgów nart o wystające zazwyczaj korzenie i kamienie. Umożliwiła też wspaniałe skręty w głębokim puchu, które sprawiły, że była to moja najlepsza jak dotąd zima w tych górach. 

Osina to nie trasa dla każdego narciarza skiturowego. Mam jednak nadzieję, że są jeszcze wśród nas tacy, którzy lubują się w tego typu narciarskiej przygodzie: szybkiej jeździe między bukami i długich zjazdach, tak naprawdę prowadzących nie wiadomo dokąd. Trochę za znakami, a trochę bez nich. Być może poniższy opis zainspiruje cię do odbycia ładnej wycieczki narciarskiej w okolicach Cisnej. Lepiej wybrać się na nią w kilka osób, bo jeżeli trafią się głębokie śniegi, dobrze zmieniać się co kilkaset metrów na prowadzeniu. Startujemy z Cisnej. Skręcamy z drogi na Lesko na szeroką, asfaltową drogę do Ośrodka „Wołosań”, gdzie pojawiają się pierwsze znaki czerwonego szlaku. Przy wysokiej pokrywie śnieżnej z reguły tutaj właśnie zakładamy narty. Po 15 minutach podejścia mijamy ostatnie zabudowania i „Przystanek Cisna”, a potem bardzo urokliwie położoną w lesie bacówkę pod Honem. Stajemy pod wyciętą w lesie ścianką. Nad nami lasy Honu. Wiatr porusza lekko bukowymi gałęziami. Drzewa skrzypią, jedne ciszej, inne mocniej. Jakby pękały pod naporem wiatru. Naprzeciw widać Horb (851 m) – szczyt lesisty i bardzo ładnych kształtów, a przy idealnej pogodzie także masyw Łopiennika (1069 m) i inne, niższe leśne wzniesienia położone wokół Cisnej.  Pierwsze podejście prowadzi ze schroniska pod Honem na Hon (820 m). Z początku idziemy polaną, potem czerwonym szlakiem stromo pod liną dawnego wyciągu 30 minut (przy trasie kilka podpór). Następnie wąską, stromą przecinką osiągamy przełamanie terenu i skręcamy w prawo za czerwonymi znakami, by po 10 minutach osiągnąć Hon. Bez ściągania fok zjeżdżamy z niego na Wierch nad Majdanem (820 m). W paru miejscach kluczymy między powalonymi na ścieżkę drzewami. Przez kilka niewybitnych wzniesień dostajemy się Przełączkę pod Osiną, gdzie zaczyna się dłuższe podejście, o przewyższeniu około 140 metrów, które zajmie nam mniej więcej pół godziny. Jeżeli szlak nie jest przetarty, dodałbym jeszcze 20 minut. Przy bardzo grubej pokrywie śnieżnej potrzebować będziemy na jej pokonanie godziny. Pomiędzy dorodnymi bukami idziemy zakosami do drogi leśnej (stokówka), która dochodzi do naszego szlaku z lewej strony. Następnie pięć minut wędrówki połogim terenem wyprowadza nas na szczyt Osiny (963 m). Znajduje się tu żółta tabliczka informująca o wysokości szczytu. Można sobie odpocząć tutaj bez ściągania nart. Herbata smakuje jak w Tatrach.

A ściana Osiny nęci

Do wyboru mamy zjazdy dwiema świetnymi z narciarskiego punktu widzenia ścianami: pierwszą, południową, na stronę wsi Żubracze i drugą, północną (z reguły leży tu znakomity śnieg, jak to zwykle bywa na północnych stokach tych gór) w stronę drogi nr 893, łączącej Cisną z Baligrodem. Zjazd ma ponad kilometr długości. Potem, po założeniu fok do nart wracamy na Osinę śladami nart i zjeżdżamy czerwonym szlakiem w stronę Wierchu nad Majdanem (krótkie podejście na szczyt).  Ściana na północ zawsze nęci i zaprasza do zjazdu na nartach. Kilka uwag na temat charakteru tego zjazdu i techniki. Najlepiej mieć wtedy ze sobą szerokie narty do jazdy w puchu. Nagle okazuje się, że buki nie są tu zbyt gęste, a skręty wychodzą znakomicie. Jedź lekko, rytmicznie, narty prowadź wąsko, z lekkim odchyleniem ciała do tyłu. Zauważysz, że sam wpadasz w rytm skrętów. Nie ma w tym działaniu chaosu, jest precyzja, po której zostaje równy ślad. Powder day – „puchowy dzień” to jedna z największych przyjemności życia narciarza wysokogórskiego. Jazda w głębokim do połowy łydki lub głębszym śniegu przypomina trochę pływanie. Jest esencją narciarstwa wysokogórskiego. Zawsze niąTrzy razy przemierzałem w ubiegłym sezonie na nartach stoki Osiny. Trzy razy dały mi nieźle w kość. Zupełnie się w masywie Osiny zatraciłem. Jeszcze jedno podejście i jeszcze jedno… Można by tak bez końca? Nie, o 15 mówię: dość. W końcu mam 51 lat i nie śmigam już tak do góry i w dół jak kiedyś (trochę żal), ale i tak te kilka zjazdów z Osiny było naprawdę przedniej klasy i starczy na piękny, skiturowy dzień. Była w tym ogromna dawka adrenaliny i dobrej energii, którą chciałbym się podzielić. Czasami traficie na Osinie na dobrą pogodę, ale ja polecam tę trasę przy demonicznych mgłach. Z Osiny osiągamy przełączkę leśną pod tym szczytem. Potem wchodzimy na Hon. To ostatnia leśna góra na trasie dzisiejszej wycieczki. Z Honu pędzimy skręt w skręt, a następnie długim szusem w stronę dawnego wyciągu. Mijamy górną stację (zielony, rozlatujący się domek) i podporę przywaloną bukiem. Wjeżdżamy w przecinkę, którą zjeżdżamy stromo (około 30 stopni nachylenia) do bacówki PTTK. Po odpoczynku możemy jeszcze powtórzyć zjazd z Honu, który wielkich śniegach da się przedłużyć jeszcze o kilkaset metrów poniżej. Ostatecznie kończymy wycieczkę w bacówce pod Honem lub w Cisnej. Jest tu jest bardzo klimatycznie. Dobra kuchnia, mili gospodarze i święty spokój. Tego zawsze nam potrzeba. Poniżej „Przystanek Cisna”, więc po półgodzinnych posiadach zapinamy narty i przez polanę jedziemy do Kasi i Andrzeja z „Przystanku”. Jest tam magicznie. Zwłaszcza sala w piwniczce, z kominkiem i żywym ogniem, gustownie przystrojonymi krzesłami i dużym stołem, to miejsce z którego nie chce się wychodzić. 

Pijemy z Kasią i Andrzejem i ekipą skiturową gorącą, pyszną herbatę. Ognisko w kominku strzela iskrami i daje niepowtarzalny nastrój. Hasło: zabieszczaduj dzisiaj z nami jest jak najbardziej aktualne. Wymieniamy się doświadczeniami i refleksjami z minionego dnia. Roześmiane twarze są dowodem na to, że ten dzień bardzo się nam udał. W ciągu następnych zdobywamy Jasło i Okrąglik, przechodzimy Dział i zjeżdżamy z Małej i Wielkiej Rawki i na koniec zdobywamy Hyrlatą. Wszystko w pięknej pogodzie i przy idealnych warunkach śniegowych. Prowadzi nas do góry niezawodny Waldemar Czado, a zjazdy prowadzę ja. Wspomnienia? Mignął mi w nich szeroki uśmiech Magdy, podczas wycieczki na Jasło. Z Jasła piękny zjazd, do lasu, prosto w cień, do dolinki niewielkiego potoku. Pasja i kondycja Waldka i jego fantastyczny talent do zdjęć. Wreszcie nasi kursanci, których poprowadziliśmy w Bieszczady. Byli dzielni i myślę że powrócą w Bieszczady. Wreszcie nasze odczucia: radość z dzielenia się Bieszczadami, ale i zmęczenie tak potężne, że po „dniu na Osinie” prawie zasypialiśmy na siedząco. I taka była dla nas bieszczadzka wyrypa. Narty to jednak w przypadku Bieszczadów nie wszystko. Niemniej ważni są ludzie. Oto krótka opowieść o ludziach Bieszczadu.

Legendy i zwykli ludzie Bieszczadu

Co odróżnia Bieszczady od reszty polskich gór? Najważniejsze jest tu życie po bieszczadzku. Czyli jakie? Bez pośpiechu, w zgodzie z sobą i naturą. Z namysłem, ale i radością z każdego poranka z widokiem na połoniny. Bieszczadzkość wzmacnia dzika przyroda, jakiej nie znajdziesz w innych górach Polski. Wieczór z przyjaciółmi przy ognisku lub kominku, pieśni pograniczne: polskie, ukraińskie, węgierskie, łemkowskie. Niektórzy uciekali w te góry przed sprawiedliwością, inni przed sobą. Najwięcej jest takich, którzy w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi odkryli Bieszczady. I w nich pozostali. Na pewno spotkacie tu fajnych ludzi. Nie sposób opisać wszystkich, dlatego wybrałem tylko kilku z nich, mieszkających w okolicach Cisnej. Ludzie ci stali się cząstką tego rejonu i cząstką Bieszczadu. Jednymz nich jest Ryszard Szociński. Spotkacie go w Cisnej. Legenda tych gór, poeta, od lat wpisany w Bieszczady. Najczęściej chodzi w kowbojskim kapeluszu. To jednak, jaktwierdząniektórzyza mało, by stworzyć magię. Sprzedaje tomiki wierszy, żyje bez pośpiechu, w harmonii ze sobą i z naturą. Tutaj znalazł spokój, znalazł siebie.

może mi kilka daruje Pan lat
bym
mógł ocalać swoją duszę
być może
inny będzie świat
gdy
w wieczność samotnie wyruszę

gdy
już nakarmię swoje ego
galaktyk
i harmonii pyłem
i Głos usłyszę ten
dlaczego
na ziemi
między wami byłem

to skłonię przed Nim
czoło dumne
podam
swą duszę pełną strachu
i
po raz drugi jeszcze umrę
by zostać
na wszechświata dachu

Podczas wizyty w Cisnej odwiedźcie bar „Siekierezada” (Cisna nr 92, blisko rynku), gdzie zachodzą miejscowe, żyjące po bieszczadzku „zakapiory”. Bar ten zawsze miał wiernych bywalców: bieszczadników, ludzi stąd, malarzy i poetów. Każdy znajdzie tutaj swoje miejsce. Ryszard Szociński także często tu zagląda. Spotykał się tutaj z legendarnym „Majstrem Biedą”, Władysławem Nadoptą, Stanisławem Oleksym i innymi osobami znanymi w Bieszczadzie. Można z nim pogadać, otrzymać dedykację w tomiku wierszy.        Warto wspomnieć też tych, co odeszli. Wśród nich Jędrka Połoninę, znanego jako „Jędruś Rzeźbiarz” i „Kapeluszowy Kowboj”. Był on znanym w całym Bieszczadzie poetą i pieśniarzem, żył wolnością na co dzień i w swoim świecie pielęgnował ją jak potrafił. Był on uczniem zakopiańskiego artysty, Antoniego Rząsy. Zasłynął głównie poprzez włóczęgowski styl życia, zawsze w kowbojskim kapeluszu, w butach z ostrogami i z gitarą. Zginął potrącony przez samochód prowadzony przez pijanego kierowcę. Jaki był? Odpowiedzmy wierszem.

Jan Szelc  Jędrek

Daremnie szuka

miejsca swego

do złego losu

przykuty

a z nim rumaki

skrzydlate anioły

które natchnął dłutem

co znajdzie

zgubi

jest wszędzie

i nigdzie nie mieszka

sam siebie

odnaleźć nie może

na krętych i stromych

ścieżkach

Autor wiersza, Jan Szelc, miał tytuł „bieszczadzkiego barda”, bo jak niewielu w swoich wierszach potrafił oddać barwę Bieszczadu, jego ludzi, trudnej historii i dnia dzisiejszego. Za swoją twórczość otrzymał wiele nagród. Napisał następujące tomiki wierszy: Stoję przed sobą (1982), Gwiazda Małej Rawki / Święte Buki (1993), Sine Wiry (1995), Mycykowy Dział (1998), Próg domu (2000), Liputowa droga (2004), Odmawiam góry (2004) i Łzą żywiczną zalakowane (2008). A może najprawdziwszym z zakapiorów, albo lepiej: starych bieszczadników, był Władysław Nadopta, słynny „Majster Bieda” z piosenki Wojciecha Bellona? – Zostawiłem Śląsk, bo tam w kopalni nie zostawiłem żadnego zakopanego skarbu, i pojechałem w Bieszczady – powiedział kiedyś. I osiadł tutaj. Zbierał wiosną poroża jeleni, latem grzyby, borówki, łowił ryby. Wszyscy go znali, wszyscy szanowali. A poprzez poezję Bellon pozostawił mu żywy pomnik, bo „Majster Bieda” to jedna z najbardziej znanych bieszczadzkich piosenek. I chociaż już nie ma z nami „Majstra Biedy” to nie „odszedł on wiatrem niesiony w przeszłość” – pozostała pamięć o człowieku, który jak mało kto żył na co dzień wolnością, a kanapką z serem dzielił się z psem. Władysław Nadopta miał przeciekawą twarz. Steraną życiem, pełną niedoskonałości i zmarszczek, wydatny nos i długie, zaczesane do tyłu siwe włosy.Pokolenie starych bieszczadników już powoli odchodzi w przeszłość. Co chwilę słyszymy o kolejnym, który ubył z zakapiorskiej kompanii. Dziewięć stołków przy barze jest symbolem dziewięciu tych, którzy odeszli. W „Siekierezadzie” zawsze jest inaczej, zawsze biesy i czady spoglądają na przybyłych gości. Nieraz groźnie, nieraz z zadowoleniem, a nieraz... z pobłażaniem. Często wita nas ciężki rock i opary alkoholu. „Siekierezada” jest wyjątkowa w skali światowej i dopóki takie miejsca będą w Bieszczadzie, Bieszczad ocaleje w swojej wyjątkowości. Strona internetowa baru: www.siekierezada.pl – są tam liczne, napisane z humorem opowieści o „dziewięciu wielkich”. O dawnych Bieszczadach i ich ludziach. Poczytajcie koniecznie. 

Niedaleko stąd stoi „Przystanek Cisna” Kasi i Andrzeja Rozmysłowiczów. Bez „Przystanku” nie byłoby tak barwnie w Bieszczadach. Fantastyczni ludzie, których dom ma atmosferę serdeczności, kolorowe pokoje i salę z kominkiem, gdzie ciepłem bije żywy ogień.Kasia świetnie gotuje, jest autorką książki Kuchnia wegetariańska. Atmosfera panująca w „Przystanku Cisna” jest niezwykła. Drewniane domy, dobre jedzenie, wieczorem posiady, filmy, prezentacje. Zawsze warto tam wracać. W kolejnym znaczącym miejscu, które lubią ludzie, czyli schronisku pod Honem, spotkamy  Józka, wspomnianego już cymbalistę. Niezwykły to człowiek. Magia gór to także muzyka pogranicza: polska, ukraińska i węgierska, piosenki turystyczne i koncerty. W Centrum Kultury i Ekologii w Cisnej szefowała jeszcze niedawno Julia Kubica, warszawianka, która pokochała Bieszczady. Organizuje mnóstwo imprez, a energii ma w sobie za trzech. Teraz już jej w Bieszczadach nie ma, ale centrum nadal jest świetnym miejscem na mapie Bieszczadów. Można tu poczytać książki, wziąć udział w wydarzeniach kulturalnych. W okolice Łopienki dość często zagląda Zbigniew Kaszuba, który uratował od zniszczenia tutejszą cerkiew. Jest tu więcej ciekawych postaciw Bieszczadach, dzięki nim podróż w góry może okazać się największą przygodą. Bez nich nie miałyby one swojego wyjątkowego kolorytu. To wrażenie dopadło i mnie. I chociaż, jak widzicie moje zauroczenie Bieszczadem jest całkowite, to dzięki ludziom, którzy tu są, pokochałem te góry dogłębnie. Tego i wam życzę.

Wieczorem w Cisnej

Finał takich dni jest z reguły równie piękny, jak i górskie działanie w ciągu dnia. Mam nadzieję, że taki dzień narciarski wejdzie Wam w krew i wrócicie w Bieszczady i Tatry, by jeszcze nieraz pokręcić na dużej prędkości pomiędzy bukami Osiny, Matragony, Chryszczatej lub innej bieszczadzkiej leśnej góry. Przypomina mi się scenka kończąca pracowity skiturowy dzień w Cisnej. Na zakończenie dnia wychodzimy przed dom. Oby udało się Wam trafić, jak nam, na wyżową pogodę. Warto wtedy, mimo mrozu, wyjść na zewnątrz. Mroźne powietrze wdziera się do płuc. Lodowaty oddech gór miesza się z milionami gwiazd widocznych na niebie. Bo nigdzie indziej w Polsce nie widać tylu gwiazd, co w Bieszczadach. W takich chwilach nie trzeba nic mówić. Magia gór przenika na wskroś całe ciało, każdy fibr duszy, każdy zmęczony wysiłkiem skiturowego dnia mięsień wypełnia się górskim światem. Gorący kubek pełen herbaty grzeje dłonie. Gdzieś w dali słychać wycie wilka. Love kills – śpiewał dawno temu Freddie Mercury i miał rację. Ta pasja do gór trochę zabija nasze życie rodzinne, czasami wywraca nasze potrzeby i oczekiwania do „góry nogami”, bo wciąż gna nas i gna w jakieś góry. Ale taka właśnie jest, trzeba to zaakceptować. W towarzystwie przyjaciół takie wspólne przeżycie czegoś: nazwijmy to wprost – niepowtarzalnego, to moment budowania przyjaźni i znajomości na całe życie. To jest równie ważne, jak piękne wyprawy. Może poczujecie w Bieszczadach  coś takiego? Tego Wam życzę. Parametry techniczne wycieczki narciarskiej na Osinę (963 m): długość: 15 km, długość podejść: 7,5 km, długość zjazdów: 7,5 km, przewyższenie: 900–1000 m (w zależności od wariantu), czas przejścia: 6 godzin (podejścia: 4 godziny, zjazdy: 2 godziny), maksymalne nachylenie: 20–25˚, stopień trudności: 2. Ktoś powie, że to niewysokie góry. Ja powiem Bieszczady Zachodnie to wielka narciarska przygoda, góry nieodkryte zimą. Nie mogę się doczekać by zapiąć foki w Cisnej i znowu zjechać ścianami Osiny, Berestu, Honu.

Zobacz w naszym sklepie:
  • Grafika Folk w ramce VIGrafika Folk w ramce VIGrafika Folk to autorska, oryginalna czarno-biała grafika w stylu ludowym. Autorski wzór zainspirowany polską sztuką ludową oraz motywami z regionu Podhala. Świetnie...
    55 zł
  • Obraz olejny Folk IObraz olejny Folk IObraz olejny Folk z namalowanym autorskim wzorem inspirowanym polską sztuką ludową oraz motywami z regionu Padhala doskonale nadaje się do każdego wnętrza. Obraz czarno...
    350 zł
  • Aniołek duży IAniołek duży IAniołek wykonany z drewna, ręcznie malowany. Zapakowany w celofan z ozdobnym sznureczkiem. Wymiary: Szerokość 7 cm. Wysokość 13,5 cm. Ozdoba np. choinkowa.
    16 zł

Galerie zdjęć:


Powered by WEBIMPRESS
Podhalański Serwis Informacyjny "Watra" czeka na informacje od Internautów. Mogą to być teksty, reportaże, czy foto-relacje.
Czekamy również na zaproszenia dotyczące zbliżających się wydarzeń społecznych, kulturalnych, politycznych.
Jeżeli tylko dysponować będziemy czasem wyślemy tam naszego reportera.

Kontakt: kontakt@watra.pl, tel. (+48) 606 151 137

Powielanie, kopiowanie oraz rozpowszechnianie w jakikolwiek sposób materiałów zawartych w Podhalańskim Serwisie Informacyjnym WATRA bez zgody właściciela jest zabronione.